Rozdział ósmy

241 25 10
                                    

Po pierwszym wyzwaniu emocje zaczęły opadać. Anne mimo to nadal była czujna. To było wręcz niemożliwe, by bracia jej przyjaciółki dali jej spokój. Siedziała razem z Luną w pokoju wspólnym i czekały na młodą Lupin. Gdy przejście do pokoju w końcu się otworzyło, trzynastolatki spojrzały w tamtą stronę.
- Wróciłam i przyprowadziłam Ricka, Gin i Des z resztą! - rzuciła się na fotel, a pozostali grzecznie się rozsiedli.
- Ładnie tu - zagadnął Harvey.
- Nie wierzę, miły Ślizgon - zdziwił się Rick.
- Oboje się utkać - odparła Imani.
- Mario, bo moja wspaniała Tiny, wiele mi o tobie...
- Zamkniesz japę? - spytała zirytowana.
- ...opowiadała i chciałam spytać czy wy tak serio serio - poruszyła dwuznacznie brwiami.
- Anne! - krzyknęła Destiny.
- Tak, serio serio - zaśmiał się brat Ayany.
- Na brodę Merlina! Szczęścia staruchy! - rzuciła uradowana.
- Ogólnie ma być bal bożonarodzeniowy, na którym gówniaku możesz być tylko jak cię ktoś ze starszego rocznika zaprosi - Rick wystawił Annie język.
- Mogę dać dziesięć galeonów, że Weasley ją zaprosi! - zaśmiała się Ima.
- To jest pewne - odparł z uśmiechem Harvey, a Richard odruchowo objął swoją dziewczynę.
- Podejrzewacie, że kiedy to zrobi? - spytała Ayana.
- Tydzień, nie więcej - stwierdziła Ginny.
- Aż tak chcecie mi życie uprzykrzyć? - fuknęła młodsza Black.
- Ja cię po prostu chcę mieć w rodzinie - wzruszyła ramionami najmłodsza córka Weasleyów.
- Gin, błagam, przyjmij do swojej małej rudej główki, że nie będę z tym imbecylem - odrzekła poirytowana szatynka.
- Jeszcze zobaczymy - rzuciła sama do siebie rudowłosa i ruszyła w stronę wyjścia.
- Gdzie ty leziesz? - spytał Rickey.
- Muszę coś załatwić - mrugnęła do niego i wyszła z pomieszczenia.

Wiedziała, że nie będzie musiała długo czekać. Hughes i Lupin wyszli z pokoju wspólnego dwie minuty po niej. Ruszyli do Wieży Gryffindoru. Omawiali co chcą zrobić i gdy byli przed portretem, Rick pospiesznie wypowiedział hasło. Weszli do pomieszczenia i pobiegli po schodach do dormitorium bliźniaków.
- Co wy tu...
- Zamknąć się i siadać na jedno łóżko - rzuciła Ginny. Jej bracia usiedli na łóżku Freda, a ona i jej przyjaciele klapnęli na posłaniu George'a. - George, wszyscy wiemy, że podoba ci się Annie - zaczęła.
- I co w związku z tym? - spytał.
- Chcesz ją zaprosić na bal? - zapytała Imani.
- No myślałem nad tym - odparł.
- To musisz się ogarnąć! - wrzasnęła Gin, a Fred na jej znak trzepnął swego bliźniaka z otwartej dłoni w tył głowy.
- Co robię źle? - był lekko zdezorientowany.
- Masz po prostu być. Nie naciskać na nią, dać jej wolny wybór, nie śledzić jej i nie martwić się o nią jakby miała pięć lat. Anne nie lubi czułości i musisz to zaakceptować zanim z nią będziesz. Nienawidzi wyznawania miłości ani jej okazywania, a także zazdrości. Na dźwięk czułych słówek robi jej się niedobrze - powiedział Richard.
- Ginny, wiesz, że ja też tego nie lubię - stwierdził młodszy z braci. - A martwię się, bo sama pamiętasz jak wyglądały mistrzostwa, jeszcze ją ktoś zaatakuje - dodał.
- Najpierw postaraj się z nią normalnie porozmawiać zanim ją zaprosisz - odparła rudowłosa i razem z Imani i Rickiem wyszli.

Gdy mogłoby się już wydawać, że Marilyn i Syriusz zakopali topór wojenny, na ich drodze znów stanęła Underwood. Z każdym kolejnym dniem brak samoakceptacji przez Bułgarkę rósł, gdy dowiadywała się, że jej mąż musiał pracować z jej "rywalką". Pomimo upewnień Blacka, że kocha tylko ją, traciła do niego zaufanie. Dwa tygodnie przed planowanym przyjazdem Anne i Destiny kobieta nie wytrzymała. Spakowała się i za pomocą patronusa poinformowała swoją przyjaciółkę i szefową jej męża - Ivy Hughes, że potrzebuje miejsca, w którym tymczasowo będzie mogła nocować. Od tamtej pory aurorka nie była sama ze zmartwieniami o męża i szefa Primy. Obie miały sobie wiele do powiedzenia.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz