Rozdział 22

526 31 3
                                    

Brunet siedział właśnie w bibliotece i rozmyślał. Od jego przyjazdu minęły dopiero dwa tygodnie, a jedyne co zdążył zrobić to wkurwić Snape'a faktem, że zna wszystkie odpowiedzi na jego pytania, a on nie może odjąć mu punktów. Wpadł też na świetny pomysł jakim jest siedzenie z Hermioną na lekcjach takich jak eliksiry. Wiedział, że pomimo iż jest oszustką w życiu nie pozwali, aby ktoś zniszczył jej reputacje jako "Pani-wiem-wszystko". Harry'emu było to oczywiście na rękę w końcu on też nie zamierzał popsuć sobie nowej reputacji jako "Wielki wkurwiacz Snape'a".

Siedzieli właśnie na jednej z lekcji transmutacji prowadzonych przez profesor McGonagall. W pewnym momencie na stole bruneta pojawił się mały liścik:

'Możemy spotkać się dziś o godzinie 19:00 na wieży astronomicznej?'.

Harry nie wiedział kim jest ta osoba, lecz tylko odmachnął głową. Doskonale zdawał sobie sprawę, że osoba, która napisała ten liścik widziała jak zielonooki kiwa głową.

Reszta lekcji mijała chłopakowi raczej spokojnie. Po kolacji skierował się właśnie w stronę wierzy astronomicznej na spotkanie z autorem liściku. Dotarł tam jednak lekko spóźniony, a dokładnie 3 minuty.

- Wybacz za spóźnienie - powiedział po czym podszedł do postaci stojącej przy barierce - Draco? - Spytał zdziwiony, gdy ujrzał swojego przyjaciela.

- Ja tak nie chce - powiedział cicho blondyn po czym przytulił chłopaka - On mnie oznaczył. On to zrobił - Zaczął płakać - Harry, jego głos cały czas krąży mi po głowie. Ja zaraz oszaleje.

Zielonooki tylko mocniej przytulił przyjaciela po czym się zamyślił. 'Dumbledore kontrolował swoich ludzi za pomocą prania mózgu, uroków i uśmiechu dobrotliwego staruszka. Teraz jakby o tym pomyśleć, Voldemort może kontrolować ludzi w ten sam sposób tylko zamiast uroków używać mrocznych znaków. W końcu kto normalny służyłby mu po dostaniu setny raz cruciatusem. Jakby ich nie kontrolował to równie dobrze jako środek komunikacji mógłby dać pierścień czy jakiś inny breloczek. Dzięki temu trudniej by było wyłapać jego ludzi. A może jakby tak...'

- Wpadłem na pewien pomysł Draco - zapłakany chłopaka odsunął się od przyjaciela z zaciekawionym spojrzeniem - Tak sobie myślałem, Albus kontrolował swoich ludzi za pomocą uroków i prania mózgu. Voldemort mógłby robić to samo jednak wtedy nie mógłby rzucać na śmierciorzerców zaklęć torturujących, bo ci szybko by go zdradzili. Dlatego wypala mroczne znaki. Nie dość, że się za ich pomocą komunikuje to jeszcze dzięki nim jest w stanie kontrolować swoich ludzi. Sam powiedziałeś, że słyszysz w głowie jego głos co znaczy, że chce abyś się mu poddał i oddał swój umysł.

- To by miało sens, ale jak się z tego uwolnić? - Zapytał blondyn.

- Trzeba zabić ich twórcę. - Powiedział zielonooki - Podejrzewam, że Voldemort zaatakuje pod koniec tego roku szkolnego. Do tego czasu zamierzam zebrać grupę osób chcących go pokonać, a następnie ją wyszkolić. Nie mam zamiaru angażować w to nauczycieli, gdyż nie wiem ilu z nich jest pod wpływem Voldemorta.

- Ja na pewno się do ciebie przyłącze, ale nie wiem jakim cudem wstrzymam z jego głosem w głowie do tego czasu - Brunet jakby na chwile się wyłączył po czym wygrzebał z kieszeni mały woreczek.

- W środku jest dokładnie 15 pierścieni - powiedział po czym dał je blondynowi - One powinny zablokować jego głosik w twojej głowie jednak to nie zmienia faktu, że musisz udawać posłusznego. Pozostałe 14 rozdaj uczniom, którzy także mają znak jednak nie chcą być po stronie czarnego pana. Nie dawaj ich także dorosłym. Co jak co, ale tylko uczniowie, pamiętaj.

Srebrnooki tylko pomachał głową. Teoria chłopaka się sprawdził i faktycznie po założeniu pierścienia, głos Voldemorta w jego głowie ucichł.

To był właśnie pierwszy krok bruneta do pokonania Voldemorta. Był pewien, że Draco mądrze wykorzysta pierścienie. Ufał chłopakowi ponad wszystko.

Szedł korytarzem, gdy nagle wpadła na niego jakaś dziewczyna. Jak się potem okazało, Luna Lovegood.

- Witaj Harry - powiedziała dziewczyna - Wybacz, że na ciepie wpadłam, ale to dobrze, szukałam cię.

- Coś się stało? - Pytał zdziwiony chłopak - Znowu ci coś ukradli lub schowali? Jak tak to pomogę ci to znaleźć.

- Nie o to chodzi - Odpowiedziała blondynka - Słyszałam całą twoją rozmowę z Draconem i także chcę dołączyć do twojej grupy.

- Naprawdę? - Brunet trochę się zdziwił - Jesteś pewna? Wiesz, że możesz już nie wrócić żywa?

- Wiem jednak mam zamiar wspierać cię ponad wszystko. - Brunet tylko rzucił się w ramiona dziewczyny i zaczął dziękować. Zaczął dziękować jej za to, że ona jako jedna z nielicznych go nie zdradzał i stanęła po jego stronie.

Owoc Kłamstw - DrarryWhere stories live. Discover now