Rozdział 16#:"Lawson"

162 7 0
                                    

Amanda

      Ale czy miałam się zgodzić?

      Tak. To było właśnie to, czego chciałam w tamtym momencie. Pragnęłam znów zatopić rękę w jego przecudownych lokach, ustami dotknąć jego cudownych ust... Pragnęłam aby znów objął mnie swoją wspaniałą ręką, a drugą gładził po twarzy...

-Ta-a-k... Tak, Brad, tak! - wykrzyknęłam, a Brad wskoczył przez okno do mojego pokoju.

      Rzucił się na podłogę. Złapałam jego twarz i namiętnie pocałowałam, co sprawiło, że oboje usiedliśmy pod oknem. Ja na jego kolanach, a on znów mnie objął...  Pocałunki oddawaliśmy przez parę chwil. W pewnym momencie przestałam i odsunęłam się od jego głowy. Zaśmiałam się i chłopak zrobił to samo. Nadal siedziałam na nim i tym razem mocno wtuliłam głowę w jego ramiona. Siedzieliśmy tam kilka minut po czym powoli wstałam oraz poleciłam Bradleyowi zrobić to samo.

      Westchnęłam i cicho powiedziałam:

-Brad... - ten złapał lekko moją twarz i pocałował w czoło:

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę - wyszeptał.



* * *




      Tydzień później podczas obiadu u Brada, na który zostałam zaproszona, nareszcie mogłam lepiej poznać jego mamę. Siedzieliśmy przy niewielkim stoliku w takiej też kuchni i jedliśmy podany przez nią rosół.

-Wow, najsmaczniejszy rosół jaki jadłam - wyznałam szczerze.

      Brad tylko się uśmiechnął. Dobrze wiedziałam, że troszeczkę obawiał się tego spotkania - nie wiedział, czy razem z jego mamą zaakceptujemy siebie nawzajem.

-Oh, to naprawdę miłe z twojej strony, kochana - odpowiedziała kobieta.

      Angelina Simpson, bo tak się nazywała, była bardzo podobna do swojego syna. Choć właściwie, to on był podobny do niej. Jej ciemne włosy opadały gęstymi falami na ramiona; jej oczy identycznego koloru co Brada - wyrażały miłość i dobroć, lecz można było wyczuć w nich również dawne cierpienie. Pamiętałam, co opowiadał mi Bradley - jego tata, a mąż pani Angeliny, zmarł kiedy chłopak miał 5 lat. Mieszkali wtedy we troje w Grecji. Przeprowadzili się na Zakintos, ponieważ stąd pochodziła ich rodzina i tutaj mieszkała bliska ciocia mamy Brada. Wracając do samej Angeliny - nie należała do najchudszych, a mi osobiście przypominała typową gosposię. Od razu ją polubiłam.

      Po skończeniu obiadu, Brad zaproponował abyśmy poszli do pokoju. Sam już odszedł, a ja za prośbą mamy chłopaka na chwilę zostałam w kuchni.

-Amando... - zaczęła, ale od razu jej przerwałam:

-Amy, niech mi pani mówi Amy, dobrze? - uśmiechnęłam się.

-Dobrze - odpowiedziała mi tym samym - Więc, Amy, chciałabym abyś wiedziała, że... Brad jest specyficznym chłopakiem. I myślę, że ty zadziałałaś na niego bardzo... bardzo mocno. Nigdy nie czuł czegoś takiego do dziewczyny, jestem tego pewna... Mam nadzieję, że wiesz, co dalej z tym zrobić - wyznała.

      Podziękowałam p. Angelinie i poszłam do pokoju Bradley'a. Ten siedział na łóżku i przeglądał jakieś kartki. Kiedy weszłam uśmiechnął się i zaprosił abym usiadła obok.

-Co tam?

-Aaa nic... Tak pytała - odpowiedziałam wymijająco - To wspaniała kobieta.

-Mhm... - nie wnikał w szczegóły Brad - Sprawdzisz?

Thank You for the Music || A.Seyfried & The VampsWhere stories live. Discover now