09 | SINS OF THE WRECKERS

76 5 3
                                    


-Naprawdę nikt nie zamierza się ze mną przywitać? – zapytał z lekką nutką zawodu Impactor, rozkładając ręce tak, jakby tylko czekał, aż któreś z nas rzuci mu się w objęcia. Zamiast tego posłałam mu wrogie spojrzenie i instynktownie zacisnęłam pięści. Wolałam być gotowa, na wypadek gdyby zirytował mnie na tyle, bym chciała mu przyłożyć – No weźcie; całe miliony lat się nie widzieliśmy! Whirl? Percy? Blackstar... niezła ta nowa stylówa – przyznał, puszczając mi optykę – Ale czy ty ostatnio nie byłaś przypadkiem martwa?

...stanowczo nie miałam do niego cierpliwości.

-Twoje informacje są mocno przestarzałe – warknęłam na niego, podchodząc bliżej mecha, tak, że teraz dzieliły nas tylko centymetry. Mimo że byłam on niego niższa, przez co to on patrzył na mnie z góry, robiłam wszystko, żeby wyglądać na pewną siebie i stanowczą. Chciałam mieć nad nim przewagę i on musiał o tym wiedzieć – Ale sporą część wojny spędziłeś w tej puszce, więc chyba nie mogę od ciebie zbyt wiele wymagać – posłałam mu wredny uśmiech, na co Impactor tylko zaśmiał się pod nosem.

-Nadal masz cięty język. Dobrze wiedzieć, że przynajmniej pod tym względem się nie zmieniłaś.

-Wciąż mogłabym ci bezproblemowo dokopać, więc to też możesz dodać do listy.

-Wciąż? – prychnął drwiąco – Jeśli dobrze pamiętam, a problemów z pamięcią to ja jeszcze nie mam, ani razu nie udało ci się mnie...

-To chyba nie jest czas na takie rozmowy – stwierdził nagle Perceptor, wbijając się pomiędzy naszą dwójkę i jednocześnie pewnie kończąc naszą bójkę, zanim ta w ogóle się rozpoczęła. Bo, przyznaję bez bicia, strasznie miałam ochotę mu wtedy przywalić – Impactorze, może mógłbyś nam wyjaśnić co się tutaj dokładnie sta...

-Impactor?! – głośne spostrzeżenie Ultra Magnusa, dochodzące zza moich pleców nie pozwoliło Percy'emu skończyć. Odwróciłam się w stronę, skąd pochodził głos Komandora, i ujrzałam go w drzwiach, a zaraz za nim stała też reszta drużyny, z czego każdy był tak samo zaskoczony spotkaniem naszego byłego lidera – Ze wszystkich Autobotów, które zgasły z ręki Overlorda, akurat ty musiałeś przeżyć... - Magnus ruszył stanowczym krokiem i chyba sam miał wielką ochotę powitać Impactora ręcznie, ale jedno srogie spojrzenie Perceptora starczyło, by Komandor się powstrzymał.

-Czyli rozumiem, że już też mieliście tą nieprzyjemność spotkać nowego naczelnika więzienia? – upewniłam się, jednak Magnus pokręcił przecząco głową.

-Jeszcze nie – odparł za niego Wheeljack, który wraz z Bulkheadem zamykał drzwi do pomieszczenia, żeby nikt przypadkiem nam nie przeszkodził w naszym małym pojednaniu rodzinnym – Ale udało nam się oddzielić jednego cona od reszty jego koleżków i wycisnąć z niego parę informacji. Nie wygląda to dobrze, Star.

-Bo nie jest dobrze – stwierdził Impactor, przepychając się pomiędzy nami i „przypadkowo" trącając mnie w ramię, po czym stanął na środku pomieszczenia, tak by wszyscy dobrze go widzieli i by on mógł widzieć wszystkich – Kiedy Overlord przyleciał tu prawie dwa gigacykle temu, rozpoczęło się prawdziwe piekło. Nie miał co prawda ze sobą wielu żołnierzy, ale on ich nie potrzebował; samodzielnie pokonał Maximusa i podporządkował sobie wszystkich więźniów, a strażników pozamykał w ich celach... jeśli mieli szczęście.

-A co z Maxem? – zapytał z niepokojem Magnus, na co Impactor spuścił wzrok – Nie żyje?

-Tego nie wiem. Ale nie widziałem go już bardzo długo, ostatni raz, kiedy ten świr zabrał go na przesłuchanie jakieś pół gigacykla temu.

LOST LIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz