XXII

357 23 6
                                    

- Peter, daj mi tą pieprzoną żyletkę. I proszę popatrz na mnie. Coś Cię boli?

- Wszystko - w końcu wydałem z siebie jakiś dźwięk? - Dlaczego przyszedłeś?

- Bo się martwiłem. Najwidoczniej nie bezpodstawnie. Możesz wstać?

- Tak, ale potrzebuję...

- Chodź pomogę Ci - powiedział pan Stark, kładąc swoją rękę na moich plecach.

- Właśnie tego.

Starałem się patrzeć wszędzie, żeby tylko nie widzieć wzroku pana Starka, ale poszło to na marne, bo szybko przykułem swój wzrok do Jego twarzy. Dawno nie czułem tego, że ktoś się o mnie martwi. Znaczy wiadomo Lizzie, wszystkie panie z sierocińca, ale to nie to. Pan Stark się martwił w inny sposób.

- Gdzie Lizzie - spytałem, gdy udało mi się wsiąść do samochodu?

- W domu. Kto Ci to zrobił?

Nie odpowiedziałem. Wsłuchiwałem się w warkot silnika i radio ściszone zapewne na najmniejszy możliwy slyszalny dźwięk.

Gdy dojechaliśmy do Wieży pan Stark nakazał mi się umyć, a potem przejść do ambulatorium, w którym pan Banner mnie opatrzył. Później wróciłem do swojego pokoju, przebrałem się i położyłem na łóżku. I starałem się nie myśleć.

Spodziewałem się, że oberwę dzisiaj od Flasha, ale to nie miało się skończyć tym, że pan Stark musiał mnie zbierać.

Usłyszałem kroki i po chwili drzwi się powoli otworzyły.

- Peter, mogę?

- Ta - odparłem wstając do siadu z lekkim bólem i patrząc przez chwilę na pana Starka, który się do mnie ostrożnie dosiadł.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Co - z kieszeni wyciągnął żyletkę moją zaschniętą krwią?

- Jak się czujesz?

- Do wesela się zagoi.

- To niedobrze, bo w najbliższym czasie żadnych wesel nie planujemy. A tak poważnie?

- Ciężko określić.

- Czyli źle? Ale fizycznie czy...?

- Mentalnie - przerwałem. - Fizycznie nie jest źle, bywało gorzej.

- Nie chciałbym zobaczyć tego „bywało gorzej".

- Kojarzy pan to uczucie takiej pustki?„Wtedy dochodzi do tego, że kojące światło na końcu twojego tunelu, było tylko pociągiem towarowym jadącym w Twoją stronę". Tak się czuję.

- Nie. To akurat tekst piosenki. Ale kojarzę to uczucie. Peter... Palenie czy cięcie się nie są rozwiązaniem. Jeśli cokolwiek, kiedykolwiek by się działo, możesz do mnie przyjść, pisać, dzwonić. Ja Cię wysłucham. Jeśli nie chcesz do mnie, masz Buckego, Nat, Steva, Bruca, Wandę... Wszystkich. Chcemy dla Was jak najlepiej - położył swoją dłoń na mojej, na co ja się wzdrygnąłem. A On najprawdopodobniej to poczuł. - Zrobię Wam coś do jedzenia.

Przez chwilę się zastanawiałem, ale gdy pan Stark złapał za klamkę po prostu się zerwałem, podbiegłem do Niego i złapałem Go za dłoń.

- A mógłby pan zostać?

- Jasne - odpowiedział, po czym się uśmiechnął, a ja odsunąłem swoją rękę.

- Dziękuję...

- Nie dziękuj. Martwię się o Ciebie i wystarczy, że tylko coś powiesz.

- Wiem - i tu głos mi się załamał, - ale nie umiem.

- Wiesz co, zastanawiam się czy nie zapisać Was do psychologa...

- Poszedłeś z Lizzie na te lody - spytałem, gdy przypomniał mi się ten fakt?

- Nie chciała iść bez Ciebie. Wracając do tematu... Bucky mówił, że to daje radę, a nie chcę żeby stało się coś złego. Nie będę żadnego z Was do tego zmuszał, ale poszlibyście nawet jeśli nie dla siebie to chociaż dla mnie? Ja nie potrafię Wam pomóc i jestem tego świadomy, a profesjonalista może zmieni Twoje nastawienie do życia.

- Jak chcesz - odparłem. W zasadzie było mi to obojętne, średnio wierzę, że moje życie da się ogarnąć.

- To znaczy, że się zgadzasz?

- Wątpię, że to coś da, ale przynajmniej będziesz lepiej spał.

- Mam nadzieję, że Ty też.

- To się zobaczy.

- Dobra, to przechodząc w inny temat - pokaż świadectwo.

- Wow, nie grzebałeś w moich rzeczach - pan Stark uśmiechnął się i pokręcił głową.

- Nie było okazji. To jak? Jest w tej teczce - spytał wskazując na przedmiot wystający z mojego plecaka? Potwierdziłem, ale dopiero po chwili zrozumiałem, co w zasadzie zrobiłem. W plecaku był też mój strój. Ale było za późno, bo pan Stark już go zauważył i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. A na mojej twarzy prawdopodobnie pojawiło się przerażenie. - Jesteś...?

Lost | irondad | złσ∂zιєנкα мαяzєńOnde histórias criam vida. Descubra agora