Rozdział czwarty

181 11 152
                                    

Po korekcie

Wylądowaliśmy na wodzie, wokół której unosiła się mgła.

- Powiedz mi, tu będziemy się ukrywać? Nie ma jakiegoś, no nie wiem, innego miejsca? - spytałam. Nie wiem czy to taki wybitny pomysł bym była "ukryta" właśnie tutaj.

- Wytrzymasz - w to nie wątpię, chociaż nie uśmiechają mi się noce na moczarach - Tu będziesz bezpieczna. Mamy bazę, ale rzuca się w oczy. Tak będzie lepiej, zaufaj mi. Będziemy sobie latać, bo niezbyt to bezpieczne tak siedzieć w jednym miejscu.

Przeszliśmy kawałek i znowu weszliśmy po tej drabince. Trochę dziwnie się czułam i z pewnością również wyglądałam dziwnie. Miałam na sobie moją koszulkę, którą wydobyłam spod tych wszystkich warstw cesarskiego stroju, stare, czarne jeansy Nyi i o wiele za dużą bluzę Lloyda. Cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

- To jak, Wasza Wysokość? Jak się czujemy na wysokościach? W głowie się nie kręci? - pytał czarny ninja. Jego czerwony kolega stojący obok westchnął z mieszaniną zażenowania i poirytowania. Postanowiłam jednak pominąć tych dwóch pajaców.

- Jestem wam bardzo wdzięczna że się mną zajęliście po tym jak mój dom... Ehh... Jak mi go odebrano i... - to z jednej strony nie było trudne, a z drugiej wymagało tyle energii. Może to dlatego, że miałam ochotę mojej roli powiedzieć żeby się zamknęła i że jest tępa, jak to określa Zuza, jak dzida nienaostrzona.

- Z nami nic ci nie grozi - powiedział z uśmiechem Jay. Jemu już chyba łatwo przychodzi udawanie że on nic nie wie i z niczego nie zdaje sobie sprawy. A może po prostu wie mniej ode mnie?

- Nie jestem w stanie poprzeć Cię w stu procentach - powiedział ten nindroid. W końcu ktoś mądry w tym obłąkanym świecie - Nie wiemy do czego zdolni są Synowie Garmadona.

Oj nie wiecie, kochanieńcy, oj nie wiecie.

- Gorzej! Nic o nich nie wiemy! Zero, pustka! - krzyczał Kai. No niesamowite, bardzo mnie zaskakujecie.

- Poza tym że mają ochotę na wszystkie trzy maski Oni - powiedziała Nya, podchodząc do systemu sterowania czy co to tam jest i wyświetlając zdjęcia Maski Iluzji oraz Maski Zemsty, nie prezentując jedynie Maski Nienawiści z oczywistych względów - I tak się składa, że dwie już sobie przywłaszczyli.

Lloyd podprowadził mnie do tej ich sterowni. O, chyba tak się to nazywa, zresztą nie przywiązywałam do tego nigdy większej uwagi.

- Pixal próbowała zlokalizować też trzecią, ale nic nie znalazła. Jakby tej maski... Jakby jej nie było - maska jest, ale to wy jesteście głupcami i jej nie widzicie.

- Musimy się dowiedzieć, kto za tym wszystkim stoi. W końcu każda banda ma swojego szefa - podsumował zielony. Oj, biedulku, ktoś kto za tym stoi jest teraz koło ciebie. Właśnie uśmiechasz się do niego głupio i ciągle jąkasz w jego towarzystwie. Chyba jeszcze Jay chciał coś dodać, ale jakby się zmieszał i zamilkł. Klauzula poufności, że tak powiem. Jednak odwróciłam głowę, patrząc na panel sterowania i spostrzegłam...*

- Ja przepraszam, ale czy to... Bielizna? - trochę chciało mi się śmieć, ale postanowiłam zachować resztkę powagi. Ale widać, że Jay ma ten sam nawyk co jego siostra, rozrzucanie ciuchów na wszystkie strony. U niej to nie dziwne znaleźć w pokoju wielki kopiec ubrań czy stanik leżący na środku. Jednak prawie że na mnie wleciał, wyrywając mi przedmiot i chowając go za plecami.

- No... No-no... Zazwyczaj mamy tu porządek, ale że nasz wielki wódz zaginął... Cole zostawił - zaczął się nerwowo śmiać i tłumaczyć. Przeurocze.

Rejestr zabójstw || Ninjago || LlorumiWhere stories live. Discover now