dwunasty

661 28 38
                                    

Julia

Czuję to każdym centymetrem mojego ciała.

Jego dłoń na moim policzku. Jego spojrzenie, pełne czułości, co chwilę przeskakujące z moich oczu na moje usta. Ciepło jego ciała, które jest odczuwalne pomimo dzielących nas kilku warstw ubrań.

Marzyłam o tym momencie bardzo długi czas. Wyobrażałam sobie moment, w którym w końcu to się wydarzy. Zastanawiałam się, w jaki sposób bym się zachowała. Ale teraz, kiedy to dzieje się naprawdę, nie jestem w stanie nawet się poruszyć. Zastygam w miejscu, sparaliżowana strachem, ale też jakąś dziwną ekscytacją.

On za to wygląda na zdeterminowanego. Kciukiem prawej dłoni delikatnie głaszcze skórę na moim policzku, co wywołuje u mnie przyjemny dreszcz. W jego spojrzeniu nie widzę zawahania; da się jednak zauważyć, że próbuje odczytać moje emocje. Jakby czekał na jakiś gest, przyzwolenie, żeby móc mnie pocałować. Jakby obawiał się, że jednym niewłaściwym ruchem może mnie odstraszyć.

Chcę mu pokazać, że czuję się przy nim bezpiecznie. Zbieram więc w sobie odwagę i decyduję się złapać go za drugą dłoń. Delikatnie ją ściskam, a on przekręca nadgarstek i splata nasze palce. Nagle moją uwagę przyciąga mała, podłużna blizna, umiejscowiona pomiędzy jego kciukiem a palcem wskazującym.

Od razu ją poznaję.


785 dni wcześniej; półtora miesiąca przed wyjazdem


Leżeliśmy na piasku, śmiejąc się zdecydowanie za głośno. Kilka osób zdążyło odwrócić się w naszą stronę, rzucając nam dezaprobujące spojrzenie. Ale w ogóle nas to nie obchodziło. Chichotałam już tak długo, że zaczął boleć mnie brzuch, ale wcale nie miałam ochoty przestawać.

Przekręciłam się w jego stronę. Zauważyłam, że intensywnie mi się przygląda.

– Co? – zapytałam rozbawiona.

– Twoja czapka – odpowiedział z tajemniczym uśmiechem. – Ładna.

Rzuciłam mu podejrzliwe spojrzenie. Ostatnim razem, kiedy sprawdzałam, nie było w niej nic wyjątkowego - to była zwykła, różowa czapka z puchatym pomponem.

Zanim zdążyłam się zorientować, co tak właściwie się dzieje, w ułamku sekundy zdjął ją z mojej głowy. Przyglądałam mu się w osłupieniu. Założył czapkę na swoją głowę, naciągając ją na uszy, i uśmiechał się głupkowato.

– Emmett, przypomnij mi, ile ty masz lat?

Na te słowa spojrzał na mnie z udawaną urazą. Wyglądał teraz trochę jak naburmuszony chłopczyk, któremu ktoś nie chciał kupić lizaka. Mimowolnie parsknęłam śmiechem.

– Dobra, oddawaj, zimno mi w uszy.

Rzucił mi wyzywające spojrzenie.

– Sama ją sobie weź.

Wyciągnęłam rękę w jego stronę, żeby zdjąć mu czapkę z głowy, ale on gwałtownie się ode mnie odsunął. Spojrzałam na niego, unosząc jedną z brwi do góry. W pewnym momencie wstał i zaczął uciekać.

–  Serio?! – wykrzyknęłam, ale po chwili sama podniosłam się i zaczęłam go gonić. Zdjął czapkę z głowy i zaczął nią wymachiwać, najwyraźniej próbując mnie zmotywować. Ale już po chwili okazałam się być szybsza. Może i nie byłam jakoś za bardzo usportowiona, ale on miał fatalną kondycję. Dobiegłam do niego i złapałam za różową czapkę, próbując wyrwać mu ją z rąk. Podniósł rękę do góry, tak, żebym nie mogła jej dosięgnąć. Dwumetrowy dupek. Przez chwilę szarpaliśmy się, aż w końcu dał za wygraną, i wyciągnął w moją stronę rękę ze skradzionym przedmiotem, w dalszym ciągu ciężko oddychając.

TranscriptsWhere stories live. Discover now