Rozdział dwunasty

120 9 125
                                    

Po korekcie

W mieście cały czas gadali o zielonym i jakiś innych wiadomościowych szmelcach. Wiadomości w Ninjago to od zawsze wielki szajs. My, ignorując wiadomości, wyruszyliśmy z Garmadonem.

Zajechaliśmy do wioski o nieznanej mi nazwie. Widać że mieszkańcy usłyszeli, ponieważ stali przy murach i patrzyli na nas. Garmadona jeszcze nie widzieli, to będzie mała niespodzianka. Schowaliśmy go za naszymi plecami.

- Prości z nas ludzie. Niewiele możemy wam dać - powiedział mężczyzna, który wyszedł nam na spotkanie. Chyba myślą, że chcemy pieniędzy czy czegoś w tym stylu.

- Wasza wioska jest otoczona. Padnij na kolana przed swym nowym cesarzem - oznajmiłam, gdy Garmadon wychodził zza moich pleców.

- O nie, nigdy w życiu! Myślicie że my poddamy się bez walki? Będziemy walczyć do końca! - krzyczał, wymachując marnym mieczykiem, na którym zaciskał obie ręce.

- Ze mną chcecie walczyć? - zaśmiał się Garmadon tym swoim cudownym śmiechem. Znam tylko jeden ładniejszy śmiech. Góra dwa.*

- Ci ludzie nie wiedzą chyba do czego jesteś zdolny, mój panie. Pokaż im. Pokaż całemu Ninjago przed kim ma klęczeć - słuchajcie, Garmadon naprawdę się mnie słuchał. Nie wiem czy to wynik zaklęcia, czy może jego osobistych postanowień, ale nawet mnie to nie interesuje. Na razie skupiałam się na tym że po prostu słucha.

Kamienie zaczęły się unosić i łączyć w coś wielkiego. Nie wiedziałam, co to będzie, ale sam proces tworzenia był zachwycający. Mężczyźnie miecz wypadł z ręki. Odwróciłam się na chwilę. Za nami stał wielki, ale to naprawdę gigantyczny kamienny kolos. Był tak imponujący...

- Prosimy o wybaczenie, wasza wysokość - powiedział człowieczek na kolanach. I tak już było w kilku zjeżdżonych przez nas wioskach. Choć wtedy nie budowaliśmy kolosów. Niektórzy klękali bez przymusu. Przy okazji zwerbowaliśmy jedną osobę, która zareagowała na Garmadona zachwytem, w przeciwieństwie do reszty.

............................................

Zaszliśmy do Ninjago narobić bałaganu. Zawaliliśmy kilka budynków, zmierzając w stronę Borg Industries. Upatrzyliśmy sobie to miejsce na naszą nową bazę. Niszczyliśmy, rzucaliśmy, niszczyliśmy. Właśnie rozkopywaliśmy samochody policji. Sprawiliśmy wrażenie, jakbyśmy chcieli zgnieść komendanta, a potem zawiśliśmy nad nim nogą kolosa.

- Co jest? Co się stało? - pytał oszołomiony.

- Chciał pan zapytać, co się stanie teraz - powiedziałam, dając Garmadonowi dojść do głosu.

- Na kolana, albo zostaną tu gruzy, z których wasze miasto się nie podniesie! - ryknął czteroręki. Policja już miała klęknąć, kiedy...

- Nie tak szybko! - krzyknął czerwony. Cholera, znowu mamy ich na głowie.

- Nie tak szybko? Ten tekst ma przejść do historii? - pytał Mistrz Błyskawic - Jest już taki wyświechtany. Po tylu latach i po tylu bitwach nie wymyśliłeś nic lepszego?

- Ej, chciałem, ale ten wielki co miażdży trochę mnie rozprasza! - odgryzł się Kai. No jak miażdży to miażdży.

- Bo ten wielki chyba usłyszał - próbował ostrzegać swoich towarzyszy Cole. Garmadon walnął w budynek na którym stali ninja. Ups, chyba niebieski spadł. Cholera, jak jemu się coś stanie to ja będę miała kłopoty. Ale pewnie go uratują. Ninja rozbiegli się na wszystkie strony, tymczasem Jay zjeżdżał już na zjeżdżalni lodowej stworzonej przez Zane'a.

Kolos tymczasem wywalił kolejną dziurę. Szedł kawałek, goniąc czarnego ninja, lecz po chwili zapadł się w ziemię, łapiąc linę teoretycznie wysokiego napięcia, jednak nic mu się nie stało. Jednak Jay walnął sporym ładunkiem elektrycznym, przez co stwór cały się zatrząsł. Jednak poza tym nie wpłynęło to na niego.

Rejestr zabójstw || Ninjago || LlorumiWhere stories live. Discover now