Rozdział szósty

172 11 154
                                    

Po korekcie

- Pułapka zastawiona.

Zaczynałam się denerwować. Mister E walczył z Zane'm. Wsadził mu mechanicznego pająka do systemu. Niech nikt mnie nie pyta, skąd taki pomysł, to przez arachnofobię pewnej 'przemiłej' dziewczyny.*

Polecieliśmy do tego kanionu odszukać robota. Ninja spuścili się na linach w dół. Wkrótce opuścili też nosze, aby wciągnąć go na Perłę. Pan E go nie oszczędzał. To chyba dobrze...

Staliśmy koło swego rodzaju metalowego łóżka, na którym położyli swojego przyjaciela. Był podpięty do jakichś dziwnych sprzętów o niewiadomej nazwie i nieznanym mi zastosowaniu.

- I jak to wygląda? - spytał Lloyd. Nie widzisz, że źle, serio? Widać że było tak źle, że chyba gorzej jest już tylko całkowitym zniszczeniem.

- Wszystkie systemy poważnie uszkodzone. Sieć neuronowa i procesory doznały sporego uszczerbku - przynajmniej choć raz zrozumiałam o czym rozmawiali w tematyce technologii i mechaniki. Znaczy, tak mi się wydaje, że dobrze zinterpretowałam ich słowa. Zresztą, czy to ważne?

- Ale go uratujesz? - spytała Nya. Wątpię, żeby było jeszcze co ratować.

- Mogę jedynie podtrzymywać funkcje życiowe - to robot ma jakieś funkcje życiowe poza potrzebą źródła zasilania? - Zane musi zacząć walczyć. Musi się od nowa skonfigurować i zrestartować system.

- A możemy mu jakoś pomóc? - tak, bardzo przejmowałam się jego stanem skoro sama zleciłam wykonanie robota który mu to zrobił.

- Trzeba stąd znikać. Tamci na pewno już na nas polują. W końcu ukradliśmy im dziecko - wyjątkowo sama chcę uciec. Uciec od problemów i martwienia się tym planem.

- Nie bardzo rozumiem, czemu dziecko ma być kluczem - odezwał się Kai. Też nie koniecznie rozumiem, dlaczego tak mówili o małym Wu. Potrzebowaliśmy tylko jego włosa i mapy w którą był owinięty... No właśnie, mapa! Miałam nadzieje że już ją skopiowali, gdyby mój plan się ewentualnie nie powiódł.

- Ja też średnio, ale tak mówili. Mówili że to klucz do trzeciej maski - no tak, o to im chodzi. Z drugiej jednak strony, nadal nie rozumiałam ich logiki. A może nie byli tacy głupi i chcieli to ukryć przed ninją? To niezbyt im wyszło, bo aktualnie ninja sobie o tym plotkowali.

- No trudno, w takim razie trzeba zniknąć i trzymać się jak najdalej od miasta Ninjago - podsumował Lloyd. Sama chcę trzymać się jak najdalej tego miasta.

- Trochę chyba nie w porządku tak zostawić miasto na pastwę losu - powiedział Jay. Mentalność jego siostry, która nawet będąc złolem myśli o swoim świecie i mieszkańcach Piekła.

- Nic się nie stanie, nie martwcie się - a ty niby czemu jesteś pewien? Tam może się właśnie odbywać największa maniana twojego życia, a ty się nawet nie zorientujesz - Poza tym jest w dobrych rękach.

- Ah, niby czyich? - doczepił się Kai. Chłopczyku, daj sobie już spokój.

- A Samuraj X? Kimkolwiek jest... - zasugerowała Nya. W sumie to ona kiedyś obejmowała to stanowisko, nie dziwię się że dużo o tym myślała.

- Kimkolwiek sobie jest, musi nas przez jakiś czas zastąpić - on chyba to robił... Dla mnie. Bo nawet bez jednego członka świetnie obroniliby miasto. A jednak uciekali, bo Lloyd miał takie widzi mi się - Pixal, wytycz nowy kurs. Jak najdalej stąd...

.................................

Siedziałam sobie na łóżku, a ci debile wbili z rozwydrzonym dzieciakiem i kłócili się czemu ryczy.

Rejestr zabójstw || Ninjago || LlorumiWhere stories live. Discover now