Gdy Alex znów została sama w kuchni, wyjęła z kieszeni telefon i wybrała numer swojej przyjaciółki.

- Co tam czarny małpiszonie? - Usłyszała po chwili.

- Zgadnij dlaczego chwilę temu Sofia przyszła do mnie zapłakana. Podpowiem ci, że problem idealnie łączy się z tym, że upierdole ci ten twój kolorowy łeb.

- Udało się ją wkręcić? - Amanda brzmiała na podekscytowaną.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie ty tępa dzido. Jeśli jeszcze raz wymyślisz jakieś durne gówno, żeby wkręcić moje dziecko tak, że będzie przez to płakać dostaniesz bana na przyjścia do tego domu a wiesz z czym to się wiąże? Skończy się ograbianie naszej lodówki.

- Po co od razu takie poważne groźby? Przypominam ci, że dziś wieczorem jestem waszą nianią.

- Wiem, dlatego cię ostrzegam. Zachowuj się jak na dorosłą przystało i nie wymyślaj takich pojebanych rzeczy, zrozumiano? Jeszcze namawiasz Mel do udziału w tych swoich głupich gierkach.

- Wcale nie musiałam jej długo namawiać. Od razu się zgodziła. - Alex znała na tyle dobrze swoją przyjaciółkę, że miała pewność, że ta wypowiedź była połączona ze wzruszeniem ramionami.

- Ja mam czasem wrażenie, że jak tu jesteś to mam czwórkę dzieci pod swoim dachem. - Powiedziała ciemnowłosa.

- Dobra mamuśka, wyjmij kija z dupy, bo cię plecy rozbolą i zluzuj gacie. Będę grzeczna. Mam zamiar zjeść dziś u ciebie tonę popcornu przy maratonie bajek, więc będę się zachowywać jak na przykładną ciocię przystało.

- Dobra, do zobaczenia później. - Alex rozłączyła się i schowała telefon do kieszeni.

- Pomóc ci w czymś? - Usłyszała po chwili tuż przy swoim uchu. Lena przytuliła ją stając tuż na nią i złożyła delikatny pocałunek tuż za uchem ciemnowłosej.

- Nie trzeba skarbie. Wszystko mam pod kontrolą. - Odpowiedziała Alex odwracając się w jej stronę, po czym objęła zielonooką.

- Sofia mówiła mi o tej tęczy. Rozmawiałam już z Mel, żeby przestały z Amandą robić ją co chwilę w balona. I wiesz co? Mała wersja ciebie uparła się, że chce dziś mieć dwie różne skarpetki. Powiedziała, że tak jej sie podoba i tak ma być. Ciekawe po kim jest takim uparciuchem. - Lena zaśmiała się i pocałowała niebieskooką.

- Nie wiem o czym mówisz...

- Oczywiście kochanie. Ona robi nawet minę podobną do ciebie kiedy jest niezadowolona. Nie wyparłabyś się jej za żadne skarby świata.

- Mogę z dumą mówić, że jestem jej matką i nikt tego nie zakwestionuje. - Ciemnowłosa poruszyła wymownie brwiami. - W sumie wiesz co? Możesz mi pomóc. Zrobisz kawę? Ja skończę te naleśniki i muszę się później zbierać do pracy.

- Na pewno uda ci się wyjść dziś wcześniej? - Zapytała Lena uruchamiając ekspres do kawy.

- Skarbie, wszystko ustaliłam już kilka dni temu. Dziś nasza rocznica i dopilnuję, żebyśmy dobrze spędziły ten wieczór. Opiekunke mamy, ja na dziś nie mam zaplanowanych spotkań w późniejszych godzinach i jak tylko uporam się z tym co mnie czeka wracam do domu. Co rok świętujemy ten dzień i nic się w tej kwestii nie zmieni.

- Mama też dziś wpadnie wieczorem. Mel dzwoniła do niej, żeby przyjechała.

- Doskonale, będę spokojniejsza, że ktoś rozsądny będzie w domu pod naszą nieobecność.

Alex uśmiechnęła się do siebie samej na myśl, że to już ich siódmy rok gdy są po ślubie. Przez te lata wiele się zmieniło, zarówno w niej jak i w Lenie. Obydwie wytrwale pracowały nad związkiem i z biegiem czasu Alex zrozumiała, że życie jakie teraz prowadzi jest tym czego tak naprawdę potrzebowała aby w pewien sposób zamknąć w szafie demony przeszłości, które wcześniej pozbawiały ją radości w dniu codziennym. Teraz czuła spokój, czuła się bezpiecznie i z niecierpliwością czekała na koniec pracy, kiedy będzie mogła wrócić do domu, w którym czeka na nią jej rodzina. Każdego dnia czuła wdzięczność, że los postawił na jej drodze Lenę, Mel i Allana, a ich dalsze decyzje sprawiły, że na świecie pojawiła się Sofia. Kiedyś dla Alex byłoby nie do pomyślenia, żeby wieść takie życie. To jak wszystko wygląda teraz, było właściwe i dawało jej szczęście.

Wpuść mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz