Rozdział czterdziesty szósty

78 10 1
                                    

Minął miesiąc, a w domu wcale nie było tak spokojnie jak chcieli. Ann nie sypiała dobrze. Codzień budziła się ze łzami w oczach, słyszała dziwne dźwięki i zatrzaskiwała się w domowych pomieszczeniach. Teodora to coraz bardziej martwiło. Umieścił w pokojach kamery by dowiedzieć się co się dzieje z jego ukochaną.

Dobiegły go hałasy z piętra, więc szybko pobiegł na górę. Drzwi się otworzyły, a przed nim stała zapłakana Black.
- Anka już dobrze - przytulił ją i wyciągnął nagranie z kamery.
- Nie chcę tu być, Teo, mam już dość, pozbądźmy się go, błagam - łzy leciały jej strumieniami.

Zeszli na dół. Dziewczyna położyła się na kanapie i momentalnie zasnęła, a on usiadł w fotelu i włączył nagranie.

- Dlaczego mnie zamknąłeś? - pytała nastolatka.
- Chciałbym żebyś zginęła, ale szkoda mi tego chłopca. Jego ojciec w zaświatach by się na mnie zemścił - odparł duch.
- Otwórz te pieprzone drzwi - była przerażona.
- Nie zrobię tego, Ann. Skrzywdziłaś mnie. Teraz ja muszę skrzywdzić ciebie - pomimo że Viktor był największym przekleństwem tego domu, jego też bolał fakt, że rani córkę swojej ulubionej kuzynki.
- Proszę... to boli - stwierdziła. - Dlaczego nie możesz mi odpuścić?
- Dlaczego cię to boli?
- Nie chcę by mały wychowywał się w opętanym złymi duchami domu - odparła ze łzami w oczach.

- Mały? - Teo nie dowierzał w to co właśnie usłyszał.
- Przepraszam, że dowiadujesz się w ten sposób - przez ścianę przeszła Marilyn, a Teodor podskoczył w fotelu.
- Pani nie straszy - złapał się za serce.
- Sorry młody - odparła. - Końcówka drugiego miesiąca gdybyś pytał - dodała i znikła.
- Będę ojcem? - spojrzał tępo w ścianę.
- Niespodzianka? - rzuciła niepewnie przebudzając się.
- Czemu mi nie mówiłaś? - spytał.
- Bałam się - odrzekła.
- Nie zostawię cię z tym - stwierdził i usiadł obok niej. - Skąd wiesz, że to będzie syn?
- Tak czuję. Szkoda, że jesteśmy z tym sami - głos lekko jej się podłamał.
- Fakt, twojemu "ojcu" nie powiemy, mój też lepiej niech nie wie - zaczął myśleć o sytuacji.
- Kto nam może pomóc? - spytała.
- Sami damy radę - pocałował ją w czoło i odszedł by odpoczęła.

Liczył na to, że Viktor da dziewczynie spokój, ale mimo wszystko postanowił z nim porozmawiać. Wszedł na piętro i stanął na środku przedpokoju.
- Wiem, że tu jesteś, Dimitrov - warknął, a duch mu się ukazał.
- O cześć młody - lekko się przestraszył. Bułgar okropnie bał się ojca Notta.
- Możesz się odwalić ode mnie i od Ann? Albo chociaż jej nie gnębić i dać jej tu w spokoju żyć? - spytał z wyrzutem.
- Niby mogę, ale nie wiem czy chcę - zamyślił się.
- Do jasnej cholery, zostaw moją dziewczynę i syna, bo zawołam ojca - zagroził.
- Obejdzie się bez fatygowania Anthony'ego - wywrócił oczami. - Odpuszczę wam.
- Nie można było tak od razu? Następnym razem się nie będę z tobą pieprzył tylko od razu ojca zawołam - stwierdził i odszedł.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WWhere stories live. Discover now