Rozdział 21

1.5K 53 8
                                    

C-co on może ode mnie chcieć?

David posłał mi pełne współczucia spojrzenie i ostatecznie zamknął za sobą drzwi.

- Han, chciałem porozmawiać o twojej... edukacji.

Odetchnęłam.

Bałam się, że jakimś cudem dowiedział się o moich problemach z jedzeniem.
Dzięki Bogu, nie.

- Tak? Co w związku z tym?

- Jak już wspominaliśmy, będziesz chodziła do szkoły razem z twoim rodzeństwem. Jednakże chłopcy są od ciebie starsi. Jesteś w drugiej klasie liceum, prawda? 

- T-tak 

Kto jak kto, ale Sebastian był naprawdę specyficzny. Jestem pewna, że nawet mój ojciec by się go przestraszył.

Ciekawe co z  moim ojcem...

- Dobrze, chłopcy będą cię codziennie zawozić. Szkołę zaczynasz od tego tygodnia, a jako że jest dzisiaj niedziela, jutro jest twój pierwszy dzień. Podręczniki i potrzebne zeszyty przyjdą do ciebie dzisiaj wieczorem, przyniesie ci je Dominic, zrozumiano? 

Przytaknęłam 

- Jest jeszcze jedna sprawa.

O nie...

- Dominic mi się skarżył, że wymiotowałaś. Czy to prawda?

Spokojnie. Wymyśl coś, proszę Hannah. Potrafisz świetnie grać.

- Nie, musiało mu się wydawać.

Sebastian przypatrywał mi się krótką chwilę po czym odrzekł:

- Jesteś pewna?

- Tak. Przecież zauważylibyście, gdyby coś było nie tak, prawda?

- Masz rację, zauważylibyśmy. - po chwilowej przerwie kontynuował - Dodatkowo Conrad powiedział, że prawie zasłabłaś na bieżni, a gdy chcieliście wyjść to się oburzyłaś. 

Musiałam się zastanowić nad właściwym doborem słów.

- Tak, ale bez przesady, nie oburzyłam się. Po prostu chciałam skorzystać z wszystkich urządzeń, ponieważ nigdy nie byłam na siłowni. To takie przecież ekscytujące, no nie? 

Sebastianowi niepokojąco zadrżały kąciki ust. 

- Bardzo ekscytujące, jednak wolałbym żebyś uważała na swoje zdrowie Han. W każdą niedzielę obiad jadamy razem w domu, dlatego powoli się przyzwyczajaj. 

- W każdą? Bez wyjątków? - uśmiechnęłam się nerwowo

Brat popatrzył się na mnie podejrzliwie.
Zbyt podejrzliwie. 

On wie!

kurwa
kurwa
kurwa
Muszę się z tego jakoś wywinąć. 

- Czasami chodzimy do restauracji albo na bankiety, ale informację dostaniesz co najmniej dzień wcześniej. Jeśli chodzi o bankiety, to wiemy, że było ci ciężko, więc gdybyś nie miała ochoty, to nigdzie nie będziesz musiała się wybierać - zostaniesz z resztą rodzeństwa w domu. 

- Dziękuję. Naprawdę. 

Wiedziałam, że Sebastian nie powiedział jeszcze wszystkiego.
Wiedziałam, że zauważył, że coś ze mną nie gra.

- Han, czy chciałabyś mi coś powiedzieć? 

- Nie rozumiem?

- Czy jest coś, co cię dręczy.

- N-nie, nic. O co chodzi Sebastian?

- O nic. W porządku. Możesz już wyjść. 

Pospiesznie wyszłam z gabinetu, a jeden z ochroniarzy zaprowadził mnie na pływalnię. 
Edward z Davidem porównywali właśnie swoje bicepsy, które musiałam przyznać... - wyglądały identycznie imponująco.
Gdy zauważyli że już przyszłam, podeszli do mnie i zapytali, czy wszystko gra.

Chyba z doświadczenia wiedzieli, że rozmowy z Sebastianem nie należą do najprzyjemniejszych.

Po długich zapewnieniach, że wszystko w porządku, uśmiechnęli się do siebie fałszywie.

Oni coś knują

Nagle, Edward wziął mnie za nogi, a David za obie ręce. 

Te cymbały chcą mnie wrzucić do wody!

- Zostawcie mnie, kretyni! 

- Proszę się odzywać z szacunkiem do nas. Jesteśmy starsi. 

- Nie zapominaj droga damo, że jesteśmy twoimi braćmi. 

