Rozdział 3

1.1K 62 6
                                    

Minęły trzy dni od wizyty w banku. Harrison postanowił się zbytnio nie wychylać, gdyż pieski dropsa zaczęły na niego polować. Mikstura wraz z pieniędzmi od dropsa oraz potwierdzeniem z ministerstwa o zmianie nazwiska miała przyjść lada moment. Chłopak nie czuł się zbyt komfortowo siedząc w miejscu przez trzy dni nic nie robiąc. Nie mógł nawet czarować, bo miał jeszcze ten cholerny namiar. Obecnie chował się w mugolskim motelu. Wyglądał trochę jak dziecko przez co właściciel nie chciał mu wynająć pokoju. Harry'emu jednak udało się go przekonać za ciut wyższą opłatą. Wiedział, że ten ma na niego oko, ale zielonooki zamierzał stąd zniknąć zaraz po przemianie w prawdziwą formę.

Dochodziła już godzina 17:00. Harry oglądał jakiś nudny serial lecący w telewizji, aż w jego szybę zapukała sowa. Jednak, gdy chłopak otworzył okno, wleciało ich, aż 4. Zdziwiony odwiązał wszystkie listy i paczki po czym sowy zaczęły kolejno odlatywać. Wszystkie prócz jednej.

- Hedwiga! - krzyknął Potter przytulając sowę - tak bardzo tęskniłem. Co ty tu robisz?

Sowa zahuczała i podniosła nóżkę z przywiązany listem. Harry skrzywił się, gdyż od razu rozpoznał pieczęć Hogwartu co znaczyło, że dyrek wysłał mu list. Chłopak szybko rozerwał papier po czym zaczął czytać list. W skrócie była to wiadomość do niego o tym jak bardzo się 'martwią' i dlaczego nie wraca do 'przyjaciół'. Szybko rozerwał list po czym wyrzucił go do kosza. Następny był jak już się domyślił - z banku. W wiadomości był krótki opis zawartości paczki oraz umowa, gdzie po przemianie miał podpisać się krwią. Trochę to zdziwiło Harry'ego, ale w sumie jakby się nie zastanowić potrzebowali jakiegokolwiek potwierdzenia, że przemiana się udała. Kolejny list był z ministerstwa. Była to kopia dokumentu, w którym były zawarte wszystkie informacje dotyczące jego obecnej tożsamości (wiek, imię, nazwisko, rodzice, stan konta itd.). Był bardzo i to bardzo zdziwiony, gdy na dole zobaczył mały napisik. Po przeczytaniu go myślał, że zemdleje "Najbogatszy czarodziej w magicznej Anglii". "O kurwa" przeklną chłopak, gdy to przeczytał.

Następnie została ostatnia paczka oraz list. Jak się okazało, także ministerstwo. 'Jak widać Korneliusz chciał się podlizać'. Było mu to jednak bardzo na rękę. W końcu namiar go od zawsze wkurwiał. nie mógł czarować, bo wszyscy o wszystkim wiedzieli. A teraz, nie dość, że zmienia tożsamość, wygląd to jeszcze brak namiaru. Chyba przez całe życie nie był w bardziej komfortowej sytuacji niż ta.

Obecnie siedział nad eliksirem z banku. Wiedział co się stanie, gdy go wypije. Syn Lily oraz Jamesa Pottera przestanie istnieć. Nie zastanawiał się jednak długo.

- W takim razie do dna - rzekł do sowy po czym opróżnił butelkę.

Ku jego zdziwieniu nic nie bolało, po prostu poczuł się senny. szybko doczołgał się łóżka, machnięciem różdżki zamknął drzwi oraz okna, a na końcu zdjął okulary i zapadł w sen.

Owoc Kłamstw - DrarryWhere stories live. Discover now