dwudziesty czwarty

513 27 25
                                    

Chciałabym zadedykować ten rozdział @nusia055. Dziękuję Ci za taką dawkę motywacji i miłe słowa <3!

***

Julia

Nie wiem, czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczaję. Każde zetknięcie naszych ust jest jak trzęsienie ziemi. W ułamku sekundy zawala się pode mną cały grunt, a ja nie mam pojęcia, co tak naprawdę dzieje się wokół nas.

Czuję to każdym centymetrem mojego ciała. Jego usta są miękkie i ciepłe. Jedna z jego dłoni spoczywa na mojej talii, pod kurtką i warstwą ubrań. Wtapia swoje palce w moją rozgrzaną skórę, pomagając mi utrzymać równowagę. Jestem mu za to wdzięczna, bo w przeciwnym razie przez natłok emocji z całą pewnością opadłabym na ziemię. Drugą dłonią wędruje po moim policzku, później włosach, żeby w końcu zatrzymać się na karku. Wplata palce w moją doszczętnie już zniszczoną fryzurę, co powoduje, że moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Każdy, nawet najmniejszy ruch z jego strony wydaje się być przez niego stokrotnie przemyślany.

A ja z każdą sekundą pragnę go coraz bardziej.

A więc napieram na jego wargi z jeszcze większą siłą. Tym samym najwyraźniej go zaskakuję, bo nie ma czasu na dorównanie mi, tylko tym razem to on traci równowagę i w końcu opadamy lekko na piasek. Przyciąga mnie do siebie i po chwili leżę już na nim. Jego dłonie wędrują teraz po moich plecach. Nasze oddechy przyspieszają. Z każdą sekundą jesteśmy coraz mniej ostrożni, a pocałunek staje się intensywniejszy. Nie mam czasu na myślenie o tym, czy to co robię jest mądre, albo w ogóle w jakikolwiek sposób wytłumaczalne. Jedyne sygnały wysyłane w tej chwili przez mój mózg sprowadzają się do potrzeby bycia jeszcze bliżej niego.

Kiedy nieoczekiwanie się ode mnie odrywa, przez pierwsze kilka sekund nie jestem w stanie zrozumieć, co się wokół mnie dzieje. Słyszę ciche dzwonienie w uszach, a przed oczami mam mroczki. Mrugam kilkukrotnie, podnoszę się z powrotem do pozycji siedzącej i próbuję doprowadzić się do równowagi. Mam ochotę wydać z siebie jęk niezadowolenia, bo wcale nie chciałam jeszcze przerywać tego pocałunku. Jak dla mnie mógłby trwać conajmniej całą noc.

— Wybacz, jakie było pytanie? — mówi, a na jego bladych policzkach dostrzegam sporej wielkości wypieki.

— Zdążyłam zapomnieć — przyznaję z nieśmiałym uśmiechem.

Przygładzam włosy dłońmi i staram się ustabilizować swój oddech. Jednocześnie próbuję przypomnieć sobie, o czym wcześniej rozmawialiśmy, ale mój mózg w dalszym ciągu nie zdołał jeszcze podnieść się po ostatnim zwarciu. Przez kilkanaście kolejnych sekund powoli dochodzę do siebie. Emmett mówił mi o Nowym Jorku. Pamiętam, bo pomyślałam sobie w tamtym momencie, że po raz pierwszy odbywamy aż tak szczerą rozmowę. Po raz pierwszy on gra ze mną w otwarte karty, a bezbronna, odkryta wersja Emmetta podoba mi się o wiele bardziej, niż ta sarkastyczna i chłodna.

Opowiadał mi o Ryanie. Teraz już wszystko pamiętam. Od początku podejrzewałam, że w Nowym Jorku musiało wydarzyć się coś złego, ale nie miałam pojęcia, że Emmett musiał przejść przez aż takie piekło. Im dłużej o tym myślę, tym więcej pytań nasuwa mi się na usta, ale nie chcę go na razie tym przytłaczać. Na to wszystko przyjdzie jeszcze czas.

— Może teraz ja bym cię o coś spytał? — rzuca, prawie tak, jakby czytał mi w myślach.

— Śmiało — odpowiadam, rzucając mu wyzywające spojrzenie.

Przez chwilę się zastanawia, a ja w tym czasie rozglądam się naokoło. Jesteśmy tutaj zupełnie sami. Rzeka płynie wyjątkowo powoli, przez most nie przejeżdżają już żadne samochody, a ja mam wrażenie, że świat jakby się zatrzymał.

TranscriptsWhere stories live. Discover now