Mastermind

96 13 53
                                    

Is this the first time I feel the need to confess?
And I swear, I'm only cryptic and Machiavellian 'cause I care

~ 🦊 ~

Anne westchnęła przeciągle, a następnie opadła na moje łóżko. Przez moment wpatrywała się w sufit, wiedząc, jak bardzo nie lubię gdy tak przeciągała ciszę. Niekiedy bardzo lubiła dręczyć mnie małymi zagraniami.

Przyjrzałem się siostrze, zastanawiając się, kiedy jej charakter uległ tak mocnej zmianie. Przez większość życia wydawała mi się słodka i życzliwa, choć od zawsze lubiła psocić. W pewnym momencie jednak niewinne żarty przerodziły się w wyrachowanie, którego nie widziałem u niej nigdy wcześniej. Być może była taka przez cały czas, jednak nie potrafiłem tego dostrzec.

- Cóż, chyba powinnam - powiedziała po chwili, ciągnącej się w nieskończoność.

Podniosła się do siadu, kierując spojrzenie ku drzwiom wejściowym. Zapewne obawiała się nadejścia Ominia, jednak wiedziałem, że mamy dużo czasu na rozmowę w samotności. Jego kąpiele zawsze trwały długo, zupełnie jakby co wieczór zmywał z siebie grzechy całego świata.

- A jeśli mi na to nie pozwoli? - spytała, a ja omal nie prychnąłem z poirytowania.

- Sprawisz, żeby to zrobił - odparłem, starając się brzmieć jak surowa głowa rodziny. - Będziesz dla niego najmilszą i najczystszą wersją siebie.

Anne ponownie ucichła, bawiąc się materiałem spódnicy. Próbowałem odczytać jej myśli, jednak z wiekiem nasza bliźniacza więź nikła coraz bardziej. Kiedyś była niczym gruba lina, teraz bardziej przypominała cienką nić.

- Czasami bywasz naprawdę okropny - westchnęła.

Uśmiechnąłem się pod nosem, lecz nie było w tym ani cienia wesołości. Próbowała przemówić do mojego sumienia, którego już praktycznie nie miałem. Wiedziałaby, gdyby znała mnie lepiej. Dla niej wciąż byłem dzieckiem i byłbym nawet zdolny rzucić się pod pociąg, gdyby tylko jej ulubiona zabawka wpadła na tory.

- Poradzisz sobie, potrafisz bardzo dobrze udawać - powiedziałem, wymuszając na Anne, by spojrzała mi w oczy. - Tak jak na przykład w tym momencie.

- Nie wiem o czym mówisz - obruszyła się.

Przyłapałem się na tym, iż omal nie przewróciłem oczami w charakterystyczny dla Leen sposób. To nawet zabawne, gdy spędzając z kimś tyle czasu nieświadomie przejmujesz nawyki tej osoby. Na jej wspomnienie instynktownie powędrowałem do błękitnej wstążki, której nie zdejmowałem od czasów pierwszej próby w Turnieju Trójmagicznym. Skubnąłem palcami jej koniec.

- Anne, nie jestem już taki głupi, jak kiedyś - westchnąłem, widząc na jej twarzy nieme zaskoczenie. - Wiem, że już od dłuższego czasu jesteś w nim zadurzona. Czemu tak skrzętnie próbujesz to ukryć?

Siostra wstała gwałtownie, wygładzając szorstką spódnicę. Wydawała się wzburzona moimi słowami i tym, iż nie potrafiła tego przede mną ukryć.

- Wygadujesz bzdury - burknęła, trwając w swoim zaprzeczeniu. - Nic nas nie łączy.

Po tych słowach już nie zdołałem oprzeć się przed wywróceniem oczami.

- Nic was nie łączy, ponieważ do tego nie dopuszczasz - zauważyłem. - Robisz to ze strachu czy może świadomie go dręczysz?

Ruszyła do drzwi, potrząsając w rozdrażnieniu głową.

- Nie masz o niczym pojęcia, Sebastianie - burknęła, pociągając z klamkę.

- Nie bocz się już - odpowiedziałem, używając jej własnych słów. - W końcu nie mogłaś trafić lepiej.

Szmaragd i błękit - 2 - Szósty rok | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now