Bicie serca

119 13 53
                                    

Burned my hands, wrapped around the sun
Raise my walls, but the damage is done
I see bugs from the corner of my eyes
Just a shadow, a figment, another empty lie
We kill what we love
We love what we kill
Nothing ever changes
Oh, nothing ever will
And my heart is a memory of the pain
I don't need a miracle
Prayers will not save me again*

~ 🦊 ~

Kominek już dogasał, rzucając ciepłe światło na ściany domu. Siedzieliśmy na łóżku, przebrani w ciepłe piżamy i graliśmy starą talią kart, którą znalazłem w jednej z zapomnianych szuflad. Były już delikatnie poszczerbione, pożółkłe i brakowało kilku, jednak wciąż mieliśmy świetną zabawę.

- Dureń! - zakrzyknęła Leen, gdy położyłem na stosie między nami ostatnią z trzymanych kart. Ona wciąż ściskała w dłoniach trzy, lecz teraz również wrzuciła je na mały stosik.

- Jesteś pewna, że właśnie tak się w to gra? - spytałem lekko zmieszany.

Aileen wytłumaczyła zasady gry, która była dość popularna wśród mugoli. Każdy otrzymywał po sześć kart, a następnie trzeba się ich pozbyć, podbijając kolor lub figurę karty, leżącej na stosie między nami. Powiedziała, iż ten, kto zrobi to pierwszy otrzymuje miano tytułowego Durnia.

Uniosłem wzrok na dziewczynę, która nie mogąc dłużej powstrzymać śmiechu, opadła na poduszki.

- Oszukałaś mnie – zauważyłem, nieco zdziwiony faktem, iż nie dostrzegłem tego wcześniej. Leen często stroiła sobie ze mnie mugolskie żarty, wmawiając coś, co nigdy nie miało miejsca. - Nazwałaś mnie durniem już z pięć razy!

- Przepraszam – powiedziała, ocierając łzy wywołane śmiechem. - To było silniejsze ode mnie.

Złapałem jedną z poduszek i rzuciłem w rozradowaną własnym dowcipem blondynkę. Złapała ją, przewidując mój ruch, po czym z powrotem opadła na łóżko, zanosząc się kolejną salwą śmiechu.

- Ty nicponiu – powiedziałem, pochylając się nad nią. - Jesteś pewna, że nie powinnaś być w Slytherinie?

Leen spojrzała na mnie, ocierając kolejną łzę. Pokręciła głową.

- Skądże, fortele Krukonów są znacznie lepsze, a dodatkowo jesteśmy zbyt mądrzy, żeby dać się przyłapać – wypaliła, wprost delektując się oburzeniem, jakie wykwitało na mojej twarzy.

- Leen – zniżyłem głos do udawanego, ostrzegawczego warknięcia.

Zerwała się z łóżka, by zdążyć uciec na czas, jednak jedna z jej stóp zaplątała się w prześcieradło i omal nie upadła na podłogę. Złapałem ją wpół, rzucając nas z powrotem na miękką pierzynę. Jedną ręką wzmocniłem uścisk, drugą natomiast zacząłem łaskotać zaskoczoną dziewczynę.

- Przestań! - zawołała, próbując się wyrwać.

- Poproś – odparłem o wiele za szybko, niż powinienem.

Zaskoczony własną odpowiedzią przerwałem łaskotanie, a Leen zwróciła spojrzenie ku mnie. Jej szeroko otwarte oczy błyszczały od łez radości.

- O to nigdy nie będę prosić.

Uścisk w moim żołądku pojawił się tak nagle, że poczułem jakbym oberwał pięścią w brzuch. Fala gorąca przepłynęła ciało, gdy zdałem sobie sprawę, iż przecież właśnie leżymy w łóżku tuż obok siebie. Te kilka cali odległości między nami wydało mi się odległe niczym przepaść, toteż przysunąłem Leen bliżej, patrząc jak jej spojrzenie stopniowo łagodnieje.

Przesunąłem dłonią w górę po plecach dziewczyny. Przez cienki materiał koszuli nocnej mogłem wyczuć każdą kostkę w jej kręgosłupie, dokładny kształt łopatki, a następnie zagłębienie między szyją, a obojczykiem. Musnąłem kciukiem po linii szczęki, by finalnie wsunąć palce w splątane włosy. Drżała z każdym kolejnym ruchem, a ja wraz z nią, choć miałem wrażenie, że moja krew dosłownie płonie.

Szmaragd i błękit - 2 - Szósty rok | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now