-Jesteś pewien, że to dobre miejsce spotkania? – pytam, kiedy wraz z Megatronem zbliżamy się do Areny Kaon. Mech ani na moment nie odwraca wzroku od Koloseum, a przez to, jaki jest spięty, zgaduję, że to miejsce przywołuje wiele niechcianych wspomnień. Ja sama nie tak dawno temu chciałam poświęcić się karierze gladiatora, udowodnić w ten sposób ojcu, że jestem od niego lepsza. I nieważne, co się wydarzyło przez cały ten czas, nie żałuję decyzji, jaką podjęłam.
Aż strach pomyśleć, kim bym się stała, gdybym całkowicie się od wszystkich odcięła...
-To tu – odpowiada po chwili Megs – To tutaj wszystko się zaczęło. Tu narodziła się myśl o wolności... tu poznałem Oriona Paxa. I to właśnie tutaj stworzyłem potwora, z jakim przyjdzie ci się dziś zmierzyć.
Wiem, że czuje się winny. Tak właściwie, mam wrażenie, że poczucie winy nie opuszczało go ani na moment przez cały ten czas, jaki spędził z nami na Lost Light. Te ciągłe próby zadośćuczynienia, zamaskowania jego złych czynów dobrymi... To nie tak, że ja jestem święta. Doskonale zdaję sobie sprawę z błędów, jakie popełniłam i tych wszystkich straszliwych uczynków, jakich się dopuściłam. Ale w pewnym momencie wszyscy musimy sobie uświadomić, że przeszłości nie zmienimy. Nie przywrócę życia tym, którym je odebrałam ani tym, którzy je przeze mnie stracili. I to w porządku, jeśli nie będę się za to obwiniać do końca moich dni. Muszę po prostu żyć dalej, i tym razem zrobić więcej dobrego niż złego.
A to, co teraz robię? Nie próbuję w ten sposób zadośćuczynić. Zabiję Tarna, bo na to zasłużył.
I właśnie tego chcę.
-Wiem, że cię zawiodłem – wyznaje nagle, zatrzymując się w miejscu. Ja także staję i odwracam się za siebie, zerkając na niego pytająco – Zawiodłem was obie. I nie mam pojęcia jak, ani czy kiedykolwiek uda mi się ci to wynagrodzić, ale wiedz, że gdybym tylko mógł zmienić przeszłość... byłbym lepszym ojcem. Takim, na jakiego zasługiwałyście.
-Eh, przerabialiśmy już przecież tę rozmowę – przypominam mu, rozkładając ręce w geście bezsilności – Co mam ci jeszcze powiedzieć? Nikt nie jest idealny. Wszyscy popełniamy błędy. A ty... ty przynamniej przy mnie byłeś. W najgorszych chwilach. Kiedy mama nas zostawiła...
To naprawdę nie jest dobry moment na tę rozmowę. Powinnam się teraz skupić, przygotować do walki, a w szczególności zrobić jakąś szybką rozgrzewkę i wypróbować to nowe cudeńko, jakie w pośpiechu zamontował mi Brainstorm. Gołą optyką go nie widać, ale ja czuję zmianę, moja ręka wydaje się wręcz cięższa i z pewnością będę musiała się do tego przyzwyczaić, więc trochę do kitu, że nie mam na to więcej czasu, ale – jak to mówią na Ziemi – jak się nie ma, co się lubi, czy jakoś tak.
-Nie jesteś już tą samą osobą – oznajmiam stanowczo, patrząc prosto w optyki ojca. Oboje musimy być zwarci i gotowi, by w porę zareagować, jeśli D.J.D. zdecyduje się złamać warunki umowy – I, jasne, nadal jestem na ciebie trochę zła za to wszystko, co stało się w przeszłości, ale... to już nie ty. I to nie moja przeszłość. Dlatego wolę skupić się na tym, co jeszcze przed nami i nie traktować cię jak wroga, tylko ojca. Sam przyznaj, nie wydaje ci się to lepszą opcją niż ciągłe rozpamiętywanie przeszłości? – pytam, chwytając go za dłoń, a wtedy na twarzy mecha pojawia się delikatny uśmiech.
-Tak – mówi ściszonym głosem – To znacznie lepsza opcja.
Wiem, że nie mamy wiele czasu, ale postanawiam poświęcić jeszcze ten jeden minicykl i wtulam się w ojca. Ten przez pierwszą chwilę jest całkiem sparaliżowany, ale zaraz potem obejmuje mnie jedną ręką w pasie, a drugą głaska po głowie. I to wystarczy, byśmy oboje zyskali siłę potrzebną na to, co jeszcze przed nami. Dlatego, kiedy ostatecznie oddalamy się od siebie, wkraczamy na Arenę pewnym siebie krokiem, z przekonaniem, że opuścimy to miejsce jako zwycięscy.
VOCÊ ESTÁ LENDO
LOST LIGHT
FanficAce Pax nigdy nie potrafił usiedzieć długo w jednym miejscu, nawet kiedy była nim jego rodzima planeta, o którą zacięcie walczył przez tyle czasu. Nic więc dziwnego, że kiedy nadarzyła mu się szansa na wyruszenie w kosmos, nie zastanawiał się zbyt d...