Miał sobie za złe, że tak łatwo dał się podejść i omal nie naraził siebie i swoich braci na ujawnienie. Od dziecka żaden z nich, ani przez chwilę nie zaznał spokoju, a kiedy zaczęli zakrywać twarze i występować w teatrze wszystko się zmieniło. Zdobyli szacunek i pozbyli się łatek dzieci z nieprawego łoża. Wszystko było lepsze, a teraz omal tego nie zniszczył.
-Taehyung?- usłyszał nagle obok siebie znajomy głos. Wiatr rozwiał delikatnie jego niebieskie włosy, kiedy spojrzał prosto w oczy swojego nauczyciela.
-Hm? Mówiłeś coś hyung?- spytał wyrwany z zamyślenia.
-Pytałem czy wszystko w porządku. Czemu siedzisz tu sam?
-Musiałem trochę pomyśleć.- uśmiechnął się lekko i nieszczerze. Hoseok westchnął.
-Przeszkadzam?
-Nie.- poprawił się siedząc do tej pory dość niechlujnie na drewnianej ławie. -Może chcesz dołączyć?- poklepał miejsce obok siebie, a gdy zabrał dłoń, brunet natychmiast usiadł.
-Więc jak się czujesz? Sehun nic Ci nie zrobił?- spojrzał na niego badawczo.
-Nie zrobił. Czuje się dobrze.- zapewnił, choć miał wrażenie, że starszy nie specjalnie mu w to uwierzył.
Hoseok przyjrzał się białej masce.
-Są aż takie ważne?- spytał łagodnie, nie chcąc go przestraszyć. -Kiedy jej nie miałeś wyglądałeś na przerażonego.
Tae uśmiechnął się z lekkim zdenerwowaniem.
-Można tak powiedzieć. Od nich zależy życie moje i braci, a ja omal ich nie naraziłem.
-To dlatego siedzisz tu sam? Czujesz się winny?
-Tak.- odwrócił wzrok zmieszany. Hobi uśmiechnął się miło, widząc jak bardzo Tae czuje się odpowiedzialny za braci.
-Ale wasz sekret nie zagraża królowi prawda?
-Skąd. Zagraża tylko naszej trójce. Nasze twarze są okropne.- zacisnął pięści leżące na jego kolanach. -Jesteśmy okropni i nikt nas nie powinien takich oglądać.- dodał stanowczo.
Hoseok westchnął i nie mogąc się dłużej powstrzymać, uniósł dłoń i pogłaskał niesforne niebieskie kosmyki młodszego.
-Nie powinieneś tak myśleć. Słuchając ciebie i widząc to jak bardzo dbasz o braci nie jestem w stanie przyznać ci racji. Wcale nie jesteś okropny. Jesteś dzielny i oddany, a to naprawdę dobre cechy.- odparł szczerze, głaskając go delikatnie. Tae zerknął na niego, a Hobi mógłby przysiąc, że dosłownie przez chwilę zauważył błysk w jego oczach. Zabrał rękę niechętnie.
-Mówisz tak, bo nie znasz prawdy. Ona jest naszą zgubą i utrapieniem od najmłodszych lat.
-Tak? A kto was tak strasznie ukarał tą niewygodną prawdą?
-Hm. Kto wie. Może los stwierdził, że nie zasługujemy na nic lepszego.- wzruszył ramionami. Wiedział, że zaczyna mówić trochę za dużo, ale czuł wewnętrzną potrzebę, by komuś powiedzieć co mu leży na sercu.
-W takim razie popełnił duży błąd.- zapewnił, czym wywołał lekkie ciepło we wnętrzu młodszego.
-Jesteśmy sami sobie winni, że się takimi urodziliśmy.- szepnął będąc już od dawna pogodzonym z tą myślą.
-A niby czym zawiniliście? Tym, że rodzice wam dali życie? Każdy przychodzi na świat z czystą kartą...
-Nie my. My byliśmy okropni od pierwszych sekund. Gdy na nas spojrzeli było jasne, że jesteśmy przegrani.- odparł z bólem. Doskonale pamiętał jak ojcowie ich traktowali, gdy dowiedzieli się o zdradzie.
-Oh Tae...- westchnął z cichą troską.
-Ale teraz już nikt tak nie uważa. Nie widzą naszych twarzy i nie wiedzą przez co przez nie przechodziliśmy w dzieciństwie. Jesteśmy wolni.- uśmiechnął się szczerze, a jego brązowe oczy zalśniły. -A ta praca to nasz sposób na spełnienie marzeń. Zapracowanie na naszą własną przyszłość. Na nasz spokój.
Patrząc na delikatny uśmiech i drobne łzy błyszczące w jego oczach, coś w nim znowu drgnęło. Tak delikatny widok, mącony przez jakieś wewnętrzne zmartwienia młodszego, wręcz przyciągał Hoseoka do niego. Budził w nim pewne pragnienia i pisał własną listę wyobrażeń na jego temat.
-Jesteś dzielny.- uznał pewnie. -Dzielny i mądry. Mam nadzieję, że w drodze do celu nie zgubisz tego prawdziwego siebie.
-Ależ skąd. Dziękuje, że mnie wysłuchałeś.- poczuł miły spokój i wdzięczność, wywołane słowami hyunga.
-Chętnie służę pomocą. W razie czego moje drzwi zawsze stoją dla ciebie otwarte.
...
Hoseok wszedł zadowolony do pokoju brata i już miał mu powiedzieć o szczerej rozmowie z chłopakiem, jednak natychmiast z tego zrezygnował gdy go zobaczył.
-Co ty robisz?- spytał zły widząc jak ten się przebiera.
-A na co ci to wygląda? Chcę wyjść na zewnątrz.- poprawił wyblakłą koszulkę i założył na nią czarną bluzę.
-Nie możesz. Już zapomniałeś co poprzednim razem zrobił ojciec? Yoongi przecież wiesz, że go to jeszcze bardziej wkurzy.- powiedział z wyraźnym niezadowoleniem. Ostatnim razie po nocnym wyjściu księcia, król zamknął go na bite dwa dni bez jedzenia i kontaktu z innymi. Od tak dawna starał się zapanować nad synem, ale jego cierpliwość coraz bardziej się wyczerpywała, kiedy to nie przynosiło żadnych efektów.
-Jest dzień, a ja zdecydowanie za długo tu siedzę. Powoli mam tego dość.- oznajmił pewnie i zanim ten zdążył coś odpowiedzieć dodał. -Chodź ze mną jak tak bardzo ci zależy na moim bezpieczeństwie. Moglibyśmy zrobić sobie męski wypad.
-Nawet nie ma takiej mowy.- warknął stanowczo. -Zostajesz i koniec tematu. Tym razem z pewnością nie skończy się na zwykłym zamknięciu. A jak cię wydziedziczy? Zdajesz sobie sprawę jaka to by była hańba dla ciebie?
-Mam to gdzieś. Ale zostań jeśli chcesz. Przynajmniej tobie niczego nie zarzucą.- mruknął i wyminął brata, który powiódł za nim zmartwionym wzrokiem.
-Yoongi.- zawołał za nim, jednak ten nawet nie zareagował, znikając w korytarzu.
CZYTASZ
Upadek
FanfictionJimin to utalentowany tancerz, który wraz ze swoimi braćmi - Taehyungiem i Jungkookiem - starał się sprostać oczekiwaniom innym, by w przyszłości zawojować nie jedną scenę. Od dziecka jego marzeniem były podróże wraz z rodzeństwem, i ucieczka od okr...