Rozdział dwudziesty dziewiąty

123 15 0
                                    

Pociąg się zatrzymał, a Anne wybiegła z niego jako jedna z pierwszych. Odnalazła w tłumie rudą czuprynę swojego chłopaka i pobiegła w tamtą stronę. Gdy była już tuż przed nim puściła rączkę kufra i rzuciła się na szyję osiemnastolatka. George pocałował delikatnie dziewczynę na powitanie.
- Tak strasznie za tobą tęskniłam. Mam ci tyle do opowiedzenia! - rzuciła odrywając się od byłego Gryfona.
- Opowiesz mi w domu - zaśmiał się. Jedną dłonią złapał dziewczynę, drugą jej bagaż i przeniósł ich do mieszkania na Pokątnej.
- Gdzie Fred? - spytała przyglądając się mieszkaniu. Było bardzo przytulne. Zawierało dwie sypialnie, niewielki salon, kuchnię oraz łazienkę.
- Dokańcza ogarniać sklep. Przez kilka godzin jesteśmy sami - odparł. Wziął nastolatkę na ręce i zaniósł do ich pokoju. Umieścił ją na dwuosobowym łóżku i położył się obok niej.
- Nie uwierzysz - zaczęła nastolatka.
- W co znowu? - objął ją ramieniem. Tak bardzo brakowało mu jej bliskości. Jej delikatnego głosu, dociekliwego wzroku, a także głupich pomysłów.
- Wujek... ojciec... cholera wie, Remus jest moim ojcem - powiedziała bezuczuciowo, a chłopak z wrażenia się podniósł.
- Czekaj, bo łączę wątki. Jak? - spytał zdziwiony.
- Weasley, to ty jesteś dorosły, powinieneś wiedzieć jak się robi dzieci. W dodatku jest was siódemka na chacie w tym dziewięć lat starszy od ciebie brat - odparła.
- Debilu, chodziło mi, o to, że jak do tego doszło - wyjaśnił zrezygnowany.
- Nie wiem. Nie byłam ich materacem tylko skutkiem tego czegoś - rzekła.
- Może pogadaj z nim o tym - zaproponował.
- Jasne, przyjadę do niego i powiem "cześć wujko-tato, czemu spałeś z mamą i mnie spłodziłeś?". Ja rozumiem, George, że oboje narzekamy na moje życie, ale nie przesadzaj - zaśmiała się.
- Spytaj go po prostu o to co ich do tego nakłoniło - stwierdził.
- Nie dzisiaj. Nie mam ochoty na patrzenie na którekolwiek z nich i w sumie nie muszę. Jedyne co chcę robić to spędzić czas z tobą - postanowiła i wtuliła się w tors chłopaka.
- Jesteś niemożliwa - odparł i mocniej ją do siebie przyciągnął.

George poczuł szturchnięcie w plecy i delikatnie odwrócił się w tamtą stronę. Koło łóżka zobaczył Freda.
- Wstawajcie, zrobiłem kolację - poinformował, po czym opuścił pokój. Młodszy z braci przeciągnął się powoli i pocałował dziewczynę w czoło.
- Pobudka, elfie - rzucił a nastolatka cicho jęknęła.
- Która godzina? - wymamrotała, a chłopak spojrzał na zegarek.
- Dziewiętnasta. Przespaliśmy sześć godzin - zaśmiał się.
- Fred! - zawołała, a starszy bliźniak otworzył drzwi. - Zrobisz herbatę? - spytała.
- Wiedziałem, że o to spytasz. Zrobiłem cały dzbanek - odparł z uśmiechem. Tak bardzo radowało go szczęście tej dwójki.
- Kocham was obu normalnie - przeturlała się przez osiemnastolatka i ruszyła w stronę kuchni.

Wszyscy razem usiedli przy niewielkim stole. Anne od razu nalała do kubka gorącego napoju i zaciągnęła się jego zapachem. Wzięła do dłoni widelec i zaczęła nawijać na niego makaron.
- Fred, ty i Angelina... Wróciliście do siebie? - zaczęła temat Black.
- Nie - westchnął. - Nie wybaczyła mi. No cóż. Bywa - dodał wkładając do buzi kilka nitek spaghetti.
- Szkoda. Byliście fajną parą - odrzekła.
- Ta, wiem. Stwierdziła, że nie może być z kimś kto zataja przed nią prawdę i nie chce mnie widzieć - wyjaśnił.
- Na pewno mogę tu być? Nie chcę żebyś czuł się nieswojo - skrzywiła się. Bała się, że brata jej chłopaka może boleć widok ich razem.
- Anne, nie przeszkadza mi to. Cieszę się waszym szczęściem - uśmiechnął się.
- Jesteś naprawdę cudownym bratem - odparła przy czym posłała mu spojrzenie pełne podzięki.
- Freddie ma na oku jedną dziewczynę - George poruszył dwuznacznie brwiami.
- A ja się dowiaduję dopiero teraz? - oburzyła się nastolatka.
- To tylko znajoma, w dodatku u nas pracuje - speszył się Frederick.
- Ja też będę wam pomagać a George nie widzi problemu w tym, że jesteśmy razem - rzuciła Annie wstając z talerzem od stołu.
- No właśnie, a Suzy jest naprawdę miła - dogryzł starszemu młodszy.
- Anne jeśli dostanę od ciebie zgodę to się spróbuję z nią umówić, ale powiesz mi swoje zdanie dopiero jutro, dobrze? - zapytał zrezygnowany.
- Drużże się dowiedziałam, że nie jestem córką mojego ojca to jeszcze się okazuje, że jestem twoim pasem cnoty - odpowiedziała zażenowana.
- Co? - zdziwił się Fred.
- Co? - po słowach Ann, George wybuchnął śmiechem.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz