Rozdział siedemnasty

193 22 1
                                    

Gdy upewniła się, że Luna śpi, wypełzła spod ciepłej pierzyny i opuściła pokój. Po cichu zeszła po schodach i poszła w stronę wyjścia. Bezszelestnie przemknęła na błonia i poczuła uścisk na nadgarstku. "Filch mnie złapał w ostatniej chwili! Cholera jasna!" pomyślała i odwróciła się gotowa do ataku. W ostatniej chwili zobaczyła, że to George.
- Cepie, nie strasz mnie - zaśmiała się.
- Chodź! "Przywitamy" się na miejscu - odparł i pociągnął ją za sobą.

Przeszli obok zakazanego lasu i na końcu drogi zobaczyli wydzielony krąg, otoczony gęstymi drzewami. Rudowłosy przelazł z młodszą dziewczyną przez rośliny. Na środku kręgu rozłożony był duży, niebieski koc, na którym stał kosz piknikowy i bukiet jaskrów. Gryfon pospiesznie wziął kwiaty i wręczył je Krukonce.
- To urocze - odparła nastolatka.
- Przesadzasz. To tylko kwiaty - zaśmiał się.
- Od ciebie to aż kwiaty. Nie musiałeś. I skąd wiedziałeś że lubię jaskry? - spytała.
- Przyjaźnisz się z moją siostrą - odrzekł. - Usiądźmy - zaproponował, a dziewczyna przystała na propozycję.

Gdy już zjedli, posprzątali i położyli się. Leżeli na tyle blisko, że Anne tuliła się do torsu George'a. Słuchała cichego bicia jego serca. Dla niej ta chwila mogła się nie kończyć. Mimo uczucia, które okazywał jej Weasley, obawiała się, że jest dla niego ciężarem. W końcu jest jedynie naiwnym dzieckiem.
- Co się dzieje, Anne? - spytał zmartwiony.
- Nie jest ci ciężko? - odparła.
- Nie, leciutka jesteś - zaśmiał się.
- Nie chodzi mi o teraz. Ogólnie ze mną. Nie czujesz, że jestem tylko dodatkowym obowiązkiem? - wyjaśniła.
- Nie, A. Jestem najszczęśliwszym nastolatkiem na świecie - pocałował ją lekko w czoło i jego słowa od razu nabrały większego sensu.
- Zależy mi na tobie - podniosła lekko głowę by zobaczyć chociaż jego żuchwę.
- Mi na tobie też - odpowiedział. Mimo tego, że czuli do siebie coś bardzo silnego, potocznie nazywanego miłością, żadne nie było gotowe by powiedzieć sobie ten "magiczny" zwrot o treści "Kocham Cię". Ich relację umacniała fraza "Zależy mi". I to w tym wszystkim było wyjątkowe. Właśnie to sprawiało, że George chciał spędzić z Ann resztę swojego życia.

Gdy rano przyszła pora wstania na lekcje, młoda Black była niemal nieprzytomna. Nocny wypad dał jej dostatecznie w kość. Pomimo tych wszystkich uczuć, było to dla Anne bardzo męczące. Chciała już bez problemu móc przytulić Weasleya na korytarzu. Mimo różnicy wieku i charakterów ciężko było im bez siebie wytrzymać. 

Zeszła na śniadanie w roztrzepanych włosach i z niezawiązanym krawatem. Gdy weszła do wielkiej sali większość oczu była skierowana na nią. Dopiero jak usiadła, podbiegła do niej jej kuzynka i po przywitaniu wytłumaczyła o co chodzi.
- Młoda, jak ty wyglądasz? - spytała przerażona.
- Pół nocy byłam z George'em na błoniach - odparła półszeptem.
- To wyjaśnia, dlaczego jak wcześniej przyszedł to wyglądał jakby go piorun pieprznął. Z butem na ręce, jakby nie wiedział czym jest grzebień i wkładając różdżkę zamiast do torby to pod rękaw - wyjaśniła. - Annie, domyślą się, musicie z rudym przestać to ukrywać. Bell się do niego za bardzo dostawia - dodała.
- Niech spróbuje, a ją połamię - odrzekła obojętnie.
- Ann, nie zrobisz nic szesnastolatce - wywróciła oczami.
- Niech ci będzie - zmusiła się na lekki uśmiech. - Dzisiaj napiszę po lekcjach do rodziców, okay? - zapytała.
- Jasne! - wyszczerzyła się starsza Black.
- Słyszałyście, że Weasley jest z Bell? - podbiegła do nich rozemocjonowana Ayana.
- Który Weasley? - zadała pytanie zdezorientowana Destiny.
- No George - odparła.
- Brednia - rzuciła Anne. - Od kogo to wiesz?
- Bell przed wielką salą to rozpowiada - wyjaśnił towarzyszący Puchonce jej brat. - Hej - dodał i pocałował Destiny w policzek.
- Chyba sobie jaja robisz - czternastolatka wściekła wstała i pognała do wyjścia. Imani, gdy tylko ją ujrzała, od razu wybiegła za nią.

Katie stała na pierwszym schodku i wykrzykiwała, że to ona jest wybranką "WIELKIEGO GEORGE'A WEASLEYA". Ann i Ima spokojnie podeszły do starszej dziewczyny i popatrzyły na nią jak na przysłowiowego debila.
- Weasley wie o tym co gadasz? - rzuciła Black, której serce biło w tempie formuły jeden ze złości.
- O co ci chodzi, maluszku? - po tym zdaniu córka Łapy o mało nie przywaliła starszej Gryfonce.
- Obie wiemy, kochanie, że George nie gustuje w pustakach, więc na co ty liczysz, piękna? - spytała poirytowana Lupin.
- A wy co, zazdrosne, że jesteśmy szczęśliwi? - pisnęła. Annie złapała ją za twarz i przybliżyła do swojej.
- Nie, piękna, ale pamiętaj, jeszcze raz będziesz puszczać takie brednie o moim chłopie, a pomimo, że jestem od ciebie młodsza to cię zniszczę - powiedziała cicho młodsza z Krukonek.
- Co mi może zrobić córka kryminalistki i jakiegoś niby huncwota? - zadrwiła.
- Zapoznaj się z historią. Moja mama była niby wiernym sługą Czarnego Pana, więc mogła mnie nauczyć pewnego przydatnego zaklęcia niewybaczalnego. Może będę miała na kim je w końcu przetestować? - spojrzała z psychopatycznym uśmiechem na córkę Lunatyka, a ta wybuchła śmiechem.
- Jak się za bardzo nie zbliżysz to się nie będziesz musiała przekonać - powiedziała półszeptem Mani. - Miłego dnia! - uśmiechnęła się pogodnie i pociągnęła za sobą Ankę.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WWhere stories live. Discover now