- Puszczajcie! 

Popatrzyli się na mnie drwiąco.

- Proszę. - skwitowałam, rozumiejąc, że właśnie na to słowo czekali. 

- Skoro tak bardzo chcesz...

Natychmiast mnie puścili.
Głupia ja nie zauważyłam, że zanieśli mnie na deskę, która była umieszczona nad zbiornikiem wodnym.

Wylądowałam w głębokim, lodowatym basenie. Prawdopodobnie najzimniejszym z całej tej ich durnej kolekcji.

Idioci rechotali, jakby rzeczywiście było coś w tym śmiesznego. 

- I co Hannah, następnym razem proszę kulturalniej. - powiedział nadal rozbawiony Edward.

- Jesteście... głupi 

boże, to było żałosne 

Teraz to nawet ja się zaczęłam śmiać. 
Uwierzcie, że mogłam się doszukać lepszego epitetu. Po prostu złapało mnie chwilowe zamulenie, jak to Edward kiedyś powiedział.

Wyszłam z lodowatego basenu i popędziłam do braci.
Próbowałam zepchnąć Davida, ale mi się nie udało. 
Przewiesił mnie sobie przez ramię, jakbym ważyło tyle co piórko.
Cóż... rzeczywistość mogłaby rozczarować. Byłam naprawdę ciężkim piórkiem.

Udało mi się zepchnąć dwa razy Edwarda, ale potężne cielsko Davida nie reagowało na moje usilne starania. 

Po półgodzinie, gdy zaczęły boleć mnie policzki i brzuch od śmiechu, spojrzałam się w korytarz, z którego wcześniej przyszłam. 

Stał w nim Sebastian i uważnie mi się przyglądał.

Zadrżałam.
Jego wzrok był przeszywający. Miałam wrażenie, że stoję przed nim całkowicie naga i okropnie się czerwienię. 

Spojrzałam na swoją białą koszulkę. 

Kurwa 
Żesz nie mogłam wziąć czarnej 

Wiedziałam, że przecież to moje rodzeństwo, oni pewnie nawet nie zwróciliby na to uwagi, ale Sebastian to inny sprawa. Momentalnie się zrobiłam różowa.

Całe szczęście miałam pod spodem biustonosz. Przysięgam, że nie wyszłabym ze swojego pokoju przez kilka miesięcy, gdybym przypadkiem nie założyła górnej części bielizny.
Teraz nie będę wychodziła tylko przez kilka, maksymalnie kilkanaście godzin.

Gdyby Conrad dowiedział się, że stoję w bieliźnie przed innym mężczyzną... oj nie byłoby kolorowo.

Ciekawe, co oni teraz robią. Czy mnie szukają? Czy Conrad jest zły, że mnie nie ma? Czy jest obojętny? 
Skoro jest niedziela to pewnie przesiaduję z moim ojcem w salonie i ogląda mecz, popijając zimne piwo.
Gdybym tam była musiałabym przygotować im burgery, albo jakiś typowo tłusty fast food.
Gdybym tam była Conrad po meczu, molestowałby mnie, a ojciec stojąc obok podśmiechiwałby się i wyzywał mnie od grubych dziwek, szmat i suk. 

Poczułam mokrą, dużą rękę na swoim ramieniu.
Podskoczyłam gwałtownie.

To tylko Edward, spokojnie.

- Co ci jest? Wracamy? 

Przytaknęłam nadal nie do końca kontaktując.

Conrad... 
Muszę się ich w końcu zapytać.

- Han, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - podszedł do nas David

- Ja yhm... tak, wszystko świetnie. - odpowiedziałam uśmiechając się niezbyt przekonująco.

Chłopcy najwyraźniej nie chcieli drążyć tematu i razem poszliśmy do swoich pokoi się przebrać.

Gdy dotarłam, zauważyłam na swoim łóżku masę zeszytów, podręczników i innych pierdół. 

Boże, przecież Sebastian wydał na to mnóstwo kasy .

Wzięłam do ręki jedną i przeczytałam tytuł

- „Odkrywanie świata: kompleksowy przewodnik dla uczniów szkół średnich w Ameryce Północnej". Brzmi bardzo... interesująco - powiedziałam sama do siebie. 

Zastanawiałam się, czy gdy David mnie porwał do reszty braci, zmieniliśmy na przykład stan, albo kraj.

Cóż kraju, chyba nie zmieniliśmy, ale stan... Kto wie? 

Muszę zapamiętać, by się o to ich zapytać. 

Z ojcem od urodzenia mieszkaliśmy w Waszyngtonie. 
Mały domek na cichej ulicy - 5043 Dana Pl NW...

Teraz była to raczej willa. Boże my mamy nawet basen! Nawet siłownię! 
Może park linowy też jest?
Albo jednorożce?

Po takim rozmyślaniu zamknęłam na chwilę oczy.
Nie była to jednak chwila. 
Obudziłam się o 22:40

Kurwa, ja mam jutro szkołę! 

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z powagi tej sytuacji. 

Poznam nowych ludzi. 
Będę z Davidem, Conradem i Edwardem w jednej szkole.
A co z posiłkami? 
Ja nawet nie wiem w co się ubrać! 
Może jest jakiś mundurek?
Muszę w końcu otworzyć swoją szafę i przejrzeć dokładnie znajdujące się w niej rzeczy.

Wstałam gwałtownie z łóżko, co nie spodobało się mojej świeżo obudzonej głowie. 
Zachwiałam się, a przed oczami przelatywały mi czarne kropeczki.
Przewróciłam się z powrotem na łóżko.

wdech 
wydech 
wdech
wydech

Znowu wstałam tym razem bez żadnych utrudnień.
Na przeciwko drzwi leżała mała karteczka.

"Hannah,
widziałem, że zasnęłaś, dlatego nie chciałem cię budzić.
Gdy wstaniesz, zejdź na dół i zjedz kolację.

                                                                          Sebastian"

Było to nadzwyczaj dziwne, bo Sebastian nigdy nie wchodził do mojego pokoju.
Myślałam nawet, że mieszka w innej części domu, ale zauważyłam, że po basenie wchodził do pokoju znajdującego się obok mnie.
Tego od strony łazienki.

Cholera


Nie chciałam się mu narażać, tym bardziej, że zaczął być wobec mnie bardziej podejrzliwy, ale najwyżej powiedziałabym mu, że obudziłam się dopiero rankiem. 
 
Trudno. Przecież nie wciśnie mi jedzenia na siłę... 
Z resztą, nikt się niczego nie dowie. Potrafię dobrze grać. 

Zignorowałam, więc karteczkę i podeszłam do ogromniastej szafy.
Rzuciłam wzrokiem na ubrania i cicho jęknęłam. 
Nie miałam siły ich przeglądać, a była ich masa.
Serio, cieszyłam się, że będę mogła się ubierać w ładne, modne ubrania, ale jedyne o czym marzyłam to wzięcie gorącej kąpieli i zawinięcie się w grubą, mięciutką kołderkę. 

Mogłam zejść na dół i zapytać się po prostu chłopaków, czy mundurek mam w szafie, ale wtedy Sebastian dowiedziałby się, że nie śpię i kazałby mi coś zjeść. 

Szmata pieprzona

Wywaliłam z szafy ubrania i dokładnie poprzeglądałam każde z materiałów.
Szczególną uwagę zwróciła granatowa sukienka na ramiączkach. 
Przypominała mi moją wymarzoną sukienkę balową - skromną, ale przepiękną.

Czy oni grzebali mi w głowie? 

Niestety zeszło mi się zdecydowanie dłużej niż przypuszczałam.
Dopiero o 00:30 znalazłam mundurek.

Byłam załamana, bo przez cały ten czas leżał na półce obok łóżka.
Jak mogłam na początku nie sprawdzić tamtego miejsca?
Przynajmniej w miarę się zorientowałam, co mam w szafie.

Gdy, się myłam usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi.

- Chwilka! Myję się. Za 2 minutki wychodzę.

Nikt, nic nie odpowiedział, ale gdy wyszłam z toalety, Sebastian siedział na moim łóżku.

Pisnęłam cicho.

- Boże, Sebastian. 

- Hannah, czemu nie przyszłaś na kolację?

- Zasnęłam. 

- To wiem, ale napisałem ci karteczkę, chyba umiesz czytać?

Westchnęłam z irytacją.

Nie wiedziałam, czy grać głupią i udawać, że nic nie zauważyłam. Czy powiedzieć po prostu, że nie byłam głodna.

Dlatego wybrałam milczenie, co było zdecydowanie najgorszą decyzją.

- Rozumiem... - odparł na moją niemą odpowiedź. - Hannah, czemu nic nie jesz?

O japierdole














Niewidzialne łańcuchyWhere stories live. Discover now