10. Dinozaur

72 8 31
                                    

Osiemnastego maja, we wtorek, na komendzie zawrzało. Było to spowodowane aresztowaniem pewnej kobiety, która prawdopodobnie miała kontakt z zamordowaną Elizabeth Bailey. Wśród ogólnego zamieszania przeplatało się wiele sprzecznych informacji. Już nie było pewne, czy kobieta ma na imię Gwendolyn czy Gwyneth, ale ważniejsze było, że to ona prawdopodobnie ukrywała się pod pseudonimem Porri.

Gdy wieść obiegła cały budynek, detektywi z pokoju numer trzydzieści trzy wyszli na korytarz zaciekawieni, co się dzieje. Jako, że nikt zazwyczaj nie zapuszczał się w ich okolice, Lauren postanowiła pójść i zapytać, a Chrisa poprosiła, aby na nią zaczekał. W międzyczasie odwiedziła go pani Heaven z dwoma kubkami kawy i sama zaczęła mu opowiadać o aresztowaniu. Czarnoskóry słuchał z należytą uwagą i nie mógł wyjść z podziwu, że druga najgłośniejsza sprawa ostatnich kilku dni zbliża się ku rozwiązaniu.

Po wyjściu Miller, mężczyzna z kubkiem w ręku wyczekiwał nadejścia swojej koleżanki. Długo nie musiał na nią czekać - po paru minutach pojawiła się na zakręcie z zawodem w oczach.

- Opowiedziała ci o wszystkim, prawda? - zapytała z żalem, opierając się o ścianę.

- Owszem, podzieliła się ze mną nowinkami. Przez moment się poczułem jak na herbatce u babci - odparł i wziął łyk kawy.

Lauren oparła głowę o ścianę i oblizała usta.

- Dla mnie też jest?

- Oczywiście - przyznał z uśmiechem, lecz po chwili dostrzegł zmartwienie na twarzy ciemnowłosej i jego mina także się zmieniła. - Lulu, co się dzieje?

- Nic - mruknęła.

- Przecież widzę. Co ci tam powiedzieli? A może mój ojciec znowu czegoś od ciebie potrzebował?

- Nie, nie, nie! - pokręciła głową z rozbawieniem. - Nic z tych rzeczy.

- No to co w takim razie?

Na twarzy Lauren zagościł żal. Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała prosto w ciemnoczekoladowe tęczówki Chrisa.

- Chciałabym, żeby nasza sprawa ruszyła do przodu z tak zawrotnym tempem - wyznała. - Boję się, że się nie wyrobimy.

Czarnoskóry wziął kolejnego łyka napoju i bez słowa zamknął ciemnowłosą w mocnym uścisku. Jej ciało zesztywniało przez niespodziewany dotyk, ale po chwili się rozluźniła. Nie potrafiła określić, jaki zapach mają perfumy Chrisa, ale była przekonana, że wśród setki innych zapachów rozpoznałaby jego. Gryzł się nieco z wonią kawy, którą wciąż trzymał, ale nie zwracała na to zbytniej uwagi. Liczyło się to, że w jego ramionach wszelkie troski mogły ją opuścić chociaż na moment.

Łudziła się, że w końcu wyzdrowieje, ale nigdy się tak nie stało.

- I jak? Lepiej? - zapytał, odsuwając się kawałek.

- O wiele lepiej - przyznała z uśmiechem. - Ale będzie jeszcze lepiej, kiedy dostanę swoją kawę.

- Ależ oczywiście, zapraszam panią do środka! - zawołał i otworzył drzwi szerzej, kłaniając się teatralnie.

"Idiota" - skomentowała w duchu, chichocząc, a następnie dygnęła delikatnie i ruszyła przodem. Błękitny kubek z postacią Chase'a z "Psiego Patrolu" już na nią czekał z utęsknieniem na hebanowym stole. Jej kolega nie zdążył dobrze drzwi zamknąć, gdy Lauren upiła ponad pół zawartości naczynia.

- Co w takim razie robimy dzisiaj? - zapytał, siadając na krześle obok.

Lauren wzruszyła ramionami.

Midas Touch [+18] ✓Where stories live. Discover now