22 | FLAME KEEPER

117 5 19
                                    


Kiedy docieramy z powrotem do naszej bazy operacji, wszyscy są już w pełnej gotowości, z odbezpieczonymi blasterami – no oczywiście poza Megatronem – i wzrokiem utkwionym w niebo, oczekując przybycia intruza. Optimus nie wyjaśnił mi jeszcze z kim dokładnie mamy do czynienia, ale po jego wyrazie twarzy mogę śmiało stwierdzić, że – ktokolwiek to jest – nie będzie łatwo go pokonać.

-Tam! – woła nagle Knock Out, palcem wskazując na widoczny w oddali, niewyraźny, ciemny kształt na niebie, który z każdym kolejnym nanocyklem coraz to bardziej zbliża się do nas. Początkowo nie jestem w stanie stwierdzić, co to dokładnie jest, jednak już po chwili rozpoznaję w nim cybertroński odrzutowiec, bardzo podobny do tego, który niegdyś był alt modem Megatrona, jednak – jak już wkrótce mam szansę się przekonać – znacznie większy, z dłuższymi, a węższymi skrzydłami, i sporych rozmiarów blasterem na tyłach.

Blasterem, który właśnie się ładuje...

-Na bok! – nakazuję ostro, a wszyscy posłusznie odskakujemy na boki, by uchylić się przed pociskiem, który moment później uderza w miejsce, w jakim przed chwilą staliśmy, i to z taką siłą, że potężna fala energii popycha mnie do przodu i przy okazji niszczy kilka drzew. Turlam się parę razy po ziemi aż w końcu zatrzymuję o wystający pień, trochę go nadłamując.

Z racji na to, że teraz stanowczo nie ma czasu na odpoczynek, już po chwili podnoszę się z ziemi, ponownie odbezpieczam blaster, i odwracam się w stronę stojącego już na własnych nogach przeciwnika, momentalnie żałując, że nie poprosiłem Blackstar, żeby załatwiła mi nowy miecz...

Teraz z pewnością by mi się taki przydał.

Nie mam pojęcia, kim jest nasz tajemniczy gość, ale mogę śmiało stwierdzić, że to prawdziwy gigant, swoją wielkością przewyższający tak Megatrona, jak i nawet Optimusa. Ma fioletowo-czarny lakier z żółtymi wstawkami, jaskrawoczerwone optyki i gigantyczny hełm, który przypomina mi trochę puszkę po jakiś napoju, przez co też ujmuje nieznajomemu ciut grozy. Początkowo nigdzie nie mogę dostrzec tego blastera, którym o mało nas przed chwilą nie pozabijał, ale w końcu udaje mi się wypatrzeć jego część za plecami mecha.

Dobrze. To znaczy, że będzie musiał po niego sięgnąć, a to z kolei daje nam szansę do ataku.

-To niemożliwe...

Słysząc nagle zszokowany głos Cyclonusa, odwracam się w jego stronę i zauważam, że Tetrahexianin wydaje się rozpoznawać tego tajemniczego jegomościa, a w dodatku – co dziwi mnie najbardziej – nawet się go obawiać. Spoglądam po kolei po reszcie zespołu, i jak się okazuje, nie on jeden ma takie właśnie odczucia... Optimus jest cały spięty i nie spuszcza wzroku z intruza ani na moment, Windblade wygląda tak, jakby zobaczyła ducha, a na twarzy Megatrona maluje się mieszanka podziwu i respektu. Wszyscy jednak – włącznie z naszym gościem – milczą, co zaczyna robić się trochę wkurzające, dlatego ostatecznie jako pierwszy zabieram głos:

-Czy ktoś mógłby łaskawie wyjaśnić, kim jest puszkogłowy? – proszę, ruchem głowy wskazując na nieznajomego, któremu chyba niespecjalnie spodobał się ten nowy przydomek, bo momentalnie obrzuca mnie srogim spojrzeniem.

-Nie wiesz, kim ja jestem? – pyta chrypliwym, mrożącym energon w przewodach głosem i zbliża się do mnie o krok – Jak śmiesz nie wiedzieć, kim ja jestem! – wrzeszczy, a mnie mimowolnie przechodzi dreszcz – To ja wygnałem Siewcę Chaosu z naszej planety, ja walczyłem w imię tych, którzy później odwrócili się ode mnie! To mnie nazwano Upadłym, a jednak teraz to ja powstaję!

...Upadłym? Ale chyba nie tym Upadłym, prawda? To przecież... to niemożliwe. Pierwszych Trzynastu Prime'ów już dawno zginęło, całe miliony lat temu. Jakim cudem niby przeżył tak długo? I – co ważniejsze – jeśli to naprawdę on, co tutaj robi?

LOST LIGHTWhere stories live. Discover now