Rozdział 17

1.6K 43 3
                                    

Może i jestem głupia.
Może i jestem brzydka.
Ale nikt nie może mi zarzucić, że nie mam silnej woli.

Jestem w stanie schudnąć do upragnionej sylwetki.
Jestem w stanie udowodnić samej sobie, że potrafię nad sobą panować

Będę tak chuda, że przy siedzeniu poczuję każdą najmniejszą kostkę w pośladku.
Będę tak chuda, że przy omdleniu ludzie wezmą mnie na ręce bez wysiłku.

Postanowiłam już, że gdy dorosnę i będę mogła zrobić sobie tatuaż - zrobię go, ale nie byle jaki... "quod me nutrit me destruit" a obok niego mały rysunek motylka. 

Może jest dziecinny, żenujący i cringowy, ale nie chcę zapominać o najbardziej męczącym doświadczeniu życia - zaburzeniach odżywiania.

Wiem, że nigdy tego nie zapomnę, bo to co robiłam na zawsze zostanie w mojej głowie. Ciągle gdzieś z tyłu głowy będę uważała na kalorię. 

Mam w dupie to, że jest cringowe. Bardzo mądre łacińskie zdanie, z którym się utożsamiam.

Szczerze powiedziawszy naprawdę chciałabym przestać... ale nie mogę.
Mam jakby wbudowany głos, który mówi mi żebym nie jadła.

Słucham się go, bo anoreksja to taka jakby przyjaciółka, która była przy mnie, kiedy nie miałam nikogo.

*****
Oblałam się lodowatą wodą i z powrotem wróciłam do pokoju.

Pić, chcę mi się pić 

Otworzyłam wolno drzwi i zakradłam się do kuchni.

Nie zauważyłam, że nie jestem jedyną osobą, która ma problem z zaśnięciem.

David 

- Coś się stało Hannah? 

Wzdrygnęłam się z zaskoczenia.

- Nie nic... przyszłam po wodę

David zawiesił na mnie wzrok i po kilku sekundach, gdy uznał, że jest wystarczająco niezręcznie, a cisza niepokojąco się przedłuża, podał mi butelkę z zimną cieczą. 

Cicho podziękowałam i już miałam iść do pokoju gdy...

- Płakałaś?

Zamurowało mnie

Co do chuja?!

- Co, nie...

- Płakałaś, nie kłam

- Nie płakałam, przysięgam. Musiałeś się przesłyszeć.

- Widzę po twoich oczach. 

KURWA 

- Nie płakałam

- Mogłabyś się bardziej postarać kłamczuszku

- Ja nie kłamię!

- Hannah przecież nie jestem ślepy. 

- Najwyraźniej jesteś.

- Nie pyskuj młoda

- Nie jestem wiele młodsza od ciebie

- Słyszysz co się do ciebie mówi?

- Odwal się - mruknęłam cicho

- Nie mów tak. 

Wyszeptałam ciche przekleństwo, które on na moje szczęście zdecydował się zignorować. 

- Co. Się. Stało. - zapytał z irytacją w głosie 

- Nic. Się. Nie. Stało. Daj. Mi. Spokój. - odpowiedziałam tym samym tonem 

Nagle David podszedł do mnie i złapał za nadgarstek.

- Nikt cię nie skrzywdzi, rozumiesz? Nikt póki w pobliżu jesteśmy my. Nie musisz się niczym martwić. 

Łatwo ci mówić cymbale 

- Rozumiem, puść mnie

Brat mnie puścił i życząc mi szeptem "dobranoc" podziękowałam i szybko podreptałam do swojej sypialni. 

Czułam jeszcze jego przeszywający wzrok na swoich plecach.

Gdy znalazłam się w swoich (na razie) ulubionych czterech ścianach tego przerażającego domu, prawie tak bardzo przerażającego jak jego właściciele, westchnęłam z wyraźną ulgą.

Jakiś pojebany on jest, czy co? Niech się szmata nie zesra. Mam swoje problemy, on pewnie swoje, więc niech nie wściubia nosa w nie swoje sprawy. 

Burak walony.

Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Po prostu zasnęłam. Bez nadmiernego myślenia...

Dzięki Bogu. 


Niewidzialne łańcuchyWhere stories live. Discover now