28. Zmiana

54 2 0
                                    

Książe wstał wcześniej niż to miał w zwyczaju, chcąc od razu zacząć wdrażać w życie swój niecny plan zdobycia Jimina. Przepytując wcześniejszego dnia Hoseoka dowiedział się kilku ciekawych rzeczy, które wcześniej nauczyciel usłyszał od Tae, między innymi to, że każdego ranka, bladym świtem, różowo włosy szedł do kuchni, by zabrać coś do jedzenia po czym wychodził na stary dziedziniec by zaczerpnąć powietrza. Miejsce to było ze wszystkich stron otoczone szarymi ścianami, porośniętymi nieopanowanym bluszczem. Yoongi odwiedzał to miejsce kiedy był mały i doskonale pamiętał zadbane grządki i murki które teraz popadły w ruinę i zarosły. Okna z których kiedyś był dobry widok na wewnętrzny ogród pałacu, zostały zamurowane, zupełnie jakby budynek chciał zapomnieć, że to miejsce nadal w nim istnieje.

-Wcześnie wstałeś książę.- zauważył Jimin, siedzący na ziemi pod starym dębem. Obrócił w palcach czerwone jabłko nim podniósł wzrok na przyszłego władcę. Yoongi, zachowując kamienny wyraz twarzy, podszedł bliżej.

-Widzę, że nie tylko ja nie mogę spać.-zagadnął, przyglądając się masce młodszego.

-Ależ skąd. Codziennie wstaję, by tu przychodzić. To miejsce jest zbyt samotne jak na tak duży pałac.

-Zgadzam się. Kiedy jeszcze żył mój dziadek często bawiliśmy się tu z Hoseokiem, podczas gdy nianie pilnowały nas, wyglądając przez okno. On siedział wtedy z książką, co jakiś czas nas obserwując.- wspomniał, uśmiechając się przy tym do wspomnień.

-Więc co się zmieniło, że to miejsce tak skończyło?- spytał zaciekawiony. Od dziecka lubił historie sprzed lat o różnego typu wydarzeniach i ciekawostkach.

-Dziadek zmarł, a Ojciec go znienawidził.- podszedł bliżej i przysiadł na ławie przed dębem, obserwując drobnego mężczyznę. -Pozbył się okien, by nie musieć już widzieć tego miejsca.

-Pewnie za nim tęskni.- stwierdził ze współczuciem. Słuchając o rodzinach innych ludzi nie raz w jego serce wbijało się kilka szpilek zazdrości i żalu.

-Nie sądzę. Dziadek był dla niego strasznie surowy. W sumie to są pod tym względem do siebie podobni.- westchnął, czym zwrócił uwagę chłopaka.

-Dla ciebie książę też jest ojciec surowy?- spytał zdziwiony. Zawsze mu się wydawało, że taki król ma potrzebę rozpieszczania dzieci, biorąc pod uwagę jak bardzo rozpustny się ostatnimi czasy zrobił.

-Tak. Jestem najstarszy, więc ode mnie więcej się wymaga. A u ciebie było inaczej? Też jesteś najstarszy.- zauważył, a Jimin spuścił wzrok.

-Było. U mnie była tylko czysta nienawiść ze strony ojca.- przyznał, pamiętając doskonale jak go traktował. Jak go bił i poniżał, krzycząc przy tym, że jest potworem. Czując ból mimo, że minęło tak wiele czasu, westchnął i wstał wiedząc, że oczy mu się szklą. -Przepraszam, nie powinienem...

-Czego nie powinieneś?- wstał. -Ja powinienem przeprosić. Nie potrzebnie zapytałem.

-Faktycznie.- przyznał, jednak było to pozbawione upartości jaką wcześniej sobą reprezentował. Przygaszone spojrzenie, utkwione zostało w księciu, który teraz ze zdziwieniem obserwował chłopaka. Yoongi wyczuwał w nim pewną zmianę. Nie wiedzieć czemu, nie spodobała mu się ona.

-Wszystko w porządku?- spytał ostrożnie, podchodząc nieco bliżej. -Zwykle jesteś bardziej rozmowny i opanowany.

-Nagle Waszej Wysokości przeszkadza, że jestem cichy?- uniósł brew, patrząc mu prosto w oczy.

-Oczywiście. Gdzie ten pazur, który prezentowałeś na początku?

-Został spiłowany, bo był problematyczny. W tym świecie trzeba umieć się dostosować.

-Nie podoba mi się to podejście. Z twoich ust brzmi nieco dziwnie.

-Jesteś panie strasznie zmienny. Na początku Ci się nie podobało, że pyskuję.- odparł jakby z zarzutem. -Teraz już powinno być lepiej.- odparł i wyminął go, chcąc jak najszybciej odejść z tego miejsca, by znaleźć się jak najdalej od Yoongiego.

...

Westchnął zrezygnowany i zmęczony, zdając sobie sprawę, że nie tylko bracia zauważyli w nim zmianę, ale też sam książę ją dostrzegł. Zmieniał się, jednak nie chciał martwić tym innych. Chciał sobie z tym poradzić, a przed innymi uchodzić za tego niewzruszonego i opanowanego mężczyznę, na którego zawsze mogą liczyć. Chciał się starać, ale z każdym dniem jego zapał słabł, ustępując miejsca rosnącej beznadziei. Stojąc pod prysznicem, pozwolił sobie na milczący płacz, którego nikt miał nigdy nie zobaczyć.


UpadekWhere stories live. Discover now