siedemnasty

602 28 62
                                    




Julia

4 lata wcześniej

– Jules, znowu się gapisz!

Moja przyjaciółka szturchnęła mnie w ramię, na tyle nieoczekiwanie, że aż lekko podskoczyłam. Oderwałam wzrok od bruneta i momentalnie przerzuciłam go na rudowłosą.

– Wcale nie – odparłam, chociaż oczywiście miała rację. Znowu się gapiłam.

Peggy przewróciła oczami.

– Po prostu podejdź do niego i z nim porozmawiaj – rzuciła. – Kochasz się w nim od pierwszej klasy podstawówki, a w takim tempie nie zdziałasz nic do emerytury.

Emmett Harris stał sam. Był oparty o ścianę budynku i palił papierosa. Był pierwszą i jedyną osobą w naszym gimnazjum, która to robiła. I to jeszcze na terenie szkoły! Wyglądał, jakby zupełnie nic go nie obchodziło. Odchylał lekko głowę do tyłu, wypuszczając z płuc chmury białego dymu. Od samego patrzenia na niego momentalnie robiło mi się gorąco, a nogi miałam jak z waty. Niby jak miałam z nim porozmawiać? Jestem pewna, że nagle zabrakłoby mi języka w gębie, i nie byłabym w stanie wykrztusić z siebie choć jednego słowa. Tylko bym się przed nim ośmieszyła.

W zasadzie to naprawdę powinnam przestać się gapić. A więc wbiłam wzrok w swoje nowiutkie, zielone trampki o jaskraworóżowych sznurówkach. To było tylko niewinne, nic nieznaczące zauroczenie. Przecież w głębi duszy wiedziałam, że ktoś taki jak on nigdy by nawet na mnie nie spojrzał.

– Idzie! – Rudowłosa szepnęła mi do ucha. – Tylko zachowuj się naturalnie.

Z przerażeniem podniosłam wzrok i zdałam sobie sprawę, że Emmett faktycznie szedł teraz w naszą stronę. Co więcej, patrzył prosto na mnie. Momentalnie oblałam się zimnym potem i zastygłam w miejscu. Był już co raz bliżej, a ja nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Peggy wykonywała obok mnie jakieś bliżej nieokreślone gesty, ale nie byłam w stanie nawet o tym myśleć. Wszystko, co nas otaczało, w pewnym momencie ucichło, a ja słyszałam tylko głośne bicie swojego serca. Przełknęłam ślinę.

Zatrzymał się kilka kroków od nas. Włożył ręce do kieszeni luźnej, czarnej bluzy z kapturem. Uśmiechnął się, unosząc ku górze tylko jeden kącik ust. Moje serce, które jeszcze przed chwilą biło w przyspieszonym tempie, na chwilę się zatrzymało.

– Co tam? – rzucił.

– Ale gdzie? – wykaszlnęłam.

Spanikowana spojrzałam na moją przyjaciółkę, która teraz patrzyła na mnie z zażenowaniem. I dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę z absurdu wypowiedzianych przeze mnie słów. Byłam pewna, że zaczęłam robić się czerwona.

Emmett przechylił lekko głowę w prawo, a jego uśmiech się poszerzył. Jednocześnie zmarszczył brwi. Nie patrzył na mnie z politowaniem; wyglądał tylko na nieco zmieszanego.

– Nic specjalnego – wcięła moja przyjaciółka, uprzednio niezauważalnie szturchając mnie łokciem w żebra. – A u ciebie?

– Nudy – odparł obojętnie. Mówił do Peggy, ale miałam wrażenie, że cały czas patrzył w moją stronę. Ja jednak byłam zbyt zajęta doprowadzaniem się do porządku, by wtedy o tym myśleć. Albo żeby w ogóle cokolwiek z siebie wykrztusić. – Julia, prawda?

O. Mój. Boże.

Pieprzony Emmett Harris znał moje imię.

W przeciągu ostatnich 8 lat rozmawialiśmy zaledwie kilka razy. Poznaliśmy się pierwszego dnia szkoły, kiedy to skutecznie udało mu się pobić kilkoro uczniów, którzy się ze mnie nabijali. Od tamtego momentu nikt nie odważył się nawet krzywo spojrzeć w moją stronę, a Emmett zaczął być postrzegany jako klasowy łobuz. Tamtego dnia niemalże wyrzucili go ze szkoły.

TranscriptsOù les histoires vivent. Découvrez maintenant