Rozdział piętnasty

133 8 93
                                    

Po korekcie

Powiedzieli że mają mały problem, więc zgarnęłam Maskę Iluzji i teleportowałam się na miejsce.

- Syna porwać żywcem - rozkazałam. Cały batalion dorwał się do Lloyda.

- Mają przewagę! Trzeba cię stąd zabrać! - krzyczała Skylor, odciągając ludzi od chłopaka.

- Nie! Musimy walczyć! - krzyczał. Skylor nieprzejęta najpierw użyła mocy światła, potem szybkości. Pixal zaczęła toczyć walkę o swojego mecha. Ja wbiegłam do środka pomieszczenia, stając do walki z mistrzami energii i bursztynu.

Walczyłam z nimi chwilę, mając przewagę, dopóki córka Chena nie przygniotła mnie. No co za pinda.

- Nya! Wyprowadź stąd Lloyda - krzyczała do Mistrzyni Wody*, szarpiąc się ze mną.

- Wstawaj! - pociągnęła go Nya, pomimo niemych protestów zielonego. Ja dalej szarpałam się z Skylor, dopóki nie skopałam jej z siebie. Już myślałam że zatriumfuję, kiedy nagle wjechał we mnie samochód, a ja jebnęłam w ścianę. Nie no, serio? Chcecie mnie przejechać?

- Moja mama! Musimy jej pomóc! - darł się Lloyd.

- Jesteś najważniejszy! Uciekaj synu! - krzyczała Misako. Się matka roku znalazła. Słyszałam że na początku kariery Lloyda jako ninja nawet nie chciał znać swojej matki, bo za cudowna to ona nie była, a teraz zgrywa taką super mamusię, co odda życie za synalka.

- Zatrzymamy ich! Zabierzcie zielonego w bezpieczne miejsce! - odkrzyknął chyba Karlof i tutaj mnie zaskoczył. Nie tylko ja mówię o Lloydzie po prostu zielony. Samochód zamknął się i wybił dziurę w ścianie.

- Za nimi! - rozkazałam ściągając maskę. Dlaczego sama nie pobiegnę za nimi, skoro w masce dałabym radę? Ponieważ mimo wszystko w starciu z samochodem o możliwościach pieprzonego czołgu nie mam za wiele szans. Jednak nikt za bardzo nie reagował, przez co trochę się wściekłam - ZA NIMI MÓWIĘ!!!

Członkowie gangu w podskokach ruszyli do motorów, aby po chwili na nie wskoczyć. Garmadon wściekł się, było to widać. Swoją mocą zawładnął kolosem, aby ten pogonił za ninja. Cała ziemia się zatrzęsła.

Każdy krok kolosa skutkował niewielkim trzęsieniem ziemi. Ulica była tak pełna trzęsień, jak całe moje życie. Garmadon próbował zgnieść ten nad wyraz szybki czołg, jednak nagle nadleciała machina strzelająca w niego. Rzucił w nią kulą energii, która rozwaliła cały system, sprawiając, że maszyna wylądowała na dachu, na który właśnie wchodziłam. Mój pan stracił kontrolę nad kolosem, a ten, stojąc w bardzo niepewnej pozycji, runął na plecy, jeśli mogę to tak ująć. Violet z Killow'em rzucili się do machiny znajdującej się na dachu.

- Syn... - wyskrzeczał Garmadon. Czy on naprawdę nadal musiał nazywać go synem, kiedy to ja się starałam, a on z nim walczył?

..................................................

Znowu przeszukiwliśmy ulice. Już mnie męczyło szukanie tego zielonego chuja. Ciągle go szukaliśmy i nie mogliśmy znaleźć. Ale uda nam się. Musiałam w to wierzyć.

 Właśnie stałam na dachu Borg Industries. Garmadona od kilku dni prawie że nie widziałam. Było tylko kilka komend w stylu 'Harumi przynieś', 'Harumi podaj', 'Harumi, opowiedz mi co się dzieje' i innych tego typu. Jestem jedyną osobą która w ogóle widziała go w ciągu tego czasu.

- Odkąd zwiał mu syn, przestał się pokazywać - zauważył Killow na naszym małym zebraniu. Dyskutowaliśmy już chwilę o mało istotnych rzeczach, ale zeszło oczywiście na to.

Rejestr zabójstw || Ninjago || LlorumiOnde as histórias ganham vida. Descobre agora