- Neymar. Ja uważam że powinniśmy dać sobie spokój może powinniśmy zrozumieć że do siebie nie pasujemy. Nadal będziesz żył tak jak uwielbiasz czyli będziesz zmieniał dziewczyny jak skarpetki - zaczęła wymieniać, nawet nie dała mi dojść do słowa - będziesz spotykał się z dziećmi sporadycznie, ale myślę że powinniśmy dać sobie spokój.
- nie podejmuj pochopnych Decyzji - poprosiłem - pokaż mi te zdjęcie.
Uniosła telefon pokazując mi przy tym zdjęcie. Wystrzezyłem wzrok i nabrałem powietrza.
- słońce. Widzisz że moja twarz tutaj jest wklejona? Ja rozumiem że wszystko mówiłaś pod wpływem zdenerwowania, ale zrozum że ja nawet tej dziewczyny nie znam - powiedziałem sama prawdę.
- nadal uważam że...
- ja nie pozwolę tak poprostu ci odjeść bo jakaś laska wepchnęła się w nasze życie. Przecież dobrze o tym wiesz że nie raz było tak że jakieś laski próbowały zniszczyć nasz kontakt czy też związek. Ja cię kocham nad życie i nie pozwolę ci odejść rozumiesz? Szczególniej kiedy teraz jesteś w ciąży a ja jeszcze bardziej się w tobie zakochałem. Wiesz jak po raz kolejny możemy zranić małego tylko przez osobę która po raz kolejny chce zniszczyć nasz związek i kontakt - złączyłem nasze dłonie razem - ludzie widzą że jesteśmy szczęśliwi, i za wszelką cenę chcą to wszystko zniszczyć. Proszę wybacz mi za coś czego nie zrobiłem ale ja Poprostu nie dam rady bez ciebie żyć - po tych słowach wytarłem twarz cała zalaną od łez.
Bruna patrzała na mnie z łzami w oczach. Ja naprawdę myślałem już że to koniec ale stało się coś czego na ten moment się nie spodziewałem.
Bruna wpadła w moje ramiona a ja odrazu ja przytuliłem. Położyłem głowe na jej szyi zostawiając tam jeden pocałunek.
- czekaj tutaj - odsunąłem ja od siebie po czym wyszedłem z domu Messich otwierając samochód lionela. Z bagażnika wyciągnąłem dużego misia którego w połowie drogi kupiłem. Wszedłem spowrotem do domu, akurat wtedy Bruna wycierała twarz cała od łez - proszę - uśmiechnąłem się do niej.
- boże ale jesteś słodki - uśmiechnęła się do mnie po czym wzięła misia odkładając go na sofę. Przytuliła mnie i złączyła nasze usta w krótkim pocałunku.
- galabki pogodzone? - zachichotał Lionel.
- pogodzone - Bruna lekko czerwona Uśmiechnęła się w stronę lionela biorąc białego misia - jestem zmęczona, możemy wrócić do domu?
- tak tylko musimy po daviego podjechać.
- a właśnie - zacięła się - gdzie on jest? - przełknęła nerwowo ślinę.
- u Kyliana - uspokoiłem ja.
- ja was podwioze bo nie masz samochodu - westchnął Leo i machnął ręką.
Bruna wsadziła misia do samochodu i usiadła obok niego. Ja usiadłem obok niej bo Antonella uparła się że ona chce jechać z nami przez co usiadła z przodu.
- dobra w sumie to od kyliana nie jest daleko do domu więc możecie jechać - machnąłem ręką wysiadając z samochodu.
- tylko nie pozabijajcie się - mruknął lionel z uśmiechem. Bruna przewróciła oczami wyciągając misia z samochodu. Cmoknela antonelle w policzek a lionela na pożegnanie trzepneła w tył głowy.
Zapukałem do drzwi kyliana a po chwili otworzył je uśmiechnięty francuz z małym blondynem na rękach.
- mama - Davi odrazu wytargał się z ramion swojego wujka i wtulił się w nogi bruny. Dopiero po chwili zaczął wypytywać co to za miś.
- dziękuję za opiekę - mruknąłem do kyliana który stał oparty o futrynę drzwi uśmiechając się do Daviego.
- nie ma sprawy. To naprawdę grzeczny dzieciak - Kylian poczochrał Małego po włosach a on odwrócił się do niego z uśmiechem.
- idziemy na kolację? - spytałem wzrokiem Daviego a on skinął głowa i szybko ubrał buty - glodzisz mi dziecko? - zapytałem a on parsknął śmiechem.
- dziękuję jeszcze raz stary.
- spoko naprawdę. A tak po za tym, juz okej? - pokazał dyskretnie wzrokiem na brune.
- już okej - mruknąłem.
- to dobrze - uśmiechnął się.
- idziemy bo mały jest głodny? - zapytała Bruna a ja skinąłem głowa biorąc na ręce małego.
- narazie - zbiłem przyjacielska piątkę z przyjacielem. Jak zamknął drzwi wraz z Bruna i małym ruszyliśmy a kierunku najbliższej restauracji..
***********
Kolejny rozdział!Przepraszam że wczoraj nic nie było ale niestety miałam dużo na głowie.
Buziak ❤️