-Nie otwierałaś drzwi?
-Nie. Gosposia mi nie pozwalała, dlatego to ignorowałam.
-Idź do swojego pokoju. Ja pójdę porozmawiać z nią, w porządku?
-Jasne.- odpowiedziała i zeskoczyła mi z kolan.
~•~
Pov: AgataPrzede mną stał ciemny las, o okropnie i niepokojąco wysokich drzewach.
Rozejrzałam się na boki. Kojarzyłam to miejsce. Zdecydowanie było mi znajome, lecz nieszczególnie bliskie. Chociaż..?
Zakazany Las od kiedy pamiętam cieszył się złą sławą wśród nauczycieli oraz uczniów. Za każdym razem wspominali, aby nasze nogi nie stąpały po leśnej ściółce, akurat tego obszaru. Za dziecka pilnowało się tej zasady, ale z czasem, każdy pozostawiał znudzony opowieściami: ,,W tym lesie jest strasznie" , ,,Może ci się stać krzywda..!" Bla, bla, bla..
Nie wchodziłam tam często, ponieważ instynkt podpowiadał mi, że mimo ciekawych stworzeń i roślin o których na pewno nie było dane mi słyszeć, będą na mnie czekały, nie ciągnęło mnie zainteresowanie.
Zmieniło się to podczas zamordowania Kate. Nie dość, że byłam w tym lesie, to w dodatku zabiłam.
Merlinowi dzięki, że kiedyś nie przywiązano uwagi do poszukiwań w śród uczniów jako klucza..
Wracając, znałam moją lokalizacje, ale po co tu byłam? Fakt, byłam ostatnio w zamku, ale to minęło. To była prawdopodobnie jawa. Nie było innego logicznego wytłumaczenia.
Przecież pamiętałabym o tym, prawda?
Niebezpiecznie czarne i przydługawe, stare sidła krzewów, wyglądały jakby miały zaraz wciągnąć mnie do gąszczu.
A może właśnie chciały to zrobić? Oczywiście, że tak! Cholera jasna!
Krzyknęłam ale gałąź zasłoniła mi usta.
Zamknęłam oczy. Ała, już widziałam te zadrapania na twarzy..
~•~
Zostałam wyrzucona gdzieś na środek polany.
To miejsce też znałam dobrze. Wręcz ZA dobrze..
Podniosłam się łokciach. Mój wzrok nie był wyostrzony jakoś bardzo, ale to i tak nie sprawiało przeszkody w tym, aby ujrzeć trzy, czarne postury postaci.
ÅÄ°MDÄ° OKUDUÄUN
âïžâ³ðŸðâŽðÌðžÌ â¬âŽððŸ||ð¯âŽð â³ð¶ððâŽð⎠âðŸð¹ð¹ð⯠ðð§.2âïž
Genç KurguAgata i Tom dawno zaÅoÅŒyli rodzinÄ, a ich spokojne ÅŒycie nie nawiedzaÅ ÅŒaden kÅopot od dÅuÅŒszego czasu. Jednak, czy spokój trwa wiecznie..? ðŽððð¡ð ð€ðŠð ð§ðð ðððÌšððð ð§ ð ðŠðððððð, ðððð ð€ ðððð€ððð. ðŸð¡ð ð ð¡ðð ððÌ...