trzydziesty drugi

Zacznij od początku
                                    

W końcu podnosi wzrok. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, wstrzymuję oddech. Jej tęczówki wbijają się w moją duszę z taką mocą, że niemalże upadam na kolana. To trwa tylko sekundę, bo  od razu spuszcza wzrok z powrotem na kartkę, ale mam dziwne wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał. Niesiony dziwnym przypływem pewności siebie robię krok w jej stronę, na co ona znowu podnosi wzrok i zastyga w miejscu. Mam wrażenie, że gdyby nie ta ściana za jej plecami, zrobiłaby krok w tył.

To prawdopodobnie może być najgorszy pomysł, na jaki wpadłem, ale muszę z nią porozmawiać. Być może dzisiaj będzie chciała mnie wysłuchać.

— Cześć — zaczynam niepewnie. Na dźwięk mojego głosu momentalnie się wzdryga.

— Jeszcze tu jesteś? — rzuca z politowaniem, nie odwracając wzroku od swoich notatek. — Po co ci w ogóle te egzaminy? Powinieneś się spieszyć, bo samolot ci ucieknie.

Wzdycham i przeczesuję włosy palcami. Jej reakcja była do przewidzenia, ale to wcale nie sprawia, że dzięki temu nie czuję się, jakbym właśnie dostał z całej siły w brzuch. Próbuję doprowadzić się w myślach do porządku, żeby nie dać po sobie tego poznać.

— Możemy w końcu normalnie porozmawiać? — podejmuję drugą próbę. — Wiesz, tak bez płaczu i przekleństw. Może dziś po południu?

W odpowiedzi słyszę głośny śmiech, który wręcz przesiąknięty jest goryczą. Nie jestem w stanie uwierzyć, że w dalszym ciągu rozmawiam z tą samą Julią, którą tak dobrze znam. Jest jak inna osoba. Jest... podła.

— Którego słowa w informacji "z nami koniec" nie zrozumiałeś? — pyta, nawet na mnie nie patrząc. Jej wzrok cały czas utkwiony jest w kartce papieru, którą kurczowo trzyma przy twarzy. Z jej głosu wręcz kipi obojętność.

Zaciskam zęby w szczęce tak mocno, że zaczynam odczuwać ból. Unoszę wzrok ku górze i biorę głęboki wdech. Nie jestem w stanie jej takiej znieść, a jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że zasłużyłem sobie na takie traktowanie. Ale gdyby tylko mnie wczoraj wysłuchała... To wcale nie musiało tak wyglądać. I wcale nie musi.

— Zrozumiałem każde — rzucam, odrobinę zbyt ostro. Chociaż z całych sił staram się zachować spokój, nie jestem już dłużej w stanie trzymać swoich nerwów na wodzy. — Ale się na to nie zgadzam — dodaję, unosząc podbródek ku górze.

— Słucham?! — W końcu odrywa wzrok od kartki. Marszczy brwi i gwałtownie opuszcza dłonie wzdłuż ciała.

— Nie zgadzam się — powtarzam, wyraźnie akcentując każdą sylabę. Robię kolejny krok w jej stronę. — Jeszcze będziesz moja.

— Wolałabym umrzeć. — Odpycha się od ściany i przechodzi obok mnie, z dużą siłą uderzając mnie w bark. Na chwilę zamykam oczy.

Minutę później z sali wychodzi nauczycielka, która po kolei zaczyna wpuszczać nas do sali egzaminacyjnej. Ciężkim krokiem zmierzam w stronę wyznaczonego miejsca.

Jak można było się spodziewać, egzamin idzie mi mocno średnio. Nie jestem w stanie ani trochę się skupić. Moje myśli krążą głównie wokół Julii. Przyłapuję się nawet na tym, że przez dobre dziesięć minut po prostu wpatruję się nieobecnym wzrokiem w jej blond kucyk.

Kiedy w końcu wychodzę z sali, od razu kieruję się w stronę dziedzińca. Czuję, że jeżeli zaraz nie zapalę, stres rozsadzi mi głowę.

Czy w ogóle chociaż trochę wierzę w to, że faktycznie uda mi się ją odzyskać? Oczywiście, że nie. Nie jestem w końcu aż tak głupi, za jakiego uchodzę. Ale jest coś, co wiem napewno: zrobię wszystko co w mojej mocy. Wiem, że jestem spisany na straty, ale w dalszym ciągu mam nadzieję. To jedyne, co utrzymuje mnie przy życiu.

TranscriptsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz