~2~ Rozdział 8#:"Tam w pokoju numer 537"

En başından başla
                                    

-Dlaczego to wszystko tak wyszło? Przecież... Przecież było nam tak dobrze – wyszeptałem.

-Ja nie wiem. Sam sobie musisz na to odpowiedzieć – odparła drętwo, bawiąc się przy tym szklanką i nie patrząc na mnie.

-Amy – westchnąłem. – Wyjaśnijmy sobie to wszystko, ok?

-Brad, daj mi spokój! – dziewczyna zdenerwowała się


~Amy


      Brad przyszedł do naszego pokoju akurat wtedy, gdy Dominic poszedł z Jamesem na siłownie. Przypadek? Dziwnie rozmawiało mi się z chłopakiem. W pamięci miałam jeszcze wczorajszy taniec, Hallelujah. Jeszcze na dodatek zachciało mu się wszystko dzisiaj wyjaśniać. Zdenerwowałam się, bo to spotkanie od samego początku wywarło na mnie stres. Po prostu bałam się tej rozmowy.

-Nie rozumiesz, że ja tak nie mogę? Muszę chociaż wiedzieć, co zrobiłem źle! Czemu o tym nie porozmawialiśmy, musiałaś zrywać tak... tak bez słowa? – chłopak też wydawał się być podirytowany.

-Skoro tego nie zrobiłam, to najwyraźniej nie mogłam.

-Ale gdzie powód? Co takiego się stało, że to skończyłaś? – cały czas pytania, pytania, pytania! Za dużo tego...

-Nie rozumiesz, że źle się czułam z tym wszystkim? Wy wszyscy byliście w trasie, a ja sama na planie filmowym. Cierpiałam, cierpiałam, bo nie było tam ciebie – wyrzuciłam to w końcu.

-I nie mogłaś tego powiedzieć? Zrobiłbym coś, cokolwiek, gdybyś tylko powiedziała!

      Ze zdenerwowania chciało mi się płakać i łzy samoczynnie zaczęły kapać z mojej brody. Może i Brad mówił prawdę i to ja popełniłam błąd?

-Nie mogłam...

-Później też... Nie skontaktowałaś się ze mną, aby porozmawiać. Zerwałaś w mailu, urwałaś kontakt. Nie pomyślałaś, jak ja to przeżywałem?

-A ty? Ty myślisz, że ja się dobrze czułam z tym wszystkim? Że po zerwaniu tańczyłam z radości i od razu poleciałam w ramiona Dominica? Nie wiem, kto tu bardziej cierpiał, ale myślisz tylko o sobie! – wstałam od stołu i podeszłam do otwartego okna, aby trochę ochłonąć.

-Właśnie. Dominic. Czy to on? Mogłaś powiedzieć, że nagle spodobał ci się inny – wydukał z niechęcią Bradley.

-Przecież to nie przez niego! – krzyknęłam. Czy on naprawdę myślał, że to tylko Dominic jest powodem naszego zerwania? – Związałam się z nim później, bo potrzebowałam jakiegoś oparcia. Nawet się nie odezwałeś po zerwaniu, nie próbowałeś nic zrobić, nie obchodziło cię to.

-Nie miałem siły, bałem się tego, rozumiesz?

-Zaraz zwariuję... - jęknęłam i oparłam się o ścianę.

      Nastała chwila ciszy. Głośno oddychałam, nie patrzyłam na Brada tylko w podłogę. Usłyszałam, jak chłopak powoli podchodzi w moją stronę. Stał tuż przy mnie i czułam jego wzrok na sobie. Delikatnie złapał moją twarz w swoje dłonie i odwrócił ku sobie. Patrzyliśmy sobie w oczy i po chwili chłopak przełożył jedną rękę na moje prawe ramię, po czym zjechał nią do mojej dłoni. Ścisnął ją dość mocno, lecz nie za mocno. Tak idealnie.

-Kocham cię cały czas – wyszeptał i przeniósł swój wzrok gdzieś w bok.

     Teraz ja włożyłam swoją rękę w jego włosy. Bez słowa musnęłam ustami jego usta. Poczułam jak chłopak puszcza moją dłoń i swoją kładzie na moim biodrze. Oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Zaczęłam delikatnie się uśmiechać. To wszystko było takie głupie!

Thank You for the Music || A.Seyfried & The VampsHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin