Rozdział 12

650 38 5
                                    

- Harry! - Krzyknęła od rana, gdy zobaczyła, że jej przyjaciel się obudził - Boże Harry, tak bardzo się martwiłam.

Chłopak jednak jej nic nie odpowiedział. Udał się do kuchni zrobić sobie śniadanie jakim była jajecznica, chleb oraz sok pomarańczowy. Dziewczyna cały czas próbowała do niego przemówić, ale zachowywał się jakby była duchem. Veronica chodziła za nim przez cały dzień. Widziała, jak czaruje. Widziała, jak ćwiczy. Jednak chłopak nie odezwał się do niej nawet słowem. Z początku blondynka myślała, że to jakiś głupi żart jednak, gdy po trzech dniach brunet nadal ją ignorował, a co gorsza cały czas jadł to samo, niebieskooka wiedziała, że on nie udaje. Szczególnie gdy pewnego dnia spojrzał mu w oczy. Były puste. Wyprane z emocji tak jakby był pod wpływem Imperiusa. Osobiście przeszukała bibliotekę Harry'ego jednak nic tam nie znalazła. Miała się już poddać, gdy do głowy wpadł jej pewien pomysł. Brunet kiedyś wspominał, że w bibliotece na ścianie wisi mnóstwo kluczy. Każdy z nich był do innego budynku należącego do chłopaka. Vivi bez żadnego zastanowienia wzięła klucz do wielkiej biblioteki Roweny Ravenclaw po czym przeniosła się właśnie tam. Starała się tam spędzać każdą wolną chwilę, byle by znaleźć coś co pomoże jej przyjacielowi i wyrwie go z tego okropnego transu.

—><—

- Znalazłam! - Po całej bibliotece rozniósł się damski krzyk. - Wreszcie po trzech tygodniach - dodała już ciszej.

Dziewczyna nie wychodziła z biblioteki przez prawie cały miesiąc. Jadła jedzenie wyczarowane przez siebie, jednak było ono dość okropne. Najgorszy jednak był brak prysznica i światła dziennego. Wyglądała jak co najmniej 7 nieszczęść. Na całe szczęście nie było tutaj luster, więc nie mogła tego zobaczyć. Jak się okazało, jedynym sposobem na wybudzenie go by jakiś silny bodziec zewnętrzny. Veronica myślała nad tym przed dłuższą chwilę, aż w końcu coś wymyśliła. Uderzenie czy zaklęcie niech nie da, gdyż chłopak właśnie to ćwiczy. Jedynym sposobem, jaki wymyśliła, był pocałunek. Wiedziała, że to głupie, ale jeśli działa na księżniczki to czemu niby ma nie zadziałać na Harry'ego. Od zawsze była uczona, że zazwyczaj najprostsze rozwiązania są najbardziej trafne. Dlatego też jak zada się trudne zadanie głupiemu, ten znajdzie najprostsze możliwe rozwiązanie. Dziewczyna postanowiła jednak najpierw wrócić do domu umyć się i przebrać, gdyż miała wrażenie, że po jej włosach zaczynają chodzić jakieś robale.

następnego dnia Veronica wstała o 10. Wczoraj wróciła do domu o 2:00, gdyż przez to siedzenie w bibliotece straciła rachubę czasu. Okazało się, że jest już 15 czerwca, a brunet ma egzaminy za niecałe pięć dni. Miała nadzieje, że chłopak sobie poradzi, a ten urok nie zostawi na nim, żadnej urazy psychicznej. 

Blondynka zjadła śniadanie oraz włożyła naczynia do zmywarki. Wychodząc z domu zarzuciła na nogi trampki, a książkę, w której znalazła informacje o stanie bruneta schowała do plecaka. Dziewczyna w błyskawicznym tępię dotarła do domu bruneta. Był tam straszny Sajgon, a chłopak obecnie ćwiczył zaklęcie rzucając je w ścianę.

- Harry! - Chłopak niestety dalej nie reagował. - Mam dość!

Dziewczyna rzuciła plecak na ziemie po czym podbiegła do chłopaka, a ich usta przywarły do siebie na 10 sekund. Po chwili niebieskooka poczuła, jak brunet upada i w ostatniej chwili udało jej się złapać chłopaka. Zaniosła, a raczej zaciągnęła go na kanapę po czym sama poszła do kuchni zrobić herbatę. Widok jaki tam zastała trochę ja przeraził. Talerze, miski, kubki oraz inne naczynia, wszystko stało porozwalane po blatach. Dziewczyna miała wrażenie, że jeszcze chwila, a jej kochany braciszek wyhodował by tu nowy gatunek. Za pomocą machnięcia różdżki wszystkie naczynia wylądowały w zmywarce, a to co się nie zmieściło wylądowało do zlewu, gdzie za pomocą magii sprawiła, że same się myły.

Po jakiś 20 minutach sprzątania i wielu zaklęciach czyszczących, dom zaczął po woli wyglądać. Do ogrodu nawet nie zaglądała. Zmęczona usiadła na kanapę obok chłopaka.

- huh? - usłyszała zdziwiony głos bruneta - Co się stało? - Powiedział, po czym wspomnienia z żywiołakami oraz pozostałe wspomnienia uderzyły w niego z hukiem. - Kurwa - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić.

- Harry? - spytała dziewczyna, a po chwili czuła jak brunet ją przytula - Wiesz co się stało?

- Taa - Opowiedział na pytanie dziewczyny po czym opowiedział jej wszystko, od przeczytania listu do teraz. - Jednak czemu mnie pocałowałaś? Fakt, pomogło jednak nie dało się to zrobić inaczej? Tak bardzo chciałaś pocałować swojego hot-braciszka-geja?

- Jesteś gejem? - spytała, po czym oby dwoje spłonęli rumieńcem, a następnie wybuchli śmiechem - Brakowało mi ciebie Potti.

- A mi ciebie Vivi. - Chłopak przytulił blondynkę ponownie i pocałował w czubek głowy na co się zarumieniła.

Owoc Kłamstw - DrarryWhere stories live. Discover now