23 | UNSTOPPED AND UNSTOPPABLE

85 3 20
                                    

Cyclonus pędził tak szybko, jak tylko mógł, jednakże mimo to nie mógł pozbyć się swojego ogona. Optimus Prime – choć Tetrahexianin nie był pewien, czy to w ogóle jest prawdziwy Optimus Prime – leciał tuż za nim i praktycznie non stop posyłał w stronę ściganego mecha długie serie pocisków ze swojego miniguna, które z biegiem czasu stawały się dla Cyclonusa coraz trudniejsze do uniknięcia. Ciągłe uniki wykańczały Tetrahexianina fizycznie, a ta ciążąca na jego ramionach odpowiedzialność za przekazanie Autobotom wieści o Ace'ie męczyła go też psychicznie. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie mech oberwał w prawe skrzydło, przez co zrobił ostry skręt i kilka niekontrolowanych korkociągów, jednak ostatecznie udało mu się naprostować tor lotu, zacisnąć mocno zęby, ignorując ból, i wrócić do wykonywania powierzonego mu przez Paxa zadania. Niestety ten pojedynczy poślizg mecha wystarczył, by Prime zmniejszył odległość od swojego celu, i nim Cyclonus miał szansę zareagować, przeciwnik pochwycił jego skrzydła tak mocno, że zrobił w nich wgniecenia, po czym oboje zaczęli spadać ku ziemi. Chcąc nieco wyrównać szanse, Tetrahexianin prędko transformował się, a następnie sięgnął po swój miecz, i w chwili, kiedy Optimus próbował odlecieć, przeciął nim silnik jego jetpacka.

Prime – przeważając Cyclonusa swoim ciężarem – runąłziemię jako pierwszy, tym samym unosząc w powietrze całe pokłady pustynnego piachu. Tetrahexianin spotkał się z ziemią niedługo potem, jednakże jego lądowanie był znacznie bardziej „finezyjne" – kiedy tylko jego stopy dotknęły gruntu, odbił się od niego, zrobił fikołka w powietrzu i na powrót wylądował na zgiętych kolanach, w dłoni już trzymając miecz, gotowy do walki.

-Opór jest bezcelowy – stwierdził Optimus, podnosząc się z ziemi, po czym także sięgnął po swój miecz i wycelował nim w przeciwnika, uśmiechając się tak, jakby już wygrał – Nie zdołasz powstrzymać tego, co ma się wydarzyć.

-Być może – odparł Cyclonus, przyjmując podobną pozę do tej Prime'a – Ale nie zamierzam już uciekać od walki, jeśli mo

gę w ten sposób uratować komuś życie.

Optimus zaatakował jako pierwszy – pchnął miecz do przodu, próbując przedziurawić nim pierś Tetrahexianina, jednak ten prędko zablokował ostrze swoim własnym i odbił je, następnie samemu wykonując cięcie od góry. Prime nie pozostawał mu dłużny i także odbił atak mecha, w dodatku z taką siłą, że Cyclonus musiał cofnąć się o parę kroków. Przeciwnicy rozpoczęli szermierski pojedynek, który – jak się wydawał – był niesprawiedliwy, bo w końcu kto mógł wygrać starcie z samym Primem? Tetrahexianin jednak nigdy nie był szczególnie wierzący i uważał, że jakikolwiek tytuł – czy ten nadany przez Wysoką Radę, czy przez samego Primusa – sam w sobie nie jest nic wart. Liczą się umiejętności i wewnętrzna siła danej osoby, a akurat tego mu nie brakowało. Miał za sobą miliony lat ćwiczeń, które przez jego pustelniczy styl życia może i rzadko bywały przydatne, ale pozwoliły mu wyjść cało z niejednego starcia. Tak, Optimus walczył praktycznie non stop przez całe cztery miliony lat, jednak teraz – w tej właśnie chwili – nie był sobą, i Cyclonus to dostrzegał. Prime przypominał mu bardziej marionetkę, którą jej rozzłoszczony właściciel miota na prawo i lewo, wykorzystując do tego jedynie siłę zamiast rozwagę.

I to właśnie dawało Tetrahexianinowi pewną przewagę.

...a przynajmniej tak się mu zdawało. Bowiem czym dłużej walka trwała, tym bardziej wykańczała Cyclonusa, czego niestety nie można było powiedzieć o Optimusie. Mech był praktycznie niewzruszony wszelkimi ciosami i zamachami jego przeciwnika, każdy z nich odpierał z tą samą siłą i agresją, jak gdyby dla niego czas stanął. Tetrahexianin nie był głupi – rozumiał, że nie będzie w stanie ciągnąć tego w nieskończoność i musi obmyślić jakąś nową strategię. Był dość mocno poobijany i nie miał pewności, czy uda mu się polecieć, a nawet jeśli, ile zajmie mu podróż. Ace był w końcu ranny, potrzebował natychmiastowej pomocy, a dotarcie tu w pełni sił już i tak trwało sporo czasu, więc...

LOST LIGHTWhere stories live. Discover now