Świat trawiony ogniem

133 13 61
                                    

~ 🦊 ~

Usłyszałem kiedyś, że nie pasujemy do siebie, gdyż Leen miała w sobie o wiele za dużo spokoju, przez co ujarzmiała mój zapał niczym cichy wodospad. Ja jednak sądziłem inaczej. Owszem, pozostawałem tym niepokornym ogniem, jednak ona nie była wodą, która go gasiła. Stała się powietrzem, dostarczającym tlenu, by te płomienie wciąż mogły trwać.

Potrzebowałem jej, by tlące się we mnie życie nie zamarło.

Podwójna kanapa, na której siedziałem, ugięła się pod ciężarem nieproszonego przybysza. Wiedziałem, że to Anne, zatem wciąż trwałem w bezruchu i nie odrywałem wzroku od minka. Miałem nadzieję, że odejdzie, zniechęcona moją obojętnością, ta jednak opadła na oparcie, ciężko wzdychając. Potrafiła być naprawdę irytująca, gdy czegoś chciała.

- Długo jeszcze będziesz się na mnie boczyć? - spytała, a ja zacisnąłem powieki, hamując odczuwaną złość.

- Anne – powiedziałem zimnym tonem. - Naprawdę staram się z całych sił, by powstrzymać się przed zamienieniem cię w ślimaka.

Westchnęła ponownie, tym razem dwa razy głośniej. Wiedziała, że nie mogę ignorować jej przez resztę życia i w końcu ulegnę zaczepkom. Robiła tak zawsze, gdy coś przeskrobała, jednak tym razem nie był to jedynie niewinny wybryk pokroju zgubienia ulubionej zabawki lub zjedzenia połowy ciasta i powiedzeniu rodzicom, że to moja sprawka.

Uciekła do Ominisa, za co przypłacił własną wolnością.

Sabotowała moją relację z Aileen, prawiąc ciągłe uwagi i nasyłając na mnie Aoife Mairead, czego również dowiedziałem się przypadkiem.

Pierwsza przybiegła do mnie, by powiedzieć o Przysiędze Wieczystej i skłócić z Ominisem, choć to akurat zrobiła nieumyślnie. Jesteśmy bliźniakami, a jednak nie przewidziała mojej wybuchowej reakcji.

- Poczułam się odtrącona – żachnęła się, przykuwając tym moją uwagę. - Miałam wrażenie, że wymieniłeś mnie na Aileen.

Spojrzałem na Anne, nie dowierzając w jej słowa. Byłem pewien, że żartuje, jednak pozostawała zupełnie poważna.

- Jak mogłaś tak pomyśleć? - spytałem, nieco unosząc głos. - Jesteś moją siostrą, a Leen kimś kompletnie innym. Kocham ją w inny sposób, niż ciebie.

Zmarszczyła nos w charakterystyczny dla siebie sposób. Wyglądała na zaskoczoną wyznaniem, co jedynie rozzłościło mnie jeszcze bardziej.

- Nigdy nie słyszałam, żebyś wspominał, że ją kochasz.

- Nie muszę mówić tego tobie, wystarczy, że mówię to Leen.

Skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła wzrok, wpatrując się w przestrzeń. Obserwowałem powiększającą się zmarszczkę na czole Anne, która moment później się wygładziła. Wzięła głęboki oddech.

- Straciłam cały rok, a gdy wróciłam, ona zajmowała moje miejsce – powiedziała cicho.

Niemal zerwałem się z kanapy, po raz kolejny rozjuszony słowami siostry.

- Nie zapominaj dzięki komu mogłaś wrócić – zauważyłem, zniżając głos. - Daję ci ostatnią szansę, Anne, nie zmarnuj jej.

Odwróciłem się na pięcie, kierując do wyjścia z pokoju wspólnego Slytherinu. Trwała pora kolacji, co oznaczało, że mogę znaleźć Aileen w Wielkiej Sali.

- Gdzie idziesz? - zawołała za mną, zaskoczona końcem rozmowy.

- Naprawić to, co sam zepsułem.

Nie odwróciłem się, by twarz Anne nie wytrąciła mnie z równowagi jeszcze bardziej. Potrzebowałem głębokiego oddechu, powietrza, które może dać mi jedynie Aileen. Chłodu jej smukłych palców, wplecionych w moje.

Szmaragd i błękit - 2 - Szósty rok | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now