5. Słońce

98 9 39
                                    

Od ponad godziny czarnoskóry cierpliwie czekał na przybycie Lauren. Próbował się do niej dodzwonić, ale nie odbierała, a później wyłączyła telefon. Przy kawie, którą dostał od pani Miller, na nowo analizował zeznanie Willow. Słowo po słowie czytał jej odpowiedzi na zadawanie pytania i nie potrafił zrozumieć dlaczego. Dlaczego nikt go o tym nie poinformował? Dlaczego nikt nie zapobiegł tragedii? Dlaczego sądziła, że pozbyła się Sørensen? Z rozmyślań niespodziewanie wyrwało go trzaśnięcie drzwiami. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech na widok Sheffield, lecz ona nie odwzajemniła tego. Zajęła miejsce przy stole i oparła głowę na dłoniach, wypuszczając powietrze ze świstem.

- No i jest moja Lulu! Gdzieś ty była, dziewiąta zaraz! - powiedział, pokazując jej godzinę na telefonie.

- Musiałam iść z buta - stwierdziła pretensjonalnie, wrzucając swoją torbę na stół. - Zaspałam i spóźniłam się na autobus.

- Biedna. Jakaś blada jesteś, jadłaś cokolwiek?

- Nie, nie miałam czasu.

- Oo, Lulu, to nie dobrze! W takim razie zabiorę ciebie na szybką przejażdżkę do kawiarni - stwierdził, wstając z krzesła.

- Nie, Chris, nic mi nie będzie. I tak nie jestem głodna - westchnęła, rozglądając się po stole. Jej uwagę w szczególności przykuł raport z zeznaniami Edevane i wzięła róg kartki w dwa palce.

- O nie, nie wywiniesz się. Jedziemy najpierw na jedzenie, a później do Raymonda. Rano dzwoniła do mnie ta babka, wrócił wczoraj wieczorem - poinformował ją, dając dwa kroki w stronę ciemnych drzwi. - Więc podnoś swoją szanowną i w drogę!

Ciemnowłosa wywróciła oczami. Bawiła ją nadmierna troska z jego strony, jakby była jego młodszą siostrą. Nie chciała, aby wydawał na nią pieniądze, ale skoro nadarzyła się okazja, to musiała z niej skorzystać. I dlatego się zgodziła, a niecałe pięć minut później byli już w drodze.

- Ale ty stawiasz - ostrzegła go, gdy stali na parkingu.

- Dobra - wzruszył ramionami i otworzył samochód.

Na skrzyżowaniu ulic Ivory Route i Beachside Way znajdowała się mała kawiarnia, do której niegdyś Lauren zachodziła prawie codziennie. Dziesięcioletnia nieobecność sprawiła, że lokal nie wyglądał tak, jak go zapamiętała. Niebieska tapeta w chmury niczym z "Toy Story" została zastąpiona równie ohydną w kolorze brudnej pomarańczy w romby. Kwadratowe stoliki zmieniły się w okrągłe, a zamiast odrapanych, drewnianych krzeseł stały metalowe z brązowym obiciem siedzenia. Jednak niezmiennym elementem pozostał tyci telewizor w rogu przy suficie, z którego na okrągło leciały teledyski najpopularniejszych hitów ostatnich kilku lat.

Na swoje zamówienia nie musieli czekać długo, dzięki czemu już po kwadransie mogli delektować się maślanymi croissantami oraz czarną kawą z mlekiem. Dla młodej policjantki był to istny napój bogów, bez którego nie funkcjonowała normalnie, dlatego z całego serca dziękowała czarnoskóremu za jego pomysł z przyjazdem w to miejsce.

- Ciekawe, co nam ten Rutherford powie - zastanawiał się Chris na głos.

- O ile cokolwiek powie. Ma prawo milczeć.

Czarnoskóry przytaknął. Zapomniał o tym. Prosił jednak, żeby Raymond nie skorzystał z tego prawa. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. W tym przypadku zależało im na srebrze.

- Myślę, że jednak powie wszystko, co wie. Po dziesięciu latach ma okazję dowiedzieć się prawdy. Ja bym nie milczał - stwierdził cicho.

- Ale to ty - odparła. Jej hebanowe tęczówki utkwiły w ekranie telefonu, gdzie odpisywała swojej kuzynce na smsa.

Midas Touch [+18] ✓Where stories live. Discover now