IX

495 28 8
                                    

Przez chwilę mogłem siedzieć sam. Usiadłem na krawędzi, zdjąłem maskę, wziąłem słuchawki i włączyłem moją playlistę na Spotify. I planowałem tak siedzieć do momentu, w którym padłaby mi bateria w telefonie. A potem wciąż siedzieć, z tym że ze słyszalnym zgiełkiem miasta.

Ale plany poszły się jebać, bo po chwili z nikąd pojawił się mój nieznajomy przyjaciel, który się do mnie dosiadł.

- Czego słuchasz - spytał z głową skierowaną przed siebie?

- „Ride The Lightning". Muszę się uspokoić.

Po chwili usłyszałem melodyjny śmiech mojego towarzysza. Taki śmiech, którego mógłbym słuchać częściej i przez który się uśmiechnąłem.

- No powiem Ci, że jest to ciekawa piosenka na uspokojenie. Mogę słuchawkę?

Podałem jedną słuchawkę Kosmicie i wróciłem do spoglądania w przestrzeń.

- Wiesz co? Stresuję się - odparł po chwili. - Tak pierwszy raz w życiu. Mam przesrane.

- Czemu?

- W tym problem. Jak Ci powiem to ogarniesz kim jestem i już nie będziesz miał ochoty ze mną rozmawiać, kochanie.

- „Kochanie"?

- Tak mi się powiedziało.

- A tak poza tym to nie sądzę, żeby było aż tak źle. Też mam sporo na sumieniu.

- Co konkretnie, Pajączku? Paliłeś chociaż kiedyś?

Po tych słowach, sięgnąłem do kieszonki w moim stroju i wyciągnąłem z niej paczkę papierosów i zapalniczkę.

- Okej... Tego się nie spodziewałem.

- Rzadko. Ale mam teraz gorszy okres. A Ty palisz?

- Zdarza się. Ile masz lat?

- Za mało żeby palić na legalu. Ale jeszcze trochę.

- Czyli piętnaście. Zaprosisz mnie na swoją szesnastkę?

- Nie będę jej robił, więc nie.

- Czemu? Ja Ci zorganizuję wszystko. Tylko to by wymagało tej wiadomości kim jesteś i z kim się przyjaźnisz.

Zaśmiałem się.

- No jasne, bo do czego to się mogło sprowadzać... Na dobrą sprawę to nie przyjaźnię się z nikim. Więc podziękuję. Poza tym mój opiekun po moim ostatnim pewnie nawet by nie zezwolił na robienie imprezy.

- A co zrobiłeś?

- Nie wiem. Upiłem się na cmentarzu. Wróciłem do powiedzmy domu i z tego co pamiętam to trochę za dużo powiedziałem. Ale tylko trochę. Mogło być gorzej - chcąc, nie chcąc uśmiechnąłem się.

- Zaufaj zawsze może być gorzej. Mieszkałem z co prawda adoptowanym Ojcem przez wiele lat i w pewnym momencie mnie wygnał z kraju za wszystko co zrobiłem.

- Wygnał Cię z kraju? Jesteś księciem?

- Przybranym. Bardzo chciałem władzy, ale wszystko się posrało. Poza tym, że jeden znajomy mnie wykorzystał do zniszczenia Ziemii i jestem trochę bardzo niemile tu widziany. Stąd kaptur. Gdybyś wiedział kim jestem i co robiłem, przestałbyś ze mną rozmawiać.

- To czym się stresujesz?

Po zadaniu tego pytania usłyszałem ciche parsknięcie. I dłuższą chwilę czekałem na odpowiedź, więc stwierdziłem, że jej nie uzyskam. Ale rozumiem to. Też za dużo o sobie Mu nie mówię. Zresztą w ogóle nie mówię za dużo o sobie. To ze Starkiem to był wyjątek związany ze słabszym samopoczuciem. I więcej się nie powtórzy. Byłem nauczony ignorować swoje emocje, a teraz wystarczy jedna kłótnia i nagle Stark wie o mnie za dużo. Już za dużo. A pewnie będzie drążył i dowie się jeszcze więcej. Na to nie mogę pozwolić.

- A jakbym Ci powiedział kim jestem? Pokazał... Jak bardzo byś mnie nienawidził?

- Dlaczego mam Cię nienawidzić?

- Właśnie wolałbym, żebyś tego nie robił. Ale znamy się tyle czasu i chciałbym się czasami spotkać z Tobą w innych okolicznościach. Jeśli w ogóle chcesz się ze mną spotykać, bo w sumie to ja cały czas Cię nachodzę. Przepraszam. Nie powinieniem był nawet tego proponować.

Kosmita gwałtownie wstał i chciał odejść, ale złapałem Go za nadgarstek, po czym sam wstałem. Był ode mnie wyższy, dużo wyższy i dopiero teraz to zauważyłem. Nie mówiłem nic. Po prostu staliśmy przez dłuższą chwilę w takiej pozycji.

- Mam na imię Peter. I nie znienawidzę Cię.

I co ja najlepszego zrobiłem? Nie mieliśmy się dowiedzieć o sobie niczego. Ale nie mogłem pozwolić, żeby odszedł. Nie chciałbym Go stracić.

Chwilę później puściłem Jego rękę i zdjąłem maskę.

- No co? Mówiłem, że mam piętnaście lat - zaśmiałem się. - Jak nie chcesz to nie musisz mówić o sobie, czy pokazywać twarzy.

- Ja... Przepraszam.

Skoczył. A do mnie dotarło właśnie, jak głupią rzecz zrobiłem.

Lost | irondad | złσ∂zιєנкα мαяzєńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz