15 | THROUGH THE LOOKING GLASS

68 5 14
                                    


Jeden megacykl – dosłownie tyle zajmuje Brainstormowi skonstruowanie sprawnego urządzenia do teleportacji międzywymiarowej. Nie wiem, czy już to mówiłem, ale jego geniusz chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, ale jeśli nie, to mówię to teraz – jego geniusz chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Prawdę powiedziawszy, teraz naprawdę ciężko stwierdzić, czy to Perceptor faktycznie jest najmądrzejszym Autobotem wszechczasów, bo ma całkiem sporą konkurencję, ale obstawiam, że gdyby tylko Percy puścił czasem wodze fantazji – co chyba w jego wypadku niestety nie jest możliwe – pewnie też wpadałby na tak niespotykane, wręcz abstrakcyjne pomysły.

Na tę chwilę nie wiem jak działa maszyna, bo nawet jej jeszcze nie widziałem. Brainstorm dosłownie wpadł do mojego pokoju, akurat kiedy próbowałem usnąć – o mało nie tracąc przy tym głowy przez nagłą interwencję Drifta, który myślał, że ktoś nas atakuje – i oznajmił, że skończył i że już mogę zacząć szukać chętnych do międzywymiarowej podróży, co z kolei skutkowało tym, że musiałem jeszcze wprowadzić w temat współlokatora. Nie mówiłem ani jemu, ani nikomu innego o tym wszystkim, bo nie miałem pojęcia, czy w ogóle uda się stworzyć to urządzenie i czy będzie ono działać, a już w szczególności dlatego, że nie chciałem dawać nikomu złudnej nadziei. Tak naprawdę nie mam pojęcia, czy uda nam się znaleźć świat, w którym Rewind nie ma swojego Chromedome'a, ani czy mech będzie chciał z nami wrócić, porzucić całe swoje życie tylko dla tej jednej osoby – choć nie ma co się oszukiwać, że jeśli gdzieś tam faktycznie jest Rewind, który stracił Domeya... raczej nie odmówi szansie pojednania się z ukochanym. Oni są po prostu dla siebie stworzeni.

Kiedy już Drift dowiedział się, na czym polega plan, oczywiście chciał wziąć udział w tych dziwacznych poszukiwaniach, jednak musiałem mu odmówić, bo póki Magnus leży w skrzydle szpitalnym, na pokładzie musi być ktoś, kto zajmie się wszystkim pod moją nieobecność, a nikomu nie ufam w tej kwestii bardziej niż jemu. No i też oczywiście stanowisko zobowiązuje, ale to mniej ważne. Sęk w tym, że musiałem znaleźć jakąś niewielką grupkę śmiałków którą zabrałbym ze sobą na podróż w nieznane i choć w teorii nie powinno być to trudne, praktycznie sprawa miała się trochę inaczej. Musiałem przemyśleć, kto w ogóle zdoła pogodzić się z myślą, że istnieje coś takiego jak multiwersum, a czyj mózg po prostu się sfajczy, kiedy tylko usłyszy tę nazwę albo jakie umiejętności mogą się przydać, a jakie nie. Była też rzecz jasna kwestia tego, kto w ogóle zechce mieć ze mną cokolwiek do czynienia, a ostatecznie wybór padł na Knock Outa – nie chciałem krakać, ale jednak dobrze mieć medyka w zespole – i Nauticę, która jako mechanik kwantowy powinna przyjąć wieść o wielu równoległych światach bez większego problemu. Po głębszych przemyśleniach uznałem też, że lepiej będzie, jeśli zabiorę też Megatrona, bo pozostawienie go na statku pełnym Autobotów, które szczerze życzą mu śmierci – w tym i Infinity – jest zbyt ryzykowne i po prostu lepiej mieć go na optyce.

Zwołuję wszystkich do pracowni Brainstorma, po Megsa wybieram się osobiście, a kiedy już docieramy na miejsce, inżynier wyjaśnia całe zjawisko wieloświatów – nie pomijając też wzmianki o dwóch rzeczywistościach, które ja sam stworzyłem – i wprowadza wszystkich niewtajemniczonych w nasz pseudo plan. Mówię „pseudo", bo jest to bardziej zbiór celów, które być może uda nam się spełnić, ale tak naprawdę nie jest to nic pewnego. Po pierwsze: musimy w ogóle przeżyć podróż międzywymiarową, bo – zważywszy na to, że my pierwsi w ogóle czegoś takiego dokonamy – nie da się przewidzieć, jak nasze ciała zareagują na taki typ teleportacji, a przerzucenie jakiegoś losowego narzędzia z naszego świata do innego i jego powrót w jednym kawałku, jakoś niespecjalnie zapewnia mnie co do bezpieczeństwa tegoż transportu. Po drugie: trzeba znaleźć świat, w którym będzie Rewind. Co prawda Brainstorm ma ustawić teleporter tak, żeby był wyczulony na sygnaturę archiwisty, ale tak naprawdę też nikt z nas nie wie, czy to aby na pewno zadziała. Po trzecie: jeśli już znajdziemy Rewinda, musimy rozeznać się w sytuacji i – gdyby był chętny wrócić z nami – zabrać go z powrotem. Niby nic, ale jednak istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie wyjdziemy z tego żywo, dlatego też, kiedy już Brainstorm kończy swój wykład, staję przed wszystkimi i otwarcie ich pytam:

LOST LIGHTTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang