Rozdział 28

1.2K 55 8
                                    

Podeszliśmy do nieznajomego faceta szybkim krokiem.

- Witaj Teodorze - zaczął mój najstarszy brat

Ah, czyli tylko mi jest nieznajomy.

- Witaj Sebastianie.

Mężczyzna był w dojrzałym już wieku. 
Czekoladowe włosy były dokładnie przylizane i gdybym przesunęła po nich wierzchem dłoni, na pewno pomyliłabym je ze skorupą żółwia. 
Oczy natomiast o miodowym, letnim odcieniu wydawały się zarazem rozbawione jak i poważne.

Zupełnie inne niż Dominica.

- A to jak mniemam słynny, zaginiony skarb Periculów? - zapytał z zaciekawieniem - Miło mi cię poznać Hannah - dodał wystawiając mi rękę.

Uśmiechnęłam się nieśmiało i odwzajemniłam gest.

Jego dłoń była spocona.
Stresował się?

Po chwili poczułam jak Dominic kładzie mi na plecach swoją dłoń w pokrzepiającym geście.

- Zapraszam was do środka. Wszyscy już są obecni - rzekł poważnym głosem Teodor

Sebastian delikatnie skinął głową i otworzył wielkie drzwi, którze bardziej przypominały jakieś królewskie wrota.

W środku było rzeczywiście sporo ludzi.
Kobiety w drogich, długich sukniach prezentowały się bosko, a mężczyźni w garniturach dostojnie i dżentelmeńsko.

Szczególną moją uwagę zwróciły trzy dziewczyny w moim wieku, stojące przy stoliku z ponczem. 
Buzia im się nie zamykała, a radosne śmiechy, które były trochę nie na miejscu rozchodziły się po całej sali. 

Wszystkie były śliczne. Szczupłe.

W tym momencie się zestresowałam.
Zdawało mi się, że wszyscy na nas patrzą, a poliki z pewnością zaczęły przypominać rozżarzony ogień.

Boże ogarnij dupę tępa szmato. Nikt się na ciebie nie patrzy. Tym bardziej żaden przystojny młodzieniec.

- Wszystko dobrze, Han? - zapytał zmartwionym głosem Dominic zauważając pewnie kolor mojej twarzy. 

- Tak, pewnie. Po prostu tutaj trochę... duszno.

Wszyscy bracia automatycznie zmarszczyli brwi i od razu zapytali, czy nie chcę się może przewietrzyć.

- Nie, dzięki, naprawdę nic się nie dzieję - odparłam

Jedyne co chciałam to pójść na siłownię, albo zaszyć pod ciepłą kołderką, czytając ulubioną książkę.

Przeczytałam maksymalnie 5 książek w całym swoim życiu oczywiście nie licząc podręczników szkolnych. 

Chciałam też coś zjeść, ale nie mogłam.

Widząc te wszystkie eleganckie damy, rzygać mi się chciało. Nie wystawał im brzuch, a suknie nie wydawały się obcisłe tak jak moja.

Zaszkliły mi się oczy.

Weź nie rób z siebie ofiary. Przecież to nie nowość, że jesteś  jaka jesteś.

Moje łzy skutecznie przegonił Dominic, który zdecydował się mnie opuścić.

- Słuchaj księżniczko, teraz ja z Sebastianem pójdziemy porozmawiać z... kolegami.

David parsknął, a Sebastianowi podniosły się kąciki ust. Edvard przyłożył sobie dłoń do buzi, bo prawdopodobnie za głośno by się zaśmiał, a Conrad złapał się za głowę i cicho coś tam mruknął.

Niewidzialne łańcuchyWhere stories live. Discover now