20. Występ

67 4 0
                                    

-Denerwuje się.- stwierdził Ren, trzymając się za brzuch. Do występu zostało im jeszcze dziesięć minut, a jego dopadła nagle trema.

-Przecież jesteś świetny.- stwierdził JK chcąc go jakoś rozluźnić. -Dasz sobie radę. Zatańczymy, a potem pójdziemy zjeść coś dobrego, by to uczcić.

Jimin uśmiechnął się, widząc próby brata i westchnął cicho. Już za chwilę mieli wyjść przed publikę, a on znów poczuł to dziwne uczucie, tę dziwną pustkę, która go ogarniała zawsze przed występami w teatrze. Kochał tańczyć i pokazywać w ten sposób swoje emocje, jednak taniec by zabawiać jakichś bogatych snobów nie dawał mu aż takiej satysfakcji. Pragnął występować dla wszystkich, nie tylko dla siebie samego.

-Gotowi?- rozległ się radosny głos Hoseoka, który denerwował się bardziej niż dawał to po sobie poznać. -Lećcie tam i pokażcie co potraficie.

...

Muzyka rozbrzmiała, a goście spojrzeli na podest na którym pojawiło się siedem zamaskowanych mężczyzn ubranych w granatowe stroje. Delikatne nuty, prowadziły ich w wolnym i prostym tańcu, by móc po chwili ustąpić bardziej porywczym brzmieniom. Czarne maski połyskiwały w światle, przyciągając więcej zaciekawionych spojrzeń. To Ren wpadł na pomysł, by wszyscy je założyli, ponieważ w ten sposób, bardziej przypominali zgraną grupę i nikt nie wybijał się między innymi. Byli sobie równy i byli jednością wraz z otaczającym ich światem.

Jin zachwycał się na ich widok, a Hoseok patrzył z dumą na wspólne dzieło artystów. Kątem oka dostrzegał szepczących między sobą gości co wprawiało go w pewien stan zadowolenia.

Yoongi podszedł do nich zaciekawiony.

-Ty ich tego nauczyłeś?- spytał szeptem, by nie przeszkadzać innym w oglądaniu.

-A skąd. Sami wymyślili choreografię i dobrali muzykę. Ja jedynie poprawiłem drobne błędy i dałem kilka rad.- odparł nie odrywając brązowych oczu od swojego aniołka.

-Nieźli są. Przyciągają wzrok.- z samego tyłu dostrzegł tańczącego w trzecim rzędzie Jimina wraz z niebiesko włosym. Ren i Luhan byli z samego przodu, a za nimi swoje miejsca mieli Hwanwoong, Jungkook i Leedo.

-Zaczynam się bać, że nie przydam im się jako nauczyciel.- wyznał Hoseok. -Mają w sobie tyle zapału, że sami doskonale by sobie poradzili.

-Nie gadaj głupot. Dzieciaki potrzebują mentora.- wtrącił Jin, który zdążył już zwinąć sobie szampana.

-A ty co tu robisz?- zdziwił się białowłosy. -Myślałem, ze jesteś umówiony z Namjoonem.

-Zaraz do niego idę. Nie mogę przecież przegapić występu swoich podopiecznych.

Muzyka ucichła, a goście zaczęli klaskać, żegnając po chwili schodzących ze sceny artystów. Hoseok wraz z Jinem, udali się za kurtynę, by pogratulować dzieciakom dobrego występu, a Yoongi wyszedł na korytarz, chcąc uniknąć na chwilę tłumu zachwyconych panienek.

-To było piękne.- powiedział stanowczo Jin z szerokim jak jego ramiona uśmiechem. Młodzi skłonili się dziękując za komplement i wspólnie wyszli, chcąc usiąść w przygotowanej dla nich salce. Renowi wciąż drżały ręce i nawet miłe słowa Luhana i Kooka nie pomagały go uspokoić. Hwanwoong chichotał lekko, idąc za nimi, uznając reakcje młodszego za iście uroczą, a drepczący obok niego Leedo tylko się uśmiechał, patrząc na przyjaciół.

Jimin, zachowując powagę podążał za nimi wraz z Tae, który za bardzo dawał po sobie znać, że coś jest nie tak.

-Tae, czemu tak strasznie unikałeś kontaktu wzrokowego z Hoseokiem?- spytał, zostając z bratem w tyle.

-Ja? Ależ skąd.- zaprzeczył, jednak to nic nie dało, bo czujne oczy starszego bez trudu wyłapywały zawstydzenie chłopaka.

-Stało się coś między wami?- dopytywał. Jako ten najstarszy czuł się w obowiązku pilnować, czy z jego braćmi jest wszystko w porządku.

-Jimin... To nie jest rozmowa na ten moment...- stwierdził, odwracając wzrok.

-Przespałeś się z nim?- oburzył się, a zszokowany Tae przystanął.

-No coś ty.- prychnął. -Od razu bym się wam pochwalił.- oburzył się.

-Więc o co chodzi?- zagrodził mu drogę patrząc nań chłodno. Coś w zachowaniu brata zdecydowanie mu się nie podobało.

-Chim...- chciał jakoś wybrnąć z tej sytuacji, jednak nie za bardzo wiedział jak.

-Chyba ci niczego nie zrobił, prawda?- spytał zły. Na samą myśl, że ktoś mógłby skrzywdzić któregokolwiek z nich robił się niespokojny i zły.

-Nie. Właściwie to nie do końca tak...

-Że co proszę?

-Jimin... On wie kim jesteśmy.- wyjaśnił, a czarnowłosy poczuł nagłą falę gorąca.

-Wie?- spytał wystraszony, mając nadzieję, że się przesłyszał.

-Tak.- kiwnął głową. -Ale nikomu nie powie. Obiecał, że nie powie.

-I ty mu wierzysz!?- oburzył się. -Tae nie możemy nikomu ufać.- dodał z żalem, czując strach.

-Tak wiem, ale on nie jest taki jak reszta. Czuję, że możemy mu zaufać.

-Nie bądź naiwny. To nie możliwe.- powiedział stanowczo. Całe swoje życie byli sami przeciwko całemu światu, nikogo nie dopuszczając do skrywanych przez siebie tajemnic, więc ciężko było mu teraz uwierzyć, że nagle znalazł się ktoś kto by ich zrozumiał. -Musimy coś z tym zrobić.

-Nie. On na pewno nikomu nie powie...- upierał się jak małe dziecko. Pierwszy raz zaufał komuś z po za jego rodziny i bardzo nie chciał z tego tak łatwo rezygnować.

-Nie możesz mu ufać.- stwierdził stanowczo, łagodząc nieco swój ton. Nie chciał, by młodszy popełnił jakiś błąd, którego by potem żałował. -Obiecaj, że będziesz ostrożny. On jest obcy. Nie chcę, żeby którekolwiek z was potem cierpiało.- dodał ciszej. Tae uśmiechnął się i przytulił brata.

-Nie martw się hyung. Będę uważał.- obiecał z lekkim uśmiechem, czując jak starszy odwzajemnia uścisk. Po chwili oboje ruszyli w dalszą drogę, nie zdając sobie sprawy, że właśnie w tej chwili Yoongi pluje sobie w twarz, zdając sobie sprawę jak trudny materiał obrał sobie za cel.

UpadekWhere stories live. Discover now