~2~ Rozdział 2#:"Pierwszy dzień w trasie"

111 5 0
                                    

~Brad



-Chyba już nas nie widzi - stwierdził James, kiedy statek prawie zniknął za horyzontem.

-Oh, naprawdę? - zapytał Tris z ironią.

-Dajcie spokój - odmruknąłem i skierowałem się w stronę lodziarni.

      Pół godziny temu, moja dziewczyna - Amy, wsiadła na statek, który miał ją zawieść do Grecji. Stamtąd poleci samolotem do Stanów Zjednoczonych, gdzie zacznie przygotowania do roli w filmie Mamma Mia!

      Tymczasem my, The Vamps i Vanessa Dunley, przygotowywaliśmy się do wyjazdu w trasę naszego zespołu.


       Szczerze przyznam, że byłem trochę załamany rozłąką z Amy. Wiedziałem, że nie będziemy widzieli się przez dłuższy czas. Przewidywałem, jak bardzo będę za nią tęsknić...

-Hej! Przestań smęcić, Brad! Idziemy na pizze - wykrzyknął Tristan i poklepał mnie po ramieniu.

       Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Liczyłem na to, że dzięki pizzy przestanę tęsknić za Amandą chociaż na chwilę, lecz mimo to cały czas myślałem tylko o niej.

-Brad, zachowujesz się, jakbyś świata poza nią nie widział - powiedział w pewnym momencie Connor.

-Odczep się - odparłem między jednym, a drugim kęsem.

-Taka prawda - poparł Con'a James rozciągając się na kanapie.

-Czujemy się urażeni, Bradley - powiedział ciut za wysokim głosem Tris, a wszyscy, oprócz mnie, roześmiali się.


        Parę godzin później odbyliśmy podobną drogę, co Amy, z tą różnicą, że... nie lecieliśmy do Stanów. Z samolotu wysiedliśmy w Hiszpanii, gdzie odbyć się miał pierwszy koncert z naszej trasy. Zatrzymaliśmy się w hotelu (kto zwraca uwagę na nazwy?!) w Madrycie, ja i chłopcy w jednym, a Vanessa w drugim pokoju. Wszyscy padnięci, od razu położyliśmy się spać.

          Następnego dnia mieliśmy wolne do południa. Z rana postanowiłem zadzwonić do Amy, lecz porzuciłem ten pomysł. W Stanach Zjednoczonych była północ (9 godzin różnicy), a nie chciałem jej budzić. Szczerze, pogubiłem się w tych wszystkich godzinach, ale stwierdziłem, że lepiej będzie zadzwonić pod wieczór. Zamiast tego zwiedziliśmy trochę Madryt. Vanessa i Connor byli zachwyceni, Trisowi i Jamesowi też się podobało, ale ja myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Wyobrażałem sobie tylko, jak cudownie mógłbym spędzić czas tutaj z Amy. Niestety, los postanowił rozrzucić nas po świecie. Oby to się opłaciło...

-BRADLEY! - krzyknął Tris, gdy wracaliśmy do hotelu - Rozumiem, że tęsknisz za Amy, ale to nie jest normalne, żebyś cały dzień nie myślał o niczym innym.

        Obudziłem się trochę, lecz nic nie odpowiedziałem.

-Miejmy nadzieję, że na koncercie będziesz przytomny - dodał James.

        O kurczę. To już jutro. Zupełnie zapomniałem. Chyba naprawdę musiałem się opanować.

-Brad, pójdziemy teraz do pokoju, zadzwonisz sobie do Amy... Myślę, że na pewno już wstała - zaproponowała Vanessa. Przytaknąłem.


          I tak też zrobiłem. Kiedy tylko znalazłem się w pokoju, otworzyłem laptopa, włączyłem Skype'a i odszukałem Amy. Była dostępna. W całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk łączenia rozmowy, a po chwili usłyszałem najwspanialszy głos na świecie;

Thank You for the Music || A.Seyfried & The VampsWhere stories live. Discover now