jesteś nieodpowiedzialny

249 9 1
                                    

Rano wstałam i niemal odrazu się rozciągnęłam.

- o Jezu - powiedziałam sama do siebie - wow wyspałam się - prychnełam i wstałam z łóżka.

Zeszłam na dół i weszłam do kuchni żeby napić się wody, myślałam że padnę na zawał kiedy zza rogu wyszedł Neymar.

Bez koszulki

Na mnie to wrażenia nie robi

Przewróciłam oczami i weszłam w głąb kuchni otwierając jedna z szafek gdzie znajdowały się szklanki.

- pewnie czuj się jak u siebie - usłyszałam głos Neymara przepełniony kpiną. Nie miałam ochoty dzisiaj się kłócić więc poprostu zignorowałam jego zaczepkę.

- mhm.

- nic dziwnego - westchnął a ja spytałam go wzrokiem - wyspałaś się ponieważ śpisz u mnie - puścił mi oczko. Przewróciłam po raz kolejny oczami.

- davi jeszcze nie wstał? - spytałam. Zaprzeczył głową.

- ta... - chciał coś powiedzieć ale rąbanie do drzwi mu w tym przeszkodziło - Jezu - przewrócił oczami i poszedł otworzyć - co jest - do kuchni wleciała antonella a za nią leo, jeszcze mnie nie zauważyli.

- wiemy wszystko - powiedziała - dobrze że wkońcu zmądrz... - nie spodziewanie jej wzrok przeleciał na mnie, zdezorientowana, ale z uśmiechem na ustach postanowiła się odezwać  - przeszkodzilismy w czymś? - poruszała sugestywnie brwiami na co przewróciłam oczami opierając się o blat kuchenny - a no tak nie miałaś gdzieś spać - zaśmiała się a ja się skrzywiłam pytając ja wzrokiem.

- oklamalas mnie? - wskazałam na nią palcem a ona zaczęła się wycofywać - antonella - krzyknęłam na nią i zaczęłam biec w jej stronę, problem jest w tym że Neymar na wielki dom przez co jej nie dogoniłam i wrocilam zmachana do kuchni, odrazu wzięłam szklankę z woda i zaczęłam pić.

- kondycję to ty masz słaba - zaśmiał się Neymar czochrając mnie po włosach. Naprawdę zadużywal dzisiaj moja cierpliwość.

- sytuacja między wami była napięta więc uznaliśmy że najlepiej będzie jak trochę spędzicie czasu z soba - uśmiechnął się Leo a ja spojrzałam na niego wściekła - ja już nic nie mówię bo zaraz ja będę uciekał - spojrzał na antonelle która się tylko głupio uśmiechała.

- jeszcze trochę i by mnie wczoraj zabiła - zasmiał się Neymar.

- ale my wiemy wszystko - antonella puściła oczko Neymarowi a ten spytał ja wzrokiem - media już o tym piszą - wzruszyła ramionami - przecież chodzi o zerwanie - Neymarowi zszedł uśmiech z twarzy - wkońcu zmądrzałeś - uśmiechnęła się ale Neymar postawił z hukiem szklankę i wyszedł z kuchni.

- ma humorki jak baba - zaśmiał się Leo a ja wraz z antonella spojrzeliśmy na niego złowrogo - o kurde - Uśmiechnął się nerwowo.

- ale ja serio uw... - usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych, spojrzałam na antonelle która przygryzła nerwowo wargę.

- my będziemy się zbierać - Leo wymsknał się z kuchni a antonella do mnie podeszła.

- papa kochana - pożegnaliśmy się całusem w polik i obydwoje poszli.

- słońce - obudziłam daviego który był cały ciepły - co się dzieje? - spytałam skanując wzrokiem jego twarz.

- gardło mnie boli - powiedział ledwo a ja przygryzłam nerwowo warge.

- poszukam jakiś leków dobrze? - spytałam a on skinął głowa.

- w takim stanie to ja się nie rusze z nim do galerii - powiedziałam sama do siebie i zeszłam do kuchni gdzie miałam nadzieję że Neymar ma leki - dobra - wzięłam strzykawkę z syropem na gorączkę i łyżkę z syropem na gardło, w drugiej ręce trzymałam herbate - wstań słońce - powiedziałam a mały blondyn odrazu wstał do pozycji siedzącej.

- co to - skrzywił się jak wzial syrop na gorączkę - ble - kolejny raz się skrzywił tym razem jak wziął syrop na gardło.

- pomoże ci - uśmiechnęłam się i podałam mu herbatę.

Kilka minut później wyszłam z pokoju daviego, zasnął, nic dziwnego jeżeli jest się chorym.

Usiadłam na sofie i puściłam jakiś film, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

- o boze - usłyszałam otwierające się drzwi więc wstałam prędko i przetarłam oczy, poleciałam do przedpokoju gdzie zobaczyłam pijanego Brazylijczyka - dalej jesteś - uśmiechnął się łobuzersko.

- nie mam wyjścia - prychnelam z obrzydzeniem - wiesz że masz dziecko w domu, jesteś nie odpowiedzialny - zaczęłam wymachiwać rękami.

Neymar poszedł do mnie i chwycił mnie za nadgarstki, stanął niebezpiecznie blisko mnie i spojrzał w moje oczy po czym przeskanował moja twarz swoim wzrokiem. Mimo że go nienawidzę to wprowadził mnie w lekkie skrępowanie.

- śliczna jesteś - westchnął - ale ta wyszczekana buzia ci nie pasuje - puścił mi oczko i poszedł.

Nienawidzę cię.

- idź spać - powiedziałam a on odwrócił się w moją stronę z jedną brwią u góry.

- dlaczego? - prychnął i ruszył w moją stronę po raz kolejny.

- nie chce żeby davi zobaczył cię w takim stanie - mruknęłam i oparłam się o ścianę.

- pójdziesz zemną? - na jego twarzy namalowało się zaciekawienie a na ustach łobuzerski uśmiech który miał spowodować że się zgodzę. Ale ja nie jestem kolejna z jego naiwnych lasek.

- idź i mnie nie denerwuj - puścił mi oczko i znikł zza rogiem - Jezu.

Kilka godzin później poszłam do pokoju gościnnego gdzie odrazu się położyłam.

To wszystko nie ma sensu

Co

Niewiem nic

Zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.

**********
Kolejny rozdział!

Co tam?

Buziak ❤️

together forever ll Neymar jr Where stories live. Discover now