31. Spowiedź

38 4 0
                                    

Yoongi już sam nie wiedział co ma myśleć. Cały czas jego rozmyślania były przejmowane i mącone przez różowo włosego tancerza. Minęły dwa dni od jego wypadku, a ten ani na chwilę nie otworzył oczu.

Nogi księcia po raz kolejny zaprowadziły go przed gabinet Seokjina. Dzisiejszego dnia przechodził tu już trzeci raz, jednak nie był w stanie zmusić się by wejść do środka. Nie wiedział jak miałby się usprawiedliwiać przed innymi, gdyby zaczęli zadawać niewygodne dlań pytania.  Mimo, że był przyszłym następcą tronu i mógł robić co chciał to jednak wciąż czegoś się obawiał. Wraz z nastaniem pierwszej, zegar obok niego zabił, rozpraszając nocną cisze. Yoongi westchnął i nie mogąc znieść już dłużej dziwnie pulsującego uczucia w piersi złapał za klamkę, by uchylić nieco drzwi. Pierwszym co ujrzał, gdy tylko zajrzał do środka była paląca się na biurku lampka.

-Jest tu kto?- przekroczył próg rozglądając się uważnie. Jego usta wygięły się w nieco sarkastycznym uśmiechu, gdy dostrzegł na wpół śpiącego Seokjina. -Przykładny lekarz.- westchnął i podszedł do niego. Szturchając jego ramię nawet nie pomyślał o konsekwencjach i o tym jak miałby się wytłumaczyć co tutaj robi.

-Um...- wzdrygnął się starszy, mrugając zaspanymi oczami. -Co? Książe?- spojrzał na białowłosego mężczyznę, nadal trochę nieprzytomny.

-Czemu tu śpisz? Pochorujesz się?- odrzekł z dezaprobatą monarcha. Jin jakby w odpowiedzi wskazał palcem na zaciągnięte kotary, zasłaniające jedno z łóżek. 

-W każdej chwili może się obudzić. Wygoniłem Tae i Kooka do spania, bo siedzieli tu od czasu gdy go przynieśli.- wyjaśnił widząc pytające spojrzenie młodszego. Min kiwnął głową i wyprostował się.

-Może idź do łóżka.- zaproponował jakby obojętnie. -Posiedzę tu za ciebie.

-Ty?- zmarszczył brwi. -Nie musisz Yoongi.

-Nie mogę spać.- powiedział szybko. -I tak nie mam co robić, a tobie się przyda odrobina spokoju.- zauważył. Jin jakby myśląc nad tą nietypową propozycją, kiwnął głową na znak zrozumienia.

-No dobrze. Ale masz wołać jak tylko się obudzi.- nakazał z powagą i wstał. Jego ubranie sugerowało, że dawno nie miał chwili nawet na przebranie się.

-Jasne, jasne. Zdrzemnij się.

Medyk jakby trochę niechętnie i z obawą opuścił gabinet, zostawiając swojego pacjenta. Yoongi spojrzał na niebieską kotarę i cicho do niej podszedł, by po chwili odsunąć materiał. Jego serce zabiło nieco szybciej, gdy blask lampki padł na twarz młodego artysty. Spokojny oddech i delikatnie unosząca się klatka piersiowa były jedynym dowodem na to iż jeszcze żyje. Yoon, nie wiedzieć czemu, nerwowo podszedł do krawędzi łóżka, by lepiej przyjrzeć się bladej twarzy.

-Na prawdę jesteś nieprzytomny?- westchnął i usiadł na krześle obok. Obserwując go miał cichą nadzieję, że powieki młodzieńca zaraz się uniosą, ukazując dwa ciemne jak węgiel oczy. -Miałem nadzieję, że rozwiejesz parę wątpliwości w mojej głowie, ale widzę, że nawet na ciebie nie mam co liczyć.- westchnął zrezygnowany. Brak odpowiedzi, jakiejś uwagi czy riposty ze strony różowo włosego wydawała się być mocno niepokojąca. -Mam parę pytań, które wciąż nie dają mi spokoju.- wyznał cicho, nie licząc już na odpowiedź. -Chciałem nawet o tym z tobą pogadać, bo dotyczą ciebie. Ciebie i tego co się stało wtedy w tym klubie. Nie pamiętasz, ale... no ja to tego nie zapomnę. Byłeś mocno wstawiony.- prychnął rozbawiony. -Pocałowaliśmy się. Ja to w sumie ciągle kogoś całuję, ale teraz... sam nie wiem. Nigdy tak nie rozpamiętywałem żadnego zbliżenia. Wszystko było przejściowe i nie warte uwagi. Czemu teraz jest inaczej?- przechylił lekko głowę, wpatrując się w niego i mówiąc dalej z lekkim wyrzutem. -Nie mogę zapomnieć. Wciąż mam cię przed oczami. Ciebie i te twoje usta. Rzuciłeś na mnie jakieś zaklęcie? Kiedy chce sobie ulżyć zawsze zaczynam myśleć o pięknych paniach, a tu nagle pojawiasz się ty i wszystko się zmienia. Dlaczego?

Chmury za oknem rozwiały się, ukazując srebrzysty księżyc, który swym blaskiem wywołał kolejne świetlne refleksy na twarzy ''śpiącego'' tancerza. Yoongi wstał, nie mogąc oderwać od niego wzroku i nachylił się nad nieruchomą postacią.

-Na prawdę śpisz?- spytał z wyrzutem i cichą nadzieją. Nie rozumiał czemu serce zabiło mu szybciej, gdy zbliżył się do swej ''ofiary''. -Otwórz oczy.- nakazał jakby to miało cokolwiek zmienić. Uparty wciąż wpatrywał się w niego intensywnie. -Ostrzegam. Obudź się, bo pożałujesz.- warknął, czując jak wzbiera w nim poczucie bezsilności. Jego warga zadrżała, kiedy po raz kolejny odpowiedziała mu cisza.

UpadekWhere stories live. Discover now