30. Edevane i Mitchell-Rutherford

41 6 0
                                    

24 IV 2000

Dla niektórych nastolatków imprezowanie było odskocznią od szarej rzeczywistości. Wśród znajomych twarzy, zapachu dymu papierosowego oraz sporej ilości alkoholu nie musieli się martwić tym, co ich spotkało, ale żyć chwilą. Jedną z takich osób był siedemnastoletni Raymond. Od ponad dwóch godzin siedział w jednym i tym samym miejscu na kanapie, pijąc średniej jakości wódkę prosto z butelki oraz odganiając wstawione i napalone koleżanki z klasy. Jedna z nich stała się na tyle upierdliwa, że chcąc nie chcąc nakrzyczał na nią do tego stopnia, że uciekła z płaczem. Zaraz po tym upił nieco alkoholu z butelki i wrócił do rozmyślania nad swoim marnym życiem.

Niespodziewanie dosiadł się do niego pewien znajomy z liceum — Archibald, ale wszyscy mówili na niego w skrócie Archie. Blondyn spojrzał na niego z odrazą, ponieważ źrenice chłopaka były nienaturalnie rozszerzone.

— Co tak sam siedzisz? Nudzisz się? — zapytał z dziwną wesołością.

— Może trochę. Która godzina?

Archie prędko odszukał zegara ściennego i zmrużył oczy.

— Dochodzi dziesiąta — odparł.

— Chyba będę się zbierać — zastanawiał się na głos, patrząc na śmiejące się nastolatki, które co chwila odwracały głowy w jego kierunku.

— No co ty, Ray, godzina młoda! — zawołał chłopak z udawanym oburzeniem. — Chodź ze mną, dam ci coś na rozluźnienie — stwierdził po chwili i pociągnął blondyna za rękę.

Zdenerwowany Raymond wyrwał mu się i usiadł w tej samej pozycji, co poprzednio.

— Nigdzie z tobą nie idę — wycedził przez zęby.

— I co? Masz zamiar schlać się tymi szczynami? — prychnął Archie. — Czy może wrócisz do mamusi z podkulonym ogonem?

— Dobra, spierdalaj! — Odłożył prawie pustą butelkę na stół i ruszył szybkim krokiem w kierunku łazienki, przechodząc obok roześmianych nastolatek. Wyczuł od nich taki odór alkoholu, że zebrało mu się na wymioty.

Ledwo złapał za klamkę, a ze środka wypadła niewysoka dziewczyna o czarnych włosach. Trąciła blondyna barkiem i miała zamiar iść dalej, a on szybko złapał ją za ramię i przyciągnął do siebie. Czarnowłosa była tak oszołomiona tym zachowaniem, a zarazem błękitem jego tęczówek, że odebrało jej mowę. Natomiast Raymond zgubił się w jej zielonych oczach, przez co powód, dla którego ją zatrzymał, magicznie zniknął. Po chwili zauważył, że czarnowłosej zaczęła lecieć krew z nosa i zapytał nieco rozbawiony:

— Zawsze tak reagujesz na mężczyzn?

— Że niby jak? — zdziwiła się, a po chwili poczuła krew na ustach i przyłożyła dwa palce do nosa. — Kurwa mać.

— Spokojnie, zaraz to ogarniemy — stwierdził i zaciągnął nową koleżankę do łazienki.

Dziewczyna nie była zadowolona z tego pomysłu, ale nie sprzeciwiła się. Usiadła na kamiennym blacie zaraz obok zlewu i obserwowała, jak chłopak szukał czegoś po szafkach. Po chwili podał jej chusteczki do nosa, a następnie zdjął jeden z ręczników i namoczył go w zimnej wodzie.

— Zabierz włosy z karku — poprosił, a ona niechętnie to zrobiła.

Skrzywiła się, czując zimno na sobie. Czuła się strasznie niezręcznie w jego obecności i on doskonale to widział. Niestety, czarnowłosa zainteresowała go na tyle, że nie było mowy o tym, aby prędko dał jej spokój.

— Brałaś? — Mógł zapytać o cokolwiek, ale to było pierwsze pytanie, które przyszło mu do głowy, za które się prędko skarcił.

Wzruszyła ramionami. Dla niego to była odpowiedź twierdząca, co mu się nie spodobało, bo dziewczyna zdecydowanie była od niego młodsza.

Midas Touch [+18] ✓Where stories live. Discover now