Rozdział 45

139 16 4
                                    

Dean przyglądał się nieufnie Ketchowi. Całkowicie olał fakt, że Arthur zaprosił nas do swojej bezpiecznej kryjówki. Mógł chcieć spotkać się gdziekolwiek, a jednak postanowił zdradzić Winchesterowi swoje miejsce pobytu. Nie uznałam tego za dobry pomysł, ale postanowiłam nie mówić o tym głośno.

– Gdzie jest list? – zapytał Dean.

– Nie mam go.

Mrugnęłam zaskoczona.

– Że co? – syknął Dean. – Przecież zabrałeś go z domu Caroline. Tylko nie mów, że go zgubiłeś!

Arthur popatrzył mi prosto w oczy. Wytrzymałam jego spojrzenie, bo czekałam z niecierpliwością na odpowiedź. Jeśli list przepadł...

– Spaliłem go.

Otworzyłam usta, ale szybko ugryzłam się w język. Zerknęłam kątem oka na Deana, który właśnie odwracał się do nas plecami, żeby wziąć głęboki oddech. Wystarczyło kilka sekund i zobaczyłam w oczach Arthura coś, co zmusiło mnie do zamknięcia ust. Mrugnął znacząco, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia. W odpowiedzi nieznacznie pokiwałam głową.

– Jak mogłeś go spalić! Wiedziałeś, że był ważny! Zobaczyłeś go i miałeś minę... właśnie tę minę! – krzyknął Dean, wskazując oskarżycielsko palcem na twarz Arthura. – Nie uwierzę, że uznałeś go za nic niewarty kawałek papieru i tak po prostu spaliłeś!

– Ten list nie powinien wpaść w niepowołane ręce!

– Arthur – odezwałam się, skupiając na sobie jego uwagę. – Przecież jeszcze wtedy była we mnie Ignis... Dlaczego nie przekazałeś tego listu? Znałeś prawdę.

Pokręcił głową.

– Zrobiłem to, co uznałem za słuszne.

Znałam ten tekst. Karmiłam nim go za każdym razem, gdy podejmowałam nierozsądną decyzję. Nie byłam pewna, czy w ten sposób chciał mi o czymś przypomnieć, czy może próbował się odegrać. Nie chciałam się nad tym długo zastanawiać, bo Dean wyglądał tak, jakby za chwilę miał wyjść z siebie. Wściekły, łypał spode łba na Arthura, a jego klatka piersiowa unosiła się tak szybko, że musiałam zareagować, aby zapanował spokój.

– Trudno – mruknęłam.

– Trudno? – Dean zamrugał. – Przecież byłaś wściekła, gdy powiedziałem ci, że Ketch zabrał list! Miałaś mord w oczach, a teraz mówisz... trudno? – Pokręcił gwałtownie głową z niedowierzaniem. – Naprawdę, Cassie?

– Chloe nie chciała, żeby list wpadł w niepowołane ręce i nie wpadł. – Rozłożyłam szeroko ramiona i przewróciłam oczami. – Najwidoczniej to nie było aż tak ważne. Gdyby było inaczej, powiedziałaby mi o tym, bo nie wiem, czy pamiętasz, ale rozmawiałyśmy.

– A czy to coś zmienia? – drążył. – Arthur ukrył przed tobą coś istotnego i zamierzasz mu wybaczyć?

Prychnęłam.

– Ukrył i co z tego?

Na krótką chwilę spojrzałam na Ketcha, który nie odrywał ode mnie wzroku. Wyglądał jak zbity pies. Może postanowił zagrać taką rolę, a może naprawdę było mu przykro. Miałam to w nosie.

– Uwierz mi, Dean, Arthur nie jest taki, jak się wydaje. Cokolwiek zrobił, zrobił to dla Chloe. Chciał ją chronić. Nie mogę go za to winić. Żadne z nas może.

Dean przeczesał dłonią włosy i wbił we mnie zimny wzrok. Uniosłam wysoko podbródek, pokazując mu, że nie boję się jego gniewu. Usłyszałam od niego już tak wiele bolesnych słów, że spodziewałam się gorszych.

Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz