Rozdział 27

1.4K 55 2
                                    

Od feralnego "różanego" wydarzenia minęły dwa tygodnie, a ja nadal sprawę z jedzeniem stołówkowym rozwiązywałam w ten sam sposób.
Coraz szybciej pozbywałam się zalegającego jedzenia w żołądku i coraz częściej spędzałam czas na siłowni.

Podczas niedzielnych rodzinnych obiadów byłam non stop obserwowana przez Sebastiana dlatego musiałam przeboleć ten fakt i jadłam. Najczęściej się to kończyło dwudniowym napadem. 

W sumie zawsze się tak kończyło...

Było chujowo. Naprawdę.

Czasami myślałam nad kupieniem pierdolonych żyletek, albo środków nasennych.

Nie wiem kurwa, po prostu było bardzo źle.

Gdy właśnie wpierdalałam burgera zamówionego z Macdonalda, usłyszałam pukanie do drzwi.
Zerwałam się jak oparzona i schowałam fast food'a pod kołdrę. 
Nikt nie mógł mnie przyłapać na jedzeniu. Czułam się wtedy jakbym zrobiła coś zakazanego.

- Proszę - krzyknęłam 

Zza drzwi wyłoniła się czupryna Dominica.

- Hej księżniczko.

- Hej - uśmiechnęłam się

Przestraszyłam się, gdy Dominic usiadł obok mnie.

Mało brakowało, a dowiedziałby się o moim małym sekrecie pod kołdrą. Był niebezpiecznie blisko.

- Jutro jest bankiet, na który wszyscy razem idziemy. 

Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia.

Zajebie się, akurat gdy wpierdoliłam masę niezdrowego, kalorycznego, śmieciowego żarcia musi być jakiś chujowy bankiet.

Mój brzuch był tak wzdęty, że nie było opcji, bym wcisnęła się w jakąkolwiek sukienkę. 

- Ja nie idę. - odpowiedziałam po chwili 

Dominic głośno westchnął.

- Han, musisz iść. Idziemy całą rodziną. Każdy chce cię poznać

- Naprawdę nie chcę 

- Han... kochanie, przykro mi, ale nie ma mowy żebyś się nie pojawiła.

Nie ma chuja, że się pojawię. Rozchoruję się, czy coś.
Nie pokażę się przecież w obcisłej sukience po dwóch dniach napadu. 

Tylko przytaknęłam. 
Nie miałam się czym martwić, po prostu musiałam zjeść nieświeże jedzenie i problem rozwiązany. 

Dominic zapytał się jeszcze jak się czuję i jak mi idzie w szkole. Po chwili wyszedł, a ja zostałam wreszcie sama. Wyjęłam spod kołdry burgera od którego zrobiło mi się niedobrze.

Już czułam powiększający się brzuch.

Nie myśl o tym. Wszystko dzisiaj tak czy siak wyrzygasz.

Jeśli chodzi o szkołę to szło mi naprawdę znośnie. 

Nikt mnie nie gnębił. Słyszałam czasami niegrzeczne komentarze, że wykorzystuję swoich braci i jestem rozpieszczoną, wredną księżniczką, ale na tym się kończyło.

Nikt nie komentował mojego wyglądu. Całe szczęście.

******

Obudziłam się o 7 rano.
Byłam przerażona.
Czułam się normalnie. Nawet mnie nie bolał brzuch.

Jak to kurwa możliwe?!

Podeszłam do lustra i podwinęłam koszulkę.

Brzuch nadal był okrągły.
Po wczorajszej niezdrowej kolacji jedzenie wciąż się nie przetrawiło.

Niewidzialne łańcuchyWhere stories live. Discover now