Rozdział 21

301 17 3
                                    

Siedząc w samochodzie Ketcha, cały czas wracałam myślami do rozmowy z Deanem. Nie był zadowolony, ale mogłam się tego spodziewać. Nie rozumiałam swojego zachowania, bo kolejny raz ta obca istota we mnie przejęła kontrolę, chociaż wcale nie wyraziłam na to zgody. Słowa Winchestera wybudziły gniew, który zawsze był mi obcy.

Poczułam dotyk ciepłej dłoni na swoim nadgarstku, więc automatycznie obróciłam głowę i spojrzałam na Arthura.

– Zadałem ci pytanie – powiedział, przyglądając się uważnie mojej twarzy. – Jesteś nieobecna duchem. Wszystko w porządku?

W jego głosie dało się wyczuć troskę, ale powinnam się już do tego przyzwyczaić.

– Pokłóciłam się z Deanem – odpowiedziałam szczerze. – Postawiłam go przed faktem dokonanym i bardzo mu się to nie spodobało.

– To było ryzykowne, bo mógł cię nie wypuścić – mruknął, kładąc dłoń z powrotem na kierownicy. – Sam również trochę go wyprowadziłem z równowagi.

Uniosłam wysoko brwi.

– Dlaczego?

– Poprosili mnie o pomoc.

Poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku.

– Naprawdę? – zapytałam zszokowana. – Przecież Dean zapierał się, że nigdy...

– Dlaczego nie powiedziałaś mi, co ci dolega? – przerwał mi. Na krótką chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, ale Arthur szybko wrócił do obserwowania drogi. – Ile razy tak naprawdę byłaś po drugiej stronie?

Zamrugałam.

– Słucham?

– Cassie, ile razy byłaś po drugiej stronie? – powtórzył, zaciskając mocniej dłonie na kierownicy. – Wydaje mi się, że nie o wszystkim powiedziałaś Winchesterom, co częściowo popieram, ale tylko częściowo. – Westchnął. – To naprawdę nie wygląda najlepiej.

– Jest źle?

– Zajrzyj do schowka – polecił, wskazując podbródkiem skrytkę pod tapicerką.

Sięgnęłam tam dłonią, otworzyłam, a na moją dłoń spadła bransoletka. Przyjrzałam się jej uważnie, bo miałam wrażenie, że ten cienki rzemyk nie będzie w stanie utrzymać tak ciężkiego kamienia. Czerń pochłonęła mnie prawie w całości. Przejechałam palcem po idealnie gładkiej powierzchni, a moja wewnętrzna wściekłość po rozmowie z Deanem gdzieś uleciała.

– Ubierz ją, proszę.

Zerknęłam na Ketcha, który patrzył na mnie wyczekująco, dlatego bardzo niezdarnie owinęłam sobie rzemyk wokół nadgarstka aż trzy razy, a dopiero potem zawiązałam. Uniosłam rękę i przyjrzałam się jeszcze raz kamieniowi w świetle ulicznych latarni. Tym razem czerń wydała się spokojniejsza i... cichsza. Wytężyłam wzrok i szybko zamrugałam, bo miałam wrażenie, że widziałam napisy na skórze, co było niemożliwe.

– Czy to magiczna bransoletka?

Usłyszałam cichy śmiech.

– Nie do końca, ale zmniejszy skutki uboczne magii – wyjaśnił Arthur.

Otworzyłam szeroko oczy.

– Czyli jednak jest we mnie wiedźma? – zapytałam przerażona, przykładając sobie dłoń do szyi. – Co powiedziałeś Deanowi?

Już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, gdy niespodziewanie poczułam dłoń na ramieniu. Obróciłam głowę i zamarłam.

– Crowley – burknął Ketch, od razu zjeżdżając na pobocze i gasząc silnik.

Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now