Nasze dłonie się zetknęły, co z kolei spowodowało, że lekko się wzdrygnęłam. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Spojrzałam w dół i zauważyłam podłużną ranę na jego dłoni, rozciągającą się od wysokości jego środkowego palca, aż do kciuka. Wyglądała na dosyć głęboką i świeżą.

– Co ci się stało w rękę? – Zapytałam, zakładając czapkę z powrotem na głowę.

Usiedliśmy na zboczu wydmy. Morze było dzisiaj bardzo spokojne, a fale ledwo widoczne. Słońce powoli zachodziło za horyzontem, a niebo miało fioletowy odcień. Było przepięknie. Cieszyłam się, że mogłam z nim tam być.

– To nic takiego – odparł. – Byłem wczoraj u Megan, tej czwartoklasistki. Sprawy trochę wymknęły się spod kontroli i jakimś cudem udało nam się zbić wazon jej rodziców, który podobno kosztował więcej niż moje mieszkanie. Skaleczyłem się, próbując go posklejać.

W jednej sekundzie uśmiech zszedł z mojej twarzy.

–  Sypiasz z Megan? – rzuciłam bez zastanowienia. Po chwili zdałam sobie sprawę, że wymówiłam te słowa z niemałym wyrzutem. Czułam się strasznie skołowana i nie do końca docierało do mnie to, co właśnie powiedział.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

–  Od jakiegoś czasu – odparł po dłuższej chwili, wyraźnie zmieszany.

Poczułam, jak cała krew odpływa mi z twarzy.  W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, chociaż bardzo nie chciałam, żeby cokolwiek zauważył.

– Która godzina? – wydukałam drżącym głosem. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. – Muszę się już zbierać, mam sporo pracy domowej. – Wstałam, otrzepałam się z piasku i ruszyłam w stronę wyjścia z plaży. Byłam już tyłem do niego, więc pozwalałam łzom lecieć swobodnie.

Byłam głupia myśląc, że jestem dla niego kimś więcej, niż tylko kolejną zabawką.

Przez całą drogę szłam zupełnie osłupiona. Dopiero zamykając za sobą drzwi wejściowe w domu poczułam, że nie mogę oddychać. Nagle moje nogi były jak z waty, a ja poczułam się strasznie ciężko. Osunęłam się powoli na podłogę, głośno szlochając. Jednocześnie usilnie starałam się brać głębokie wdechy, ale miałam wrażenie, że wokół mnie nie było powietrza. Czułam mocne bicie mojego serca. Cała się trzęsłam, nie będąc w stanie się uspokoić. Miałam wrażenie, że zaraz umrę.

Ale śmierć nie nadeszła. Zamiast niej nadeszło najgorsze uczucie, jakiego do tamtej pory doświadczyłam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będę doświadczać go z nim częściej. Poniekąd sama się o to prosiłam; w końcu pozwalałam mu traktować się, jak tylko mu się żywnie podobało.


*

Nagle poczucie braku powietrza ogarnia mnie po raz kolejny. W jednej sekundzie uderza mnie cały ból, którego doświadczyłam. Niedbale posklejane serce nie wytrzymuje nacisku i po raz kolejny rozpada się na kawałki.

– Zaczekaj – mówię, delikatnie go od siebie odpychając.

Przez ułamek sekundy wygląda na zmieszanego, a nawet zawiedzionego. Ale po chwili cicho odchrząkuje i przybiera obojętny wyraz twarzy. Puszcza moją rękę i odsuwa się ode mnie. To zaledwie kilka centymetrów, ale dystans pomiędzy nami wydaje się zwiększyć o conajmniej kilometr.

– Emmett, przepraszam, ja... – próbuję brać głębokie wdechy, ale czuję, że znowu zabrakło mi powietrza. Czuję, że to znowu się dzieje. Próbuję więc gorączkowo przypomnieć sobie rady udzielone przez mojego terapeutę. Biorę wdech przez nos, odczekuję trzy sekundy, i przez kolejne pięć wypuszczam powietrze. Pomimo tego cały czas czuję, jakby wokół nas nie było czym oddychać. Nagle przypominam sobie technikę "5-4-3-2-1". Postanawiam jej wypróbować, bo w przeszłości zawsze zdawała się mi pomagać.

TranscriptsUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum