Rozdział 26

237 21 5
                                    

Siedziałem przy stole i czyściłem broń. Sam przeglądał książki w poszukiwaniu informacji na temat rodu Warrenów.

– Ufasz Alison? – zapytał, zerkając na mnie.

Przypomniałem sobie o tatuażu węża, a przez moje plecy przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Kobieta była niezaprzeczalnie piękna, ale w tym pięknie kryło się drugie dno. Widziałem, jak patrzyła na Cassie, gdy przywracała ją do życia. Starała się ukryć brak sympatii, chociaż nigdy nie widziała tej dziewczyny na oczy, nie licząc pierwszego razu, ale wtedy Cassie również była nieprzytomna. Nie zamieniły ani jednego słowa. Zachowanie Alison było podejrzane. Sposób w jaki rozmawiała z Ketchem i jak bardzo przeżywała jego ból związany ze stratą Ignis...

Odłożyłam broń na bok i splotłem dłonie na stole.

– Nie ufam żadnej wiedźmie – przypomniałem. – Ale w pierwszej kolejności musimy dowiedzieć się, kim była Ignis i dlaczego było wokół niej tyle szumu. – Westchnąłem ciężko. – Coraz więcej tajemnic, a my coraz mniej wiemy – burknąłem. – Na dodatek... – urwałem i odchyliłem się na krześle, wbijając wzrok w stos książek. – Nie jestem do końca pewien, czy Alison wypędziła to, co znajdowało się w Cassie.

Sam uniósł wysoko brwi.

– Dlaczego miałaby nas okłamać? – zapytał zaskoczony. – Ketch jest jaki jest, ale nigdy nie przyczyniłby się do skrzywdzenia niewinnej dziewczyny. Nie pozwoliłby na to nikomu, a tym bardziej wiedźmie, której nie do końca ufał.

– On je ufa – powiedziałem pewnym tonem. – Znała Ignis, kimkolwiek była. Może i jej nie lubiła, ale nie zraniłaby Ketcha.

Mój brat przeczesał dłonią włosy, wzdychając ciężko.

– Mówiłeś, że Alison już nie należy do rodu Warrenów.

Pokiwałem głową.

– Podobno została wykluczona, bo zabiła siostrę, która przeszła na ciemną stronę mocy.

Sam rzucił mi spojrzenie pełne wyrzutu.

– Dean, naprawdę?

Wzruszyłem niedbale ramionami.

– To słowa Ketcha – rzuciłem usprawiedliwiająco. – Swoją drogą, bardzo dziwna sytuacja. – Zmarszczyłem brwi. – Jedna siostra zabija drugą i nie ma żadnych poważnych konsekwencji. Wiedźmy tak po prostu puszczają ją wolno, nawet nie odbierają mocy.

– Myślę, że powinniśmy skontaktować się z Roweną – powiedział głośno Sam.

Przewróciłem oczami.

– Po tym wszystkim, co zrobiła Cassie? – zapytałem z niedowierzaniem. – Jak ty to sobie wyobrażasz? I skąd pewność, że ona w ogóle coś wie? Ród Warrenów za nią nie przepada i szczerze wątpię, aby rozpowiadali o swoich prywatnych sprawach na prawo i lewo.

Sam skrzywił się nieznacznie i zamknął książkę. Przetarł dłonią twarz, a następnie przysunął laptop do siebie.

– Ketch nie powie nam prawdy. Alison też tego nie zrobi – powiedział. – Musimy sami dowiedzieć się prawdy.

– Czyli cofasz pomysł z Roweną? – upewniłem się.

– Nie. Oczywiście, że nie.

Zacisnąłem zęby.

– Co robisz? – syknąłem.

Mój brat podniósł na mnie wzrok znad laptopa i przyjrzał mi się uważnie.

– Sprawdzam jeszcze raz Cassie. Musi być jakaś luka w jej życiorysie.

– Jej cały życiorys to jedna, wielka luka – mruknąłem zgryźliwie. – Jej postać kompletnie nie pasuje do tego obrazka. Co może mieć wspólnego z wiedźmami? Alison stwierdziła, że była w niej cząstka duszy Dorothy, co pokrywa się ze słowami Roweny, ale jak ona się tam znalazła?

Nie próbuj mnie ratować (Supernatural) [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now