Rozdział 3#:"Czuje się jakbym właśnie podpisał jakiś pakt"

261 7 0
                                    

Amanda

      Podczas lekcji historii, której osobiście nie znoszę, wyjrzałam przez okno. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam Brada, który... uciekał ze szkoły! I to przez szkolny składzik.... Postanowiłam natychmiast dowiedzieć się, dlaczego? Miałam nadzieję, że nie miało to związku z naszą dzisiejszą mini-kłótnią. Zostały mi jeszcze dwie lekcje. Obym go później znalazła...

    

      Po skończeniu zajęć szybko, bez słowa, wybiegłam ze szkoły i pomyślałam, gdzie mogłabym znaleźć Brad'a. Napisałam do niego sms'a, lecz niestety wyświetlił mi się komunikat, że "numer jest poza zasięgiem". Postanowiłam, że zajrzę do domu chłopaka. Dotarłam do portu, ponieważ tam mieszkał i zadzwoniłam do bramy, którą mi pokazywał. Nagle w drzwiach ukazała się dość niska i pulchna kobieta.

-Dzień dobry! Co cię tutaj sprowadza, panienko?

      Postanowiłam zignorować określenie mnie "panienką" i przeszłam do rzeczy.

-Szukam Bradley'a. Chodzę do tej szkoły co on i... muszę go, o coś.. o coś spytać. - wymyśliłam jakąś wymówkę. Przecież nie powiem tej pani, że jej syn uciekł ze szkoły, a ja się o niego martwię!

-Hmm... Nie widziałam cię tu wcześniej... No, ale Brad często przyprowadza jakichś znajomych. - odpowiedziała przelotnie mama chłopaka - Nie, nie wrócił jeszcze do domu. Może wejdziesz i zaczekasz na niego?

      O nie, to będzie dziwne. A ja wiem, gdzie mogę go znaleźć...

-Nie, na prawdę nie trzeba. Jak wrócę do domu, to do niego zadzwonię... Dziękuję pani bardzo. - i szybko udałam się w stronę tajemnego wyjścia na plażę.


      Tajemnicza ścieżka znajdowała się daleko od centrum i od portu, w którym mieszkał Brad. W wakacje razem z Vanessą nudziłyśmy się czasami i właśnie dlatego chodziłyśmy na spacery. Ja zabierałam mojego psa, Fin'a, i spotykałyśmy się w pod jej domem. Raz postanowiłyśmy przejść się gdzieś dalej.  Doszłyśmy do granicy lasu i właśnie tam mój pies zaczął szczekać i wyrywać się. To Fin znalazł ścieżkę nie my. Nie wiem, co go ciągnęło w tamtą stronę, ale w pewnym momencie zwierzak pociągnął tak mocno, że smycz wyleciała mi z ręki. Wbiegł w krzaki, po chwili się z nich wyłonił i znowu w nie wbiegł, pokazując nam, że mamy pójść za nim. Zaryzykowałyśmy i znalazłyśmy właśnie tą ścieżkę.

      Tym razem starałam się jak najbardziej skrócić drogę do plaży. Ominęłam krzak zasłaniający ścieżkę i udałam się nad morze. Niestety tam również nie zastałam Bradley'a. Przysiadłam w tym samym miejscu, co pamiętnej soboty i zastanowiłam się, dlaczego tak martwię się o nowego kolegę. Nie uzyskałam odpowiedzi, natomiast z transu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Dostałam sms'a od taty o treści "Wracaj do domu. Masz gościa". Na początku nie zrozumiałam o co chodzi. Po chwili dotarło do mnie, że może Brad postanowił poszukać mnie i się minęliśmy. Eh, oczywiście o tym nie pomyślałam...

      Gdy po pół godzinie dotarłam do domu, Bradley siedział w naszej kuchni i pił herbatę. Sam. Tata był gościnny, to prawda, ale chłopaków, których znałam nigdy nie lubił. Tak to jest, gdy ma się nadopiekuńczego rodzica...

-Nareszcie jesteś! - ożywił się Brad po moim wejściu - Gdzie ty byłaś?

-Szukałam cię, pacanie - wytknęłam mu język - Czemu uciekłeś z lekcji? - dodałam ciszej.

-Oj, później ci wytłumaczę... może...

       Włączyłam sobie wodę na herbatę i poprosiłam chłopaka aby usiadł. Widać było, że oboje nie wiedziliśmy, jak się odezwać.

Thank You for the Music || A.Seyfried & The VampsWhere stories live. Discover now