Rozdział 7

2.2K 57 2
                                    

-Słońce, dla twojego dobra, radzę ci byś zamknęła swoją śliczną buźkę i nie wydawała z siebie żadnego dźwięku.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
Czułam już jak moje policzki stają się wilgotne od łez.

Mężczyzna pociągnął mnie do samochodu, przystawiając pistolet do głowy.
Pisnęłam cicho.

-Nie zrobię ci krzywdy, jeśli będziesz się zachowywać. Nie próbuj uciekać, nic ci to nie da. Tak czy siak cię znajdziemy nawet gdybyś uciekła na drugi koniec świata. - odparł.

Nagle wpadłam na zajebisty pomysł. 

Wsiadłam posłusznie do samochodu. Mężczyzna chciał obejść auto, by usiąść obok mnie, lecz ja szybko przedostałam się na przednie siedzenie. Już otwierałam drzwi. Wystarczy jeszcze biec ile sił w nogach. 

Zatrzymały mnie dłonie oplatające moją talię.

-Nie słuchałaś co się do ciebie mówi dziewczynko? Nawet, gdy uciekniesz na koniec świata MY cię znajdziemy .

Co to znaczy my? Kim są kurwa my? 

Zadrżałam, gdy ponownie poczułam zimną lufę od pistoletu na szyi.

-Teraz będziesz grzeczną dziewczynką i nie będziesz się wychylała, zgoda?

Przytaknęłam trzęsąc się ze strachu. 

Nieznajomy z powrotem posadził mnie na tylnym siedzeniu, po czym usiadł obok mnie. 
Byłam tak przerażona, że zapomniałam o oddychaniu, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przez cały czas wstrzymywałam oddech.

Cholera, cholera, cholera, co się tu odpierdala?!

Mężczyzna wyjął telefon z tylnej kieszeni i wykonał telefon.

-Mamy ją.

Tylko tyle mi wystarczyło, by przekonać się, że rozpoczęłam kolejną drogę przez mękę.
W towarzystwie czarnowłosego mężczyzny o niebieskich niczym ocean oczach oraz porcelanowej cerze.

Był tak nieziemsko przystojny co nie pasowało do miana porywacza.
A jednak pozory lubią mylić.

-Han - zaczął oprawca, zdrabniając przy okazji moje imię.
- Wiesz kim jestem?

Pokręciłam przecząco głową.

-Gdy będziemy w domu... - wzdrygnęłam się na wyraz "dom".
Przecież to nie mój dom!
Ten facet mnie porwał i jest do reszty popieprzony. - Gdy będziemy w domu spotkasz się ze wszystkimi i wyjaśnimy co tu robisz. Nie martw się, z nami jesteś bezpieczna choć wiem, że trudno w to uwierzyć...

-K-kto to w-wszy-scy? - odważyłam się zapytać.

Mężczyzna zmarszczył brwi. Pewnie myślał, że jestem niemową, a tu się chłopczyna zdziwi.

Niezły sobie wybrałaś moment na żarty Hannah. Jesteś żałosna.

-Zobaczysz w mieszkaniu, a tymczasem... Słodkich snów Hannah - odparł miło, po czym gwałtownie wbił mi w szyję fioletową ciecz z niewielkiej strzykawki.

-Przy okazji... Jestem David.










Niewidzialne łańcuchyWhere stories live. Discover now