Rozdział 24

477 26 2
                                    

O ostatniej sytuacji w dormitorium, Harry nie powiedział nikomu. Uznał, że rozpowiadanie tego będzie bez sensu. I tak mieli już wiele na głowie.

Białe Kruki rósł w siłę, a ich początkowo mała grupka składała się z już z 30-stu osób. Brunet wiedział, że sam nie da rady nauczać ich wszystkich więc powstały mniejsze grupy:

Grupa zielona - Była pod przewodnictwem Draco i Nevilla. Obydwoje świetnie się dogadywali. Zajmowali się głównie tworzeniem eliksirów oraz hodowaniem roślin do nich potrzebnych.

Grupa niebieska - Przewodził nią Blaise. Jak się okazało chłopak jest geniuszem, jeśli chodzi o tarcze i inne zaklęcia defensywne. W tej grupce uczniowie uczyli się jak poradzić sobie na polu bitwy. Opanowywali zaklęcia jakimi mogą się obronić, a także uczyli tworzenia patronusa. Harry musiał przyznać, że nie spodziewał się takiego talentu u chłopaka.

Grupa czerwona - Ostatnia z trzech grup, a przewodził nią Harry. Uczył on zaklęć ofensywnych, które potem były wykorzystywane do pojedynków z grupą niebieską.

Trzeba było przyznać, że mieli świetną organizacje. Powoli napływały co raz to nowsze osoby. Oczywiście brunet nie był tak głupi jak Ron i zadbał o bezpieczeństwo. Można powiedzieć, że Luna były jednoosobową grupą zajmującą się sprawdzaniem kandydatów. Dzięki swoim talencie do wróżbiarstwa oraz kilku lekcji oklumencji i legilimencji opanowała sztukę umysłu na wysokim poziomie. Zanim kandydat poznał miejsce spotkań i pozyskał informacje o tej grupce, Luna sprawdzała jego umysł by nie wpuścić szpiega. Niby mogli używać veritaserum, ale z umysłu zawsze można coś wymazać, a veritaserum sprawia, że mówi się tylko prawdę.

Mijały kolejne tygodnie, aż w końcu nastał grudzień. Harry spodziewał się, że po przerwie świątecznej duża ilość uczniów nie wróci do szkoły, gdyż rodzice im na to nie pozwolą. W pełni jednak rozumiał ich obawy. Gdyby miał syna także nie puściłby go do szkoły w takiej sytuacji. Podejrzewał jednak, że większość osób z klas 6 i 7 wróci stawić czoło Voldemortowi.

Od pewnego czasu czuł jednak coś w rodzaju niepokoju. Domyślał się, że jest to spowodowane planami Rona i Hermiony. Wiedział, że ci chcą go zabić. Podejrzewał, że zrobią to w nocy lub po prostu go gdzieś zaciągnął. Nigdy jednak nie podejrzewał, że postarają się być na tyle sprytni by wlać mu truciznę do kufla. Fakt, dziewczyna miała naprawdę dużą wiedzę, ale nic po za tym. Jej świat kończył się tam, gdzie ostatnia strona książki. Tutaj raczej obawiał by się chłopaka, który jest bardziej nieprzewidywalny ze względu na swoją głupotę.

Wracał właśnie z cotygodniowego spotkania BK [Białe Kruki]. W pewnym momencie poczuł, jak ktoś pociąga go do sali.

- Witaj stary - powiedział Ron - Nawet nie wiesz, jak się martwię. Nie odzywasz się do mnie, odkąd zniknąłeś półtora roku temu.

- Och - Brunet postanowił podjąć się gry Rona. Czuł jednak, że po za ich dwójką w pokoju jest trzecia osoba. - Wybacz mi. Po śmierci Syriusza byłem trochę przybity. Musiałem odreagować w mugolskim świecie. Potem jeszcze ta śmierć Dumbledore'a. Nie wierze jak mogli napisać o nim takie kłamstwa.

- Ja też za nim tęsknie - ciągnął dalej rudowłosy. - Był naprawdę świetnym człowiekiem.

- Ała! - Krzyknęła dziewczyna stojąca za brunetem, gdy ten chwycił ją za rękę.

- Dobrze wiem co planowaliście od samego początku - Powiedział spokojnie chłopak nadal trzymając rękę nastolatki. - Nie wierze, że wasza głupota jest tak rozległa. Myśleliście, że się nie skapnę. Od dawna wiedziałem, że lecicie na pieniądze i moją sławę.

- Ty gnoju! - krzyknął Ron i podniósł się z krzesła. - Zabije cię!

Rudy chłopak rzucił się na zielonookiego. Ten jednak szybkim ruchem wstał z krzesła unikając ataku. Nakierował rękę dziewczyny z nożem w kierunku chłopaka po czym chwycił go za bluzkę.

- Wystarczy jeden ruch, a zginiesz - rzekł brunet. - Jedyne co cię teraz trzyma przy życiu to moja ręka. Wystarczy jednak jeden ruch, a nadziejesz się na nóż, którym, o zgrozo, miałem zostać dźgnięty ja.

- Ale jak?! - Krzyczał rudowłosy - Skąd wiedziałeś, że chce cię zabić?! Skąd wiedziałeś, że zależy mi tylko na twojej kasie?! Skąd wiedziałeś, że Hermiona zajdzie cię od tyłu?!

- Ściany mają uszy mój drogi - Szepnął zielonooki po czym ustawił tą dwójkę do pionu - Lepiej nie wchodźcie mi w drogę, bo pożałujecie.

Harry już bez większych oporów opuścił salę. Był z siebie zadowolony. Może wreszcie ta dwójka da mu spokój. Już mu wystarcza Voldemort chcący go upolować.

O całym tym zajściu także nie poinformował nikogo. Postanowił zostawić to dla siebie. Cała ta sytuacja w sumie została już zamknięta więc nie ma się czym przejmować.

Owoc Kłamstw - DrarryWhere stories live. Discover